[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chociaż z pięćset złotych.Marcin odwrócił się już w drzwiach do przedpokoju.- Po co?- Po cokolwiek.Chcesz postawić triplę na wyścigach.Albo zagrać w toto - lotka.Ewentualnie masz na oku jakiegoś pokerka.Wybierz coś z tego.- A.! Pokerka, mówisz.Nie, wolę triplę.Dobra, daj te pięćset złotych.Nie muszęnadmieniać, mam nadzieję, że przy najbliższej okazji dostaniesz je z powrotem.A co do typów,to nie zdradzę ci, jakie mam, żeby nie zauroczyć.Jesteś pewna.?Pokiwałam tylko głową z politowaniem i wręczyłam mu 500 złotych.Nie ulegałowątpliwości, że Marcin zrozumiał mnie natychmiast.Pracownicy majora nie spuszczali z nasoka, za to mogłam ręczyć, w razie pytań, po co Marcin złożył mi wizytę i o czymrozmawialiśmy, coś musieliśmy odpowiedzieć.Najlepiej było opowiadać prawdę.Zamykając zanim drzwi pomyślałam, że nareszcie wzięłam świadomy, czynny udział w owym tajemniczym,kotłującym się po mnie przestępstwie, które zaczynało przyprawiać mnie o rozterkę i corazwiększy niepokój.Przez trzy dni usiłowałam złapać Baśkę, bezskutecznie.Czwartego dnia major,zgodnie z przewidywaniami, wezwał mnie na kolejną rozmowę.Niczego nie owijając w bawełnę,nie chodząc ogródkami, przystąpił do rzeczy wprost.- W końcu zamierza pani nam pomóc czy nie? - spytał niezbyt życzliwie.- Zamierzam - odparłam bez wahania i zgodnie z prawdą, nie dodając tylko, że zamierzampomagać po swojemu i nie na wszystkich odcinkach frontu.- W takim razie niech pani mówi prawdę.Czternastego spotkała się pani z paniąMakowiecką.Na Wilczej zaczepił panią jakiś typ.Wieczorem pan Tarczyński złożył pani wizytę.Proszę wszystko dokładnie na ten temat, jakie były cele tych wizyt i spotkań, co kto do kogomówił, w jakiej kolejności i co z tego wynikło.Także pani wnioski.Szczegółowo i niech ja niemuszę wyciągać z pani obcęgami.Niepewna, co mogła nałgać Baśka, wyjaśniłam z największądokładnością kwestię szklanek, nabytych na Zwierczewskiego, pralni i Felusia.Zdradziłamprzyczyny, dla których Feluś kaja się przede mną już siódmy rok.Co do Marcina, oznajmiłam, żeprzyszedł pożyczyć 500 złotych na triplę.Z nie mniejszą dokładnością pominęłam sprawęinteresów Gawła, nagły pośpiech Baśki i całą pierwszą część rozmowy z Marcinem.Sumienieuspokoiłam myślą, że pełną prawdę wyjawię majorowi we właściwym czasie.- I co? - zainteresował się grzecznie, kiedy skończyłam.- Pan Tarczyński wygrał tę triplę?- Tego nie wiem, bo od paru dni nie widziałam go na oczy.- Pan Tarczyński w ogóle nie poszedł na wyścigi.Nie bywa na wyścigach od wielutygodni.Co pani na to?- Nic.Wiem, że nie bywa.Widocznie nagle wymyślił tę triplę, bo programy czytaregularnie.Mógł z niej równie nagle zrezygnować, a mógł ją postawić na Pradze, nie jadąc nawyścigi.Nie wiem, co zrobił.- Dostał jakieś typy?- Jakby dostał, toby mi powiedział.Sam sobie wymyślił.- O podróży nie wspomniał?- O jakiej podróży?- Jakiejkolwiek.Nie mówił, że zamierza wyjechać na parę dni? Zaniepokoiłam się.O żadnej podróży Marcina nie było mowy.Nie strzeliło mu chyba do łba uciekać przezzieloną granicę?- Nic nie wiem na ten temat.O żadnym wyjezdzie nie wspomniał ani słowa.A co?Wyjechał gdzieś? Major zaczął się kiwać na krześle ku tyłowi, przyglądając mi się z namysłem.- Spotyka się pani z panią Makowiecką pierwszy raz po zamordowaniu tego Dutkiewicza.Razem z nią spotyka pani tego.Felusia.Wspólnika pana Rakiewicza.Pani Makowiecka natychmiast wraca do domu,wzywa pana Tarczyńskiego, następnie pan Tarczyński leci prosto do pani, pożycza od panipięćset złotych i wyjeżdża do Zwinoujścia.Jak pani tłumaczy ten ciąg wydarzeń? Mignęło mi wgłowie, że coś tu jest na odwrót, major wyjaśnia mi więcej niż ja jemu, czysty obłęd, na milicjitakie rzeczy są w ogóle wykluczone!Pułapkę zastawia czy co.? Równocześnie poczułam, że trochę się gubię we własnychwnioskach.- Co tu ma do rzeczy pan Rakiewicz? - powiedziałam mimo woli.- Ten Feluś to absolutny przypadek.Po co ta Baśka wezwała Marcina?.- %7łeby jej naprawił wtyczkę od stojącej lampy.Takie życzenie wyraziła przez telefon.Nadobrą chwilę odjęło mi mowę.Ostatnia rzecz, jaką Marcin mógłby robić, to naprawiać wtyczkiod lamp, miał do tego równie wielki talent, jak ja.Widać było, że obydwoje z majorem domyślamy się tego samego, wtyczka musiałastanowić szyfr.Któraś część wypowiedzi Felusia wstrząsnęła Baśką potężnie, jej spółka zMarcinem jest niewątpliwa, po diabła jednak ten Marcin pojechał do Zwinoujścia? Rzeczywiściepcha się przez zieloną granicę.?- Czy on tam siedzi jeszcze ciągle? - spytałam z niepokojem.- W tym Zwinoujściu.?- Nie, już wrócił.Pani wie, po co on tam pojechał?- Nie mam najbledszego pojęcia.A pan wie?- Nie odpowiedziała pani na moje pytanie.Jak pani tłumaczy ten ciąg wydarzeń, któryzaczyna się od pani i kończy na pani?- Rzeczywiście - przyznałam.- Wychodzi na to, że znów wszystko ja.Wywlokłam Baśkę z domu na spotkanie zewspólnikiem Gawła, kazałam sprowadzić Marcina, dałam mu pięćset złotych i wysłałam go wpodróż.Musiałam mieć w tym jakiś cel.Wie pan, ja panu naprawdę bardzo współczuję, bowidzę, ile czasu pan przeze mnie traci.Na pana miejscu chybabym mnie zamknęła, chociażby dlaświętego spokoju.Wracając do tematu, nie wiem, jak to tłumaczyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]