[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wywarła ona wrażenie i na Marku.Lecz na zastanawianie się nadrzeczami podobnymi czasu nie było.Marko raz jeszcze Hadżi-Petarowi daną poprzednioprzestrogę powtórzył i natychmiast zajął się rzeczą rzemiosłową wyciąganiem korzyści zezwycięstwa odniesionego.%7łołnierz z niego był dobry.Wiedział, że zwycięstwo, jeżeli się z niego nie korzysta, stajesię podobne do fajerwerku, rozsypującego się bezużytecznie w iskier tysiące.Kazał więc jak najśpieszniej okopy rozrzucić, magazyny poniszczyć, broń i amunicję za-brać, działa, których się uwiezć nie dało, popsuć i jeńców odprowadzić.A gdy to wszystkodokonane zostało, ruszył wnet w pochód do Cziuprii, dokąd go wzywał rozkazem pułkownikMichajlewicz.Dodać należy, iż w pochód ten zabrał z sobą czety wszystkie, które w zdobyciuJagodyny udział brały, zostawiając w mieście dziesiątek tylko jeden, z poleceniem cofnięciasię w razie, gdyby się Turcy pokazali.W pochodzie do Cziuprii zbliżył się do bohatera naszego Milenko. Kapetanie Marku rzekł widzę, że Serbia u ciebie na najpierwszym stoi miejscu.Marka powiedzenie to zdziwiło nieco. Miałem ciebie na oku przez cały pobytu w Jagodynie czas.Myślałem, że pójdziesz.do.Zająknął się. Dokąd?. zapytał Marko. Do.hm!.eh!. ręką machnął. Alem i ja nie chodził.Marko westchnął z lekka.Wezwanie pułkownika Michajlewicza, który na prawym brzegu Morawy operował i podktórego rozkazami bohater nasz się znajdował, miało na celu opanowanie przeprawy na Mo-111rawie i zdobycie Cziuprii.Dopięcie celu tego znacznie ułatwione zostało przez zdobycie Ja-godyny.Cziupria znalazła się w odosobnieniu.Turcy, załogą w niej stojący, mocno zagroże-ni, cofnęli się po parudniowym oporze do Aleksińca.Turcy zaś, których powrót do JagodynyMarko przepowiedział, a którymi był ów korpus, co się posunął był naprzód, powrócili wsamej rzeczy; lecz znalazłszy w Jagodynie okopy zburzone, na Morawie przeprawę zajętą iCziuprię zdobytą, musieli co rychlej miasto opuścić i szukać sobie drogi odwrotu na traktachkruszewackim i karanowickim.W czasie tym marszałek Laudon zdobył Belgrad.Wojska ce-sarskie posuwały się w głąb kraju serbskiego, lecz znajdowały go już z nieprzyjaciela oczysz-czonym, albowiem korpusy ochotnicze, zabiegając cofającym się ottomańskim kolumnom naprzełaj, zniewalały je cofać się szybko z obawy nieutracenia najkrótszych linij operacyjnych,jak się to w Jagodynie i w Czuprii stało.Jagodyna przeto pewnego poranku pięknego (pięknego!.zaiste) znalazła się nagle bezpana.Turcy opuścili ją.bez pożegnania.Szczęściem, nie podpalili jej z czterech rogów.Snadz w pośpiechu zapomnieli o zostawieniu po sobie tej ostatniej panowania swego pamiąt-ki; wynieśli się i wprawili mieszkańców w osłupienie. Nie ma Turczyna!. powtarzali Serbowie, zamyślając się i sami nie wierząc wymówio-nym przez siebie wyrazom. Nie ma.No, nie ma. Nie ma. jedni szeptali, drudzy glos nieco podnosili. Cóż tu robić?Co robić?. było to zapytanie, tkwiące każdemu mieszkańcowi Jagodyny w myśli nie-ustannie i wychodzące z ust co chwila.Tylko pod Hadżi-Petara dachem o tym nie myślano.Myślano tam bowiem o czym innym.Kiedy wyrazy nie ma Turczyna o uszy Milewy sięobiły, staruszka podniosła do góry oczy i ręce, oblicze jej zajaśniało blaskiem radości, jakbysię uczuła z ziemi w niebo braną i zawołała: Boże!.doczekałam się.Niczego już więcej nie chcę.Panie, wierzyłam, ufałam, że takbędzie i wiarą moją, i ufnością dzieliłam się z innymi.Panie! bierz mnie, zdmuchnij jakświecę, której blask niepotrzebny już przy blasku słońca.Dla Serbii słońce wzeszło.jużono nie zgaśnie.Boże, przyjm duszę moją grzeszną!.Bóg ją wysłuchał.Osunęła się na pościel.poprosiła o księdza.Przygotowała się na drogę żywota wiecznego, konała i skonała w opromienieniu aureoliwiary, która na ustach jej po śmierci uśmiech zostawiła.Czysta dusza do Boga odeszła.Poddachem Hadżi-Petara zapanował smutek poważny, który w końcu ustąpić musiał miejsca tro-skom i kłopotom, jakie się zrodziły w Jagodynie po wyjściu Turków.Hadżi-Petar był osobistością zanadto poważną i nazbyt poważną, aby pominąć go mianoprzy rozwiązaniu zagadki: co robić?Historia zagadkę tę rozwiązuje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]