[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie można powiedzieć, żeby nie był to temat aktualny.Przeczytała początek pracy córki."Makbetowi - pisała Julia - podobał się pomysł morderstwa i myślał wiele o nim, ale potrzebował bodźca, by zacząć.Kiedy rozpoczął, mordowanie ludzi radowało go i nie odczuwał lęku ani wyrzutów sumienia.Lady Makbet była chciwa i ambitna.Uważała, że nie będzie przejmować się swoimi czynami, jeśli otrzyma to, czego pragnie.Kiedy zabiła, stwierdziła jednak, że mimo wszystko nie pragnęła tego".- Twój język nic jest zbyt elegancki.Myślę, że wyszlifujesz go trochę, ale z pewnością jakaś myśl w tym jest.IIW glosie inspektora Kelseya brzmiał ślad skargi.- Tobie jest dobrze, Poirot.Wolno ci robić i mówić wiele rzeczy, które są nam zabronione: a muszę przyznać, że cała sprawa została dobrze wyreżyserowana.Uśpiłeś jej czujność, najpierw myślała, że podejrzewamy Rich, a potem nagłe zjawienie się pani Upjohn spowodowało, że straciła głowę.Na szczęście zatrzymała pistolet po zastrzeleniu tej Springer.Jeżeli kule będą się zgadzać.- Będą, mon ami, będą - zapewnił Poirot.- Dostaniemy ją więc za morderstwo panny Springer i panny Blanche.Przypuszczam też, że panna Chadwick jest w złym stanie.Ale słuchaj, Poirot.Wciąż nie wiem, jak ona zdołała zabić pannę Vansittart.To fizycznie niemożliwe.Ma żelazne alibi - chyba że miody Rathbone i cały personel Nid Saiwage jest w zmowie.Poirot potrząsnął głową.- O nie - powiedział.- Jej alibi jest zupełnie dobre.Zamordowała pannę Springer i mademoiselle Blanche.Natomiast panna Vansittart.- zawahał się chwilę.Jego oczy skierowały się na siedzącą obok pannę Bulstrode.- Panna Vansittart została zabita przez pannę Chadwick.- Pannę Chadwick? - wykrzyknęli razem inspektor i panna Bulslrode.Poirot przytaknął.- Jestem tego pewien.- Ale, dlaczego?- Sądzę, że panna Chadwick zbytnio kochała Meadowbank.- Rozumiem.- powiedziała wolno panna Bulstrode.- Tak, rozumiem.Powinnam się była domyślić.Uważa pan, że ona.?- Myślę, że zacząwszy razem z panią, od początku uważała Meadowbank za rodzaj spółki między wami.- I w pewnym sensie tak było - potwierdziła panna Bulslrode.- Właśnie.Ale to tylko aspekt finansowy.Kiedy zaczęła pani mówić o przejściu na emeryturę, uznała siebie za następczynię.- Była jednak o wiele za stara - zaprotestowała panna Bulstrode.- Tak - zgodził się detektyw.- Za stara i nie nadająca się na dyrektorkę szkoły.Miała jednak odmienne zdanie.Uważała za rzecz naturalną, że po pani odejściu obejmie szkołę.I nagle stwierdziła, że wszystko jest inaczej.Że pani bierze pod uwagę kogoś innego, że związała się pani z Eleanor Vansittart.A ona kochała Meadowbank.Kochała szkołę, a nie lubiła panny Vansittart.Myślę, że pod koniec nienawidziła jej.- Mogła to zrobić - rzekła panna Bulstrode.- Tak, Eleanor była, jakby to powiedzieć zadowolona z siebie, bardzo wyniosła.Trudno to ścierpieć, jeżeli jest się zazdrosnym.To właśnie miał pan na myśli? Chaddy była zazdrosna.- Tak.Zazdrosna o Meadowbank i o pannę Vansittart.Nie umiała znieść myśli o połączeniu szkoły i panny Vansittart.A potem może coś w pani zachowaniu nasunęło jej podejrzenie, że zmienia pani decyzję?- Rzeczywiście - powiedziała panna Bulstrode.- Lecz nie w sposób, jakiego oczekiwała Chaddy.Szczerze mówiąc, pragnęłam kogoś młodszego niż panna Vansittart.Przemyślałam to i odezwałam się "Nie, ona jest zbyt młoda.", myśląc o kimś zupełnie innym.Pamiętam, że Chaddy była wtedy ze mną.- I wydało się jej, że mówi pani o pannie Vansittart.Uważała ją pani za zbyt młodą.Całkowicie się z tym zgadzała.Sądziła, że jej doświadczenie i mądrość są znacznie ważniejsze.Potem jednak wróciła pani do pierwotnej decyzji.Wybrała pani Eleanor Vansittart i wyjechała pani.zostawiając na weekend szkołę pod jej opieką.Oto, co się według mnie zdarzyło.Tamtej nocy panna Chadwick nic mogła zasnąć, wstała więc i spostrzegła światło na korcie do squasha.Poszła tam, jak powiada.W jej zeznaniach jest tylko jedna niedokładność.Nie wzięła ze sobą kija golfowego.Zabrała z leżącego w hallu stosu woreczek z piaskiem.Poszła tam, gotowa poradzić sobie z włamywaczem, który powtórnie wdarł się do pawilonu.Trzymała woreczek w pogotowiu, aby bronić się przed atakiem.I co zastała? Ujrzała pannę Vansittart na kolanach, zaglądającą do szafki.Pomyślała (jeżeli mam racje, wnikając w tok czyichś myśli), że gdyby ona sama była włamywaczem, podeszłaby z tyłu i rąbnęła ją.Jak tylko przyszło jej to do głowy, na pół świadomie podniosła woreczek i uderzyła.I Eleanor Vansittart leżała martwa, usunięta z drogi.Wtedy czyn ją przeraził.Od tego czasu męczyła się, gdyż nic jest z natury zabójczynią.Doprowadziła ją do tego zazdrość i obsesyjna miłość do Meadowbank.Kiedy panna Vansittart nie żyła, panna Chadwick była zupełnie pewna, ze zostanie następczynią pani.Wobec tego nie przyznała się.Opowiedziała swoją historię policji dokładnie, poza jednym ważnym faktem, że to ona zadała cios.Kiedy jednak pytano ją o kij golfowy, który przypuszczalnie wzięła ze sobą panna Vansittart, zdenerwowana wszystkimi zdarzeniami, panna Chadwick szybko przyznała się do przyniesienia go.Nie chciała, by pan pomyślał nawet przez moment, że dotykała woreczka z piaskiem.- Dlaczego Ann Shapland także wybrała taki woreczek, aby zabić mademoiselle Blanche? - spytała panna Bulstrode.- Po pierwsze nic mogła ryzykować strzału w szkole, a po wtóre, ponieważ jest bardzo sprytną młoda kobietą.Pragnęła, by trzecie morderstwo wiązało się z drugim, na które miała alibi.- Naprawdę nie rozumiem, co Eleanor robiła w pawilonie sportowym - rzekła panna Bulstrode.- Wydaje mi się, że można to odgadnąć.Zaniepokoiła się zniknięciem Shaisty o wiele bardziej, niż to okazała.Zdenerwowała się tak samo jak panna Chadwick.Sytuacja była gorsza dla niej, ponieważ pani zostawiła szkołę pod jej opieką i porwanie zdarzyło się w momencie, kiedy ona ponosiła odpowiedzialność.Co więcej, lekceważyła je tak długo, jak się dało, nic chcąc stawić czoła nieprzyjemnemu faktowi.- A więc za fasadą kryła się słabość - zadumała się panna Bulstrode.- Czasami podejrzewałam to.- Ona również zapewne nie mogła spać.Udała się po cichu do pawilonu, żeby zbadać szafkę Shaisty, na wypadek, gdyby tam kryl się klucz do zniknięcia dziewczyny.- Znajduje pan wyjaśnienie wszystkiego, panie Poirot.- To jego specjalność - zauważył trochę złośliwie inspektor Kelsey.- A co to za pomysł ze szkicowaniem przez Eilcen Rich różnych członków mego personelu?- Chciałem sprawdzić zdolność Jennifer do rozpoznawania twarzy.Wkrótce przekonałem się.że pochłonięta swoimi sprawami, przygląda się obcym pobieżnie, dostrzegając tylko powierzchowne szczegóły.Nie rozpoznała panny Blanche w innym uczesaniu.Tym mniej mogłaby rozpoznać Ann Shapland, która jako pani sekretarka była rzadko widywana z bliska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]