[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle McVicer spytał mnie, czy się kiedyśboksowałem. Nie odparłem. A chciałbyś? Nie. Wyglądasz na silnego, kości masz w porządku? Tak.Nie spuszczał ze mnie szklistych, niebieskich oczu tak że robiło mi się corazbardziej nieswojo.Nie miała znaczenia ani mikra postura McVicera, ani to, co ludzieo nim mówili.Miał ducha zdobywcy.Okrężną drogą zaproponował następnie matce pracę u siebie w charakterzepomocy domowej.Praca miała być stała i niezbyt ciężka.I dobrze płatna.Z dala odzimna, wiatru i wapna.Mówiąc o wapnie, ujął stopę mojej matki i obejrzał jądokładnie.Potem powiedział, że ma w domu balsam na oparzenia na oparzenia, odktórych stopa mojej matki była cała czerwono-czarna.Stopa stendhalowska, jak jąnazywał ojciec, który co wieczór zmieniał mamie okłady. To śliczne imię, Autumn pochwalił McVicer. Kim chcesz być, jakdorośniesz? Pisarką powiedziała Autumn, cały czas chowając się za mamą. Pisarką powtórzył.Mama uznała widocznie odpowiedz Autumn za zbyt śmiałą, bo uśmiechnęła sięniepewnie. Jak Zane Grey? Tylko żebyś nie pisała nic o mnie zażartował Leo.Patrzyłem na jego duże, brązowe dłonie i białe krochmalone mankiety kryjącenadgarstki.Podziwiałem srebrne spinki.Chodziły plotki, że McVicer, gdy miałdziewiętnaście lat, zabił przeciwnika na ringu.Czułem, że jest do tego zdolny.Leo znienacka spojrzał na mnie, jakby odgadł, co myślę.Wsadził ręcznieskręcanego papierosa do ust i pokiwał głową.Poinformował mnie, że przez wiele latkibicował mistrzowi wagi lekkiej, Robertowi Durano.Ale od bezpardonowej walki zSugarem Rayem Leonardem patrzy na niego z przykrością.Uśmiechnął się dowłasnych myśli. Kiedyś i ty się będziesz boksował, zobaczysz rzekł z przewrotną miną ipogroził mi palcem. Mówisz, że nie chcesz.Ja też nie chciałem.Wcale nie chciałemsię bić, z początku zwiewałem.Ale nie miałem wyjścia, ty też nie będziesz miał.Jużnie masz wyjścia, prawda? Już musisz stawać w obronie tej małej Autumn a imbędzie starsza, tym częściej będziesz musiał jej bronić.Nie będziesz miał łatwegożycia, powiadam ci, McVicerowie i Hendersonowie nigdy nie mają łatwego życia.Bożycie w ogóle nie ma być łatwe, człowiek je musi łapać i szarpać za gardło jak pies ajak powali człowieka na łopatki, to nie ma co się wahać, wszystkie chwyty dozwolone,bo życie też nigdy nie walczy czysto.Zwidrował mnie wzrokiem.Odwracałem oczy to w jedną, to w drugą stronę,zerkałem na mamę.Znowu miałem przed sobą mężczyznę zupełnie innego niż mójtata.Myślę, że pokochałem McVicera od pierwszego wejrzenia.9Moja matka poszła do pracy w zapuszczonym, typowo męskim, dwupiętrowymdomu Leo McVicera nad zatoką w domu, którego dziedziniec, pełen sekretnych nisz,porastały olchy i chaszcze.Zięć McVicera, Rudy Bellanger, miał obowiązek przywozić ją do pracy i odwozićdo domu.Dopiero po dziesięciu bez mała latach dociekań zdołałem ustalić, co tamtakiego wtedy między nimi zaszło, ze szczegółami rozmów włącznie.Po chłodnym czerwcu przyszło wilgotne lato.Matka co rano czekała na Rudy egona końcu naszej ścieżki, przy pogiętej skrzynce na listy, której chorągiewka,sygnalizująca nadejście korespondencji, szła w górę raz na parę miesięcy.Odprowadzałem ją tam czasem i siadałem pod skrzynką. Nie moja to sprawa rzekł któregoś dnia Rudy do mamy, już po moim odejściu. Nie znam Sydneya, ale widzę, że marnie dba o panią i dzieci.Mieszkać na tymbagnie pod świerkami to musi być coś latem komary, gzy, nie da się pewniewysiedzieć na dworze.Doprawdy, z pani urodą.nie jest to raczej mężczyzna dlapani, co? Niech pani spojrzy na tego małego, jak mu tam Lyle, tak? Wygląda to-to jakstrach na wróble.Chyba nie może pani być zadowolona?Uśmiechnął się i przelotnie, leciutko dotknął jej policzka.Matka nie miała pojęcia,co odpowiedzieć.Nie wiedziała tego, co wszyscy w okolicy wiedzieli o Rudym.Następnego dnia Rudy kupił jej kasetę, żeby przy pracy mogła słuchać muzyki.Przyznała mu się, że nigdy w życiu nie była na koncercie rockowym. A ja cały czas chodzę pochwalił się Rudy, krążąc w butach na koturnach dokołarozkładanej deski, na której matka prasowała koszule McVicera. Mogę panią kiedyśzabrać dodał, niby to mimochodem kładąc dłoń na jej plecach.Był tego dnia wyraznie zły na Gladys, nie wiadomo o co.Dzień pózniej pokazał mamie plik dwudziestek, spiętych klamerką. Widzi pani tę klamrę? Jasne, trudno nie widzieć.Złota!Matkę to wszystko bardzo deprymowało, ale nic nie mówiła ojcu ani mnie.Rudy przyjaznił się z Matem Pitem, który zaczął mu robić docinki w związku zmoją matką.Piętnastopokojowy dom Rudy ego stał na wzniesieniu nad zatoką i,podobnie jak cała reszta jego dobytku, był własnością Leo McVicera.Rudy emu byłoto nie w smak, więc kombinował, jak by tu użyć wpływów teścia dla zdobycia pozycjiw światku politycznym partii liberalnej.Mathew i Cynthia popierali te plany iszczerze im kibicowali.Rudy woził Gladys w różne modne miejsca, lecz ona nieokazywała mu ani krzty uczucia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]