[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tego, co Charlie zdążyła zobaczyć, w całymdomu Duffy dominowały najróżniejsze odcienie zieleni.Ztyłu okna wychodziły na długi, schludny i pozbawionyjakichkolwiek roślin ogród tylko trawnik i puste grządki a za niskim, drewnianym ogrodzeniem ciągnął się ogródpodobnych rozmiarów, ale obsadzony krzewami ikwiatami, prowadzący do oranżerii, która wyglądała nadokładną replikę tej, w której siedziały. Gdy pierwszy raz stałam się niepopularna,przedstawiałam swoje racje każdemu, kto się napatoczył.Dwa lata zajęło mi zrozumienie, że stawanie we własnejobronie tylko pogarsza moje samopoczucie. Jest coś wyniszczającego w próbach przekonaniainnych, że nie jest się takim potworem, jakim cię malują zgodziła się Charlie. Moją naturalną reakcją byłozawsze , Walcie się, jestem jeszcze gorsza, niż myślicie.Nie przeprosiła za język.Jeśli emeryci mają prawo dodarmowych przejazdów autobusami, to społecznewyrzutki z pewnością mogą sobie swobodnie przeklinać. Jestem taka zła, jaka jestem, i tak samo dobra powiedziała Duffy, opatulając się swetrem. I to dotyczykażdego.Wszyscy odczuwamy ból, wszyscy szukamyulgi i wszyscy bezwiednie ranimy innych.Większość znas w którymś momencie życia zadaje cierpienie zrozmysłem.Cierpienie o różnym natężeniu. Nie chcę się wymądrzać, ale to wszystko nieoznacza, że nie powinna pani bronić swojej reputacjiprzed radą lekarską. Werdykt nie zmieni tego, kim jestem.Ani opiniapubliczna powiedziała Duffy. Ani brak szczęścia, który sprawił, że się poddałam. Nie dba już pani o to, co ludzie myślą?Duffy spojrzała na szklany sufit. Jeśli powiem, że nie, to zabrzmi to jak pogarda, atakiej nie mam.Ale większość ludzi nie jest w staniesformułować na mój temat sensownej opinii.Widząjedynie tych kilka cytatów, które uczyniły mnie sławną. Czy nie tym właśnie jest człowiek? zapytałaCharlie. Sumą wszystkich swoich wypowiedzi iczynów? Chyba sama w to pani nie wierzy?Duffy powiedziała to tonem zatroskanej lekarki.Charlie czekała, aż wyciągnie pliczek recept i długopis iprzepisze jej potężny środek na zmianę świadomości.Dlatwojego dobra, kochanie. Szczerze mówiąc, jestem zbyt płytka, by się nadtym poważnie zastanawiać, więc nie będę udawała, żeznam odpowiedz na to pytanie. Jaki był najlepszy czyn w pani życiu? W zeszłym roku.w pewnym sensie uratowałamżycie trzem osobom. Udam, że nie słyszałam tego w pewnym sensie ,bo to tylko skromność odparła szybko Duffy. Uratowała pani trzy życia. Powinnam to sprecyzować. Charlie westchnęła.Nie było to jej ulubione wspomnienie. Razem z drugimdetektywem uratowaliśmy życie dwóch osób, ale osoba,która chciała je zamordować, w końcu zabiła. Nie ma potrzeby niczego precyzować. Duffy sięuśmiechnęła. Uratowała pani dwie osoby. No dobrze. Ja też.W sumie kilkadziesiąt.Nie znam dokładnejliczby, ale jest mnóstwo dzieci, które nie doczekałybydorosłości, gdybym nie przekonała sędziów, by odebrałyje zabójczym rodzinom.Jakiż lepszy dar można komuśofiarować niż dalsze życie w obliczu śmiertelnegozagrożenia? %7ładen.Pani i ja dałyśmy ten dar i to nie raz.Czy to czyni nas dwiema najwspanialszymi osobami naświecie? Boże, mam nadzieję, że nie. Charlie się zaśmiała. Jeśli jestem najlepszą osobą na świecie, to od jutrazaczynam badać kosmos. Nasze osiągnięcia nie definiują nas w większymstopniu niż nasze porażki powiedziała Duffy. Jesteśmy tym, kim jesteśmy i nikt nie wie, co towłaściwie oznacza. Można by to samo powiedzieć o Helen Yardley Alepani uważała, że ona zamordowała swoje dzieci. Nadal tak sądzę. Ale zgodnie z pani teorią ten czyn jej nie określajako człowieka.Była to najgorsza rzecz, jaką zrobiła, alenie tylko ona o niej świadczy. Zgadzam się. W głosie Duffy pojawił się nowyton. I dobrze by było, gdyby więcej ludzi to rozumiało.Matki, które mordują swoje dzieci, nie są złemwcielonym, nie są potworami.Najczęściej są uwięzione wswoim własnym, umysłowym piekle, z którego niepotrafią się wydostać i o którym boją się rozmawiać.Zazwyczaj świetnie ten fakt ukrywają przed resztą świata,przekonując wszystkich, że są szczęśliwe i zdrowe.Nawetich najbliżsi w to wierzą. Duffy poprawiła się w krześle. Domyślam się, że nie czytała pani biografii HelenYardley? Jestem w trakcie. Zauważyła pani, jak często posądza o ślepotę igłupotę tych, którzy od pierwszego spojrzenia nie byliabsolutnie przekonani, że nie zabiła swoich chłopców, bocierpiała tak mocno, jak nie cierpiałaby żadnadzieciobójczyni? Według niej jej miłość do dziecipowinna była być oczywista dla każdego.Charlie przytaknęła.To podejście Helen Yardley jużod samego początku nie robiło na niej wrażenia.Mogłaśudawać rozpacz myślała, czytając te fragmenty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]