[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Niezupełnie po zapachu - odparł Marrow.- Wyczuwam istotę rzeczy w sposób magiczny,obojętnie, czy przez światło, dzwięk, zapach czy substancję.Mówię w taki sam sposób.Niezamierzam cię obrazić, ale wydaje mi się, że wasze cielesne mechanizmy są relatywnieprymitywniejsze.- Sądzę, że masz rację - powiedział Esk.- My, stworzenia cielesne, robimy większość rzeczy wmundański sposób, zachowując naszą magię na specjalne okazje.Może dlatego mamy talenty.Mówi się, że w Xanth niektóre stworzenia dysponują magią, podczas gdy inne są magiczne.Jajestem tym pierwszym z nich, ty - drugim.- Tak, potrzebuję całej mojej magii w posługiwaniu się percepcją, do komunikacji, poruszania sięi utrzymania swoich kości razem.Nie pozostaje miejsca na żaden oddzielny talent.Może dlategochciałbym osiągnąć stan życia.Aspiracje szkieletu zwiększały się w widoczny sposób.Poprzednio Marrow często robił uwagi natemat niewygody i brzydoty życiowych funkcji.- Myślę, że to samo mnie dotyczy - wtrąciła się Bria.- Tylko, że ja nie tęsknię za magicznymtalentem, jedynie za.- Duszą - dopowiedział Esk.- Powiedziałem ci, możesz mieć połowę mojej.- A ja ci powiedziałam, że poczekam, aż będziesz pewny.Nie myślę, żeby dusza była tym, czegopragnę; to tylko środek do celu.- Do celu? - zapytał Esk.- Jakiego celu?- Miłości.Nie sądzę, żebym mogła naprawdę jej doświadczyć bez duszy.Teraz doświadczamtylko beznadziejnej tęsknoty za nią.- Dusza jest potrzebna.Zastanawiam się, czy ktoś nie podzieliłby się duszą ze mną - rzekłMarrow.- Może, jeżeli bardzo się z kimś zaprzyjaznisz - zasugerował Esk.- Z pewnością jesteś tego wart.Wracały Chex i Latia, a za nimi podążał jakiś ogr i coś, co okazało się koniem z ptasią głową.- Dziadek! - wykrzyknął Esk.- Ogr Crunch!To rzeczywiście był on, ogr wegetarianin, który poślubił aktorkę demoniaków, teraz jużposiwiały, ale wciąż okaz ogra: duży, brzydki i głupi.- Słyszałem twój plan, - wiem, co robić mam - wyrecytował Crunch.- A to mój własny ojciec, hipogryf Xap - powiedziała uszczęśliwiona Chex.- Użył tego pretekstu,żeby mnie sprawdzić.- Tych dwoje może rozmawiać ze swoimi grupami - rzekła Latia i uśmiechnęła się krzywo.-Twój dziadek mówi, że przypominam mu jego żonę, która jest pięknie brzydka.- To wspaniale! - wykrzyknął Esk.- Teraz wiem, że będziemy mieli dobry kontakt z ogrami iskrzydlatymi potworami.Czy wyjaśniłyście, że nie wolno im walczyć ze sobą?Hipogryf zaskrzeczał z niesmakiem, a ogr wydał potworny ryk.Była to wystarczającaodpowiedz.Zrozumieli.- Będziecie mogli wygrzmocić wszystkie demony - ciągnął Esk.Tym razem skrzeczenie byłoradosne, a ogr uśmiechnął się, co było oczywiście gorsze od jego ryku.Esk wyjaśnił im potrzebę ustawicznego nękania demonów, aż opuszczą Dolinę, żeby poszukaćsobie innego miejsca, gdzie mogą w spokoju przeżyć w cielesnych postaciach.Potwór i ogrpokiwali głowami.Zaczynało im się to podobać!Las za nimi trząsł się od straszliwego marszu wielu ogrów, a zaniepokojone niebo pociemniałood przybywających w dużej liczbie skrzydlatych potworów.Crunch i Xap pośpieszyli na spotkanieswoich grup, by wyjaśnić im, w czym rzecz.- Zlokalizuj Polneya i powiedz mu, że bitwa zaraz się zacznie - powiedział Esk do Marrowa.-Polniki będą chciały przekopać się ze swojej drogi.- Natychmiast to robię - zgodził się szkielet.- W jaki sposób mam się kontaktować z demonami? - zapytała Bria.- Nie znam ich przywódcy,nawet nie wiem, czy mają przywódcę. - Myślę, że musisz się po prostu przejść i zobaczyć, który z nich wygląda jak dowódca, a potemzwrócisz się właśnie do tego.Jeżeli nie jest przywódcą, to może się przydać jako łącznik.Powieszmu, że nie przestaniemy, dopóki demony nie odejdą.- Zrobię to - rzuciła.- Lepiej dołączmy do wyznaczonych nam grup na wypadek jakichś pytań lub niedomówień -zaproponowała Chex.- Tak - zgodziła się Latia.- Wiesz już, zrozumiem, dlaczego moja przyjaciółka poślubiła tegoogra.W całej tej brutalnej mocy jest pewna wspaniałość, nie skażona ograniczeniami umysłu.- Ogry mają swoje zalety - przytaknął Esk, odczuwając głupawą dumę ze swojego dziedzictwa.Odeszli i Esk pozostał sam.Dużo czasu upłynęło, odkąd był sam, i poczuł, że mu z tymniewygodnie.Ogry uderzyły na Dolinę Kopaczy, grzmocąc demony z całą siłą i z wielkim zapałem.Natomiastskrzydlate potwory przefrunęły przez Dolinę, rozrywając demony pazurami z równym zapałem.Pogoda nadal się psuła, ale Esk stał na wietrze i w deszczu, obserwując tę rzez z prymitywnąradością.Kampania ratowania rzeki Pocałuj-Mniee zaczęła się!Obok Eska pojawiła się demonica.- Więc to ty! - zawołała.- Mosiężna dziewczyna mówiła prawdę!Esk przyjrzał się jej dokładniej.- Och, nie! Metria! - wykrzyknął.- Co tu robisz?- Usłyszałam, że las się trzęsie.Zobaczyłam mnóstwo potworów ponad nim i zaciekawiło mnieto.Potem zobaczyłam dziwną, metalową kobietę, która powiedziała mi, że to ty kierujesz tymprzedstawieniem.Jak myślisz, co ty robisz Desk?- Jestem Esk! Mamy nadzieję, że wyczyścimy Dolinę Kopaczy z demonów.Rzeczywiście, kiedy to mówił, rozległ się ogromny plusk.To ogry doszły do skanalizowanejrzeki i brodziły w niej, rozwalając tamujące wodę ściany.- Nie będziecie już mieli rzeki Kopnij-Mniee do rozdawania kopniaków dookoła.- Kopnij-Mniee - powtórzyła.- Dosyć pomysłowe, Esk.- Dziękuję ci.A teraz wynoś się stąd.Musimy odnowić rzekę, którą demony zrujnowały
[ Pobierz całość w formacie PDF ]