[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doktor przypuszczał, że zmarły należał do Christian Science.Ale któż mógł podsunąć mu tę myśl, jeśli nie pani Maltravers? Nam jednak przedstawiła go jako wielce zatroskanego o własne zdrowie.I jeszcze jedno, dlaczego pojawienie się Blacka wprawiło ją w takie zakłopotanie? Na koniec, chociaż wiem, że konwenanse nakazują, aby kobieta zachowywała pozory żałoby po zmarłym mężu, nie przepadam za tak mocno wymalowanymi powiekami! Zauważyłeś je, Hastings? Nie? Ciągle powtarzam, że niczego nie widzisz! No właśnie.Istniały dwie możliwości.Albo opowieść Blacka podsunęła panu Maltraversowi pomysłowy sposób na popełnienie samobójstwa, albo drugi słuchacz, jego żona, znalazł w niej równie pomysłowy sposób na popełnienie morderstwa.Przychyliłem się do ostatniej wersji.Aby zastrzelić się we wspomniany sposób, prawdopodobnie musiałby nacisnąć spust palcem u nogi, tak mi się przynajmniej wydaje.A zatem, gdyby Maltravers został znaleziony bez buta, z pewnością dowiedzielibyśmy się o tym.Tak osobliwy szczegół nie uszedłby powszechnej uwagi.Cóż, jak już wspomniałem, przychyliłem się do wersji, że było to morderstwo, nie samobójstwo, ale zdałem sobie sprawę, że nie mam cienia dowodu, który potwierdziłby moją teorię.Stąd ta zawiła mała komedia, którą widziałeś dziś wieczorem.- Nawet teraz nie w pełni dostrzegam wszystkie szczegóły tej zbrodni - odparłem.- Zacznijmy od początku.Oto przebiegła intrygantka, wiedząc o finansowej debacle męża i będąc zmęczona partnerem w podeszłym wieku, którego poślubiła wyłącznie dla pieniędzy, nakłania go, aby ubezpieczył się na życie na olbrzymią sumę, a potem szuka sposobów, aby zrealizować swój cel.Te podsuwa jej przypadek - osobliwa opowieść młodego żołnierza.Następnego popołudnia, gdy monsieur le capitaine, jak przypuszcza, jest już na otwartym morzu, wraz z mężem spaceruje po posiadłości.“Cóż to była za niezwykła opowieść, wczoraj wieczorem! - zauważa.- Czy można się tak zastrzelić? Proszę, pokaż mi, czy to w ogóle możliwe”.Biedny głupiec pokazuje.Wkłada koniec strzelby do ust.Ona pochyla się i ze śmiechem kładzie palec na spuście.“A teraz, szanowny panie - mówi zuchwale - załóżmy, że nacisnę spust”.A potem - a potem, Hastings - naciska!Perypetie z tanim mieszkaniemJak dotąd, w sprawach, o których wspomniałem, Poirot rozpoczynał śledztwo od zdarzenia najważniejszego, jakim było morderstwo albo kradzież, i metodą dedukcji dochodził do zakończonego zasłużonym sukcesem rozwiązania.W wypadkach, które teraz przedstawię, nadzwyczajny splot okoliczności prowadzi od niewątpliwie błahego zajścia, które na początku zwróciło uwagę Poirota, do niezwykle groźnych wydarzeń kończących tę niezwykłą sprawę.Spędzałem wieczór ze starym przyjacielem Geraldem Parkerem.Oprócz gospodarza i mnie obecnych było jeszcze ze sześć osób, a przedmiotem rozmowy, jak zwykle, gdziekolwiek pojawił się Parker, stało się poszukiwanie mieszkania w Londynie.Domy i mieszkania stanowiły jego szczególne hobby.Od czasu zakończenia wojny światowej co najmniej sześć razy zmieniał mieszkanie.Ledwie się gdzieś przeniósł, a już jego uwaga kierowała się ku następnemu miejscu, gdzie niezwłocznie się udawał z całym swoim dobytkiem.Przeprowadzki te prawie zawsze wiązały się z nieznaczną korzyścią finansową, gdyż mój przyjaciel ma głowę do interesów, ale tak naprawdę powodowało nim zamiłowanie do tego typu działań, a nie chęć zaoszczędzenia pieniędzy.Przez czas jakiś słuchaliśmy Parkera z szacunkiem, jakim zazwyczaj nowicjusz obdarza eksperta.Potem sami zaczęliśmy mówić jeden przez drugiego.W końcu dopuściliśmy do głosu panią Robinson, uroczą młodą mężatkę, która była tam wraz z mężem.Nigdy wcześniej ich nie spotkałem, gdyż Robinson od niedawna był znajomym Parkera.- A propos mieszkań - powiedziała - czy słyszał pan, jakie mieliśmy szczęście? Znaleźliśmy mieszkanie - w końcu! W Montagu Mansions.- Oczywiście - odparł Parker - zawsze twierdziłem, że jest mnóstwo mieszkań.za odpowiednią cenę!- Tak, ale cena tego nie jest odpowiednia.Mieszkanie jest wręcz śmiesznie tanie.Osiemdziesiąt funtów za rok!- Ależ.ależ Montagu Mansions jest tuż przy Knightsbridge, prawda? Duży ładny budynek.Albo mówi pani o jakimś nędznym jego krewniaku o tej samej nazwie, stojącym gdzieś w slumsach.- Nie, to ten przy Kinghtsbridge.Dlatego to takie wspaniałe.- Wspaniałe? Toż to prawdziwy cud.Gdzieś jednak musi być jakiś haczyk.Przypuszczam, że jest jeszcze wysoka opłata wstępna?- Nie ma żadnej!- Nie ma opłaty wstępnej - och, aż trudno uwierzyć! - jęknął Parker.- Ale musimy zapłacić za meble - ciągnęła pani Robinson.- Aha! - najeżył się Parker.- Wiedziałem, że jest jakiś haczyk!- Pięćdziesiąt funtów.A umeblowanie jest piękne!- Poddaję się - odparł Parker.- Obecni mieszkańcy muszą być chyba szaleni na punkcie filantropii.Pani Robinson wyglądała na nieco zmartwioną.Lekka zmarszczka pojawiła się pomiędzy jej małymi brwiami.- Dziwne, prawda? Może.może.tam straszy?- Nigdy nie słyszałem o mieszkaniu, w którym by straszyło - stanowczo stwierdził Parker.- Ni-ie? - z powątpiewaniem spytała pani Robinson.- Ale łączy się z nim kilka rzeczy, które wydają mi się.no cóż, dziwne.- Na przykład.- zachęciłem ją.- Aha - stwierdził Parker - obudziło to uwagę naszego eksperta od spraw kryminalnych! Proszę mu to dokładnie opowiedzieć, pani Robinson.Hastings wspaniale rozwiązuje wszelkie tajemnice.Zaśmiałem się, zmieszany, ale nie całkiem niechętny roli, jaką mi narzucono.- Och, niezupełnie dziwne, kapitanie Hastings, ale gdy udaliśmy się do pośredników, Stossera i Paula - nigdy wcześniej tam nie byliśmy, ponieważ mają oni jedynie drogie apartamenty, choć tym razem pomyśleliśmy, że nie zaszkodzi spróbować - wszystko, co nam oferowali, wahało się pomiędzy sumą czterystu a pięciuset funtów rocznie albo przewidziane były dodatkowo olbrzymie opłaty wstępne, i na koniec, akurat gdy mieliśmy wychodzić, wspomnieli, że mają mieszkanie za osiemdziesiąt funtów, ale dodali, że wątpią, czy jest sens, aby tam iść, ponieważ figurowało ono w ich księgach już od jakiegoś czasu i wysłali tam tak wiele osób, że prawie na pewno jest wynajęte
[ Pobierz całość w formacie PDF ]