[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak to się mówi, młodzi marnują młodość ?- Mam wrażenie, że ty swojej nie zmarnowałeś, Juanie Cabrillo.Zachichotał, ale niezaprzeczył.- Nie jesteś w kostiumie kąpielowym, więc nie przyszłaś tu, żeby spalić ten wspaniały beefWellington, który jedliśmy na kolację.Co się urodziło?Wyraz niepokoju pojawił się na twarzy Huxley.- Mamy mały problem.To właściwie problem Maksa, ale chyba powinien obchodzić naswszystkich.Julia nie była psychologiem, ale jej przygotowanie medyczne i działające uspokajającozachowanie sprawiały, że odgrywała taką rolę na statku.Cabrillo zarzucił wilgotny ręcznik na ramiona i skupił całą uwagę na Huxley.- Mów.- Dostał telefon od byłej żony.- Od której? - przerwał Juan.- Miał trzy.- Od drugiej, od Lisy.Tej z Los Angeles, z którą ma dzieci.Nie podał mi wszystkichszczegółów, ale jego była uważa, że porwano ich syna.Juan nie zareagował przez kilka sekund.%7ładna z żon Maksa nie wiedziała, jak Hanleyzarabia na życie.Podobnie jak większość załogi mówił rodzinie, że jest marynarzem w małymtowarzystwie żeglugowym, więc Cabrillo nie sądził, by uprowadzenie miało związek z jego pracąw Korporacji, ale nie mógł tego wykluczyć.Przez lata narobili sobie mnóstwo potężnych wrogów.- Zażądano okupu? - zapytał w końcu.- Nie, jeszcze nie.Ona twierdzi, że wie, kto zorganizował porwanie, ale to nic nie dało anipolicji w Los Angeles, ani FBI.Chce, żeby Max pomógł jej odzyskać syna.Juan przypomniał sobie, że syn Hanleya musi mieć teraz dwadzieścia dwa lub dwadzieściatrzy lata.Córka była kilka lat starsza, skończyła prawo i od niedawna zajmowała się zawodowoochroną środowiska.Kyle Hanley nie wytrzymał nawet roku w collegeu i odkąd rzucił studia,obracał się w kręgach kontrkulturowych Los Angeles.Aresztowano go parę razy za posiadanieniewielkiej ilości narkotyków, ale z tego, co wiedział Juan, trafił na odwyk i od dwóch lat niećpał.Choć Max rozwiódł się kilka lat przed powstaniem Korporacji, Cabrillo spotkał jego drugążonę przy paru okazjach.Max zapewniał Juana, że kiedyś była kochającą, cudowną kobietą, alecoś zmieniło ją w jędzowatą paranoiczkę, która zarzucała mu niewierność, a tymczasem samamiewała romanse.Max bardzo dbał o dzieci i łożył na ich utrzymanie dużo wyższe sumy niż zasądzonealimenty.Córka okazała się bystrą, ambitną kobietą, ale syn Kyle był jednym z tych młodychludzi, którzy uważają, że wszystko im się należy od życia, i odrzucał wszelką pomoc przyposzukiwaniu własnej drogi.Juan wiedział, że Max zrobi wszystko, żeby uratować chłopaka, i domyślał się, dlaczegojego zastępca nie przyszedł bezpośrednio do niego ze swoim problemem.Gdyby tak postąpił, Juanzaproponowałby mu uwolnienie Kylea przez Korporację, a Max nigdy nie poprosiłby o takąprzysługę.- Boże, ależ on jest uparty.- Mówi to samo o tobie - odparła Huxley.- Nie zwróci się z tym do ciebie, bo wie, żebędziesz nalegał, żeby skorzystał z twojej pomocy.Powiedział mi jasno i wyraznie, że to jest jegoproblem, a nie Korporacji, i sam się tym zajmie.Cabrillo spodziewał się tego, ale był sfrustrowany oślim uporem Hanleya.- Jaki ma plan?- Jak tylko przekażemy torpedę, zamierza cię poprosić, żebyś skierował Oregon doKaraczi, najbliższego miasta z międzynarodowym portem lotniczym, gdzie będzie mógł złapaćsamolot do Los Angeles.Ale nie bardzo wie co dalej.Juan spojrzał na zegarek.Za dwie godziny mieli być w punkcie spotkania.Potem moglibydotrzeć do Karaczi w ciągu około dwudziestu godzin.Odrzutowy gulfstream Korporacji był wMonako w związku z przygotowaniami do ich następnej operacji.Choć zdążyłby dolecieć na czasdo największego pakistańskiego miasta, Juan uważał, że podróż samolotem rejsowym trwałabykrócej.Musieliby zostawić broń i inne rzeczy, które uniemożliwiłyby im przejście przez punktkontrolny na lotnisku, ale Cabrillo miał dość kontaktów w Los Angeles, by się zaopatrzyć wewszystko, co mogło być im potrzebne, więc nie martwił się tym.Nurtowało go wiele pytań, ale postanowił zaczekać do rozmowy z Maksem.Komputer pokładowy Oregona kilkakrotnie wyłączył i włączył światła na basenie.Juantak go zaprogramował, żeby mu przypomniał, że pora skończyć pływanie i przygotować się dospotkania.Włożył frotowy płaszcz kąpielowy i klapki.Huxley wyszła razem z nim.Zaryglowałwodoszczelny właz.- Pogadam z nim i przekonam go, że zle kombinuje - powiedział.- Dlatego przyszłam do ciebie.Max nie może polecieć sam.Julii wyraznie ulżyło, choć nie wątpiła, że Juan pomoże swojemu najlepszemuprzyjacielowi.- Dzięki, Huxley.Pewnego dnia Max wpakuje się w kłopoty przez swój upór, ale nie tymrazem.6Półtorej godziny pózniej po wzięciu prysznica Juan Cabrillo wkroczył do centrumoperacyjnego.Stone i Murphy byli na swoich stanowiskach sterowania statkiem i obsługiuzbrojenia.Hali siedział przy konsoli telekomunikacyjnej, Linda Ross przy sonarze.Panowałaatmosfera odprężenia, zupełnie inna niż podczas ich ucieczki z Bandar Abbas.Przekazaniepozostałej torpedy rakietowej miało być dość proste.Kiedy po paru minutach zjawił się Max,temperatura jakby spadła o kilka stopni.Skierował się bez słowa prosto do stanowiska głównegomechanika.Juan wstał z fotela i podszedł do niego.- Nie chcę o niczym słyszeć - powiedział Hanley, nie odrywając wzroku od monitorakomputera.- Wezmiemy kurs na Pakistan, jak tylko będziemy mieli to z głowy.Ktoś kupi nam biletylotnicze.Rano zaplanujemy razem następny krok.- Max zerknął na Juana i chciał się sprzeciwić,ale Cabrillo uniósł dłoń.- Nasze najbliższe zadanie to zwykła inwigilacja.Linda i Eddie poradząsobie bez nas.- To nie jest twój problem - odrzekł Max.- Akurat.Ktoś porwał członka twojej rodziny.Traktuję to tak, jakby uprowadzonoktóregoś z moich rodziców.Oczekiwałbym od ciebie pomocy, chyba więc nie myślisz, żezostawię cię samego.Max milczał przez chwilę.- Dzięki, Juan.- Nie ma za co.- Cabrillo uznał sprawę za załatwioną i wrócił na fotel dowodzenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]