[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli ktoś powie lub zrobi coś, co ci się niespodo- ba, oczekuję, że mi o tym powiesz, żebyśmy mogli wspól- nie się tym zająć.Gdybyśchciała coś zmienić w domu, po prostu mnie o tym poinformuj.Dla nas najważniejsze jesttwoje szczęście i wygoda.- Mój pokój jest śliczny, Francesco - zapewniła Skyler.Jej głos nadal brzmiał tak cicho isłabo, że Francesca miała ochotę porwać dziewczynkę w ramiona i mocno uścisnąć.-Dziękuję, że zadałaś sobie tyle trudu.- To była dla mnie przyjemność i zabawa.Tak jak zaba- wą będą nasze wspólne zakupy.- Francesca roześmiała się lekko.- Widzę, że zbladłaś na wzmiankę o sklepach.Więk- szośćdziewcząt byłaby zachwycona.W końcu mam córkę lub, jeśli wolisz, młodszą siostrę, któranie chce chodzić ze mną na ubraniowe zakupy?Skyler podniosła drżącą dłoń i na pół świadomym ge- stem potarła bliznę na twarzy.- Już od dawna nie bywałam w mieście, wśród tłumu - wyznała.Gabriel ujął ją delikatnie za rękę i przytulił do twarzy w miejscu, gdzie na dłoniwidniały najgorsze blizny.- Gdy uznasz, że już jesteś gotowa, razem wybierzemy się na zakupy i będziemy sięgapić na tych dziwacznych lu- dzi.To będzie świetna zabawa.Skyler przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, prze- suwając wzrokiem po jegoostrych rysach, studiując każdy centymetr jego twarzy.Uśmiech powoli i z trudem wypły-wał na jej usta, ale w końcu rozświetlił również jej oczy.- Mam wrażenie, że boisz się tych wszystkich dziwa- ków niemal tak samo jak ja, choćz innego powodu.Francesca roześmiała się, widząc kwaśną minę Gabriela.Radosny dzwięk wypełnił całydom uczuciem miłości.Ona to potrafi, pomyślał Gabriel.Francesca jest w stanie wy- pełnićmiłością wszystkie zakamarki tego wielkiego domu.Każda chwila, którą z nią spędzał, tylkopogłębiała uczucie, jakie do niej żywił.Promieniowała takim światłem, że cią- gle był niązafascynowany.Gabriel tak długo żył w świecie ciemności i przemocy, że teraz patrzył naFrancescę z czcią niemal nabożną.Jego ciemne oczy napotkały gołębioszare spojrzenieSkyler i oboje uśmiechnęli się do siebie poro- zumiewawczo.Skyler czuła to samo co on.140Oboje pragnęli przez wieczność kąpać się w uzdrawiającym świetle otacza- jącym Francescę.Francesca objęła Skyler w pasie, czyniąc to tak natu- ralnie, że dziewczynka nawet niepomyślała o tym, żeby się odsunąć.- Nie musimy wychodzić w miejsca publiczne, dopóki nie będziemy na to gotowi,kochanie.Najważniejsze, żebyś czuła się bezpiecznie i swobodnie tutaj, w domu i coś mi sięwydaje, że polubisz naszą nową gospodynię.Skyler lekko się skrzywiła i wymieniła z Gabrielem ko- lejne porozumiewawczespojrzenie.On również się krzywił.Francesca na ten widok wybuchnęła śmiechem.- Już widzę, jak to będzie.Wy dwoje jesteście samot- nikami, jednak nie ma mowy,żebyście sprzysięgali się przeciwko mnie za moimi plecami.Skyler, polubiłaś swoje- goochroniarza, prawda?Dziewczynka wzruszyła ramionami.- Staram się na niego nie patrzeć.- Cóż, powinnaś.Jest całkiem przystojny - odparłaFrancesca.- Wystarczy już tego dobrego - wtrącił się Gabriel.- Nie musisz się rozglądać zażadnymi przystojnymi mężczy- znami poza mną.Francesca uśmiechnęła się słodko.- Tak? Wspaniale, tylko nie pamiętam, żebym kiedykol- wiek powiedziała, że jesteśprzystojny.Skyler, nie mogąc się powstrzymać, wybuchnęła śmie- chem, na jedną krótką chwilęzapominając o bliznach na ciele.O bliznach na umyśle i duszy.W tym momencie była poprostu młodą dziewczyną cieszącą się chwilą szczęścia z dwojgiem ludzi, których zaczynałaogromnie lubić.Wyda- wało się prawie niemożliwością, by tak szybko im zaufała, a jednaktak się stało.- I zamierzasz jej to darować? - zwróciła się z pyta- niem do Gabriela, spoglądając naniego roziskrzonym wzro- kiem.- Przecież jesteś przystojny i ona doskonale o tym wie.Mamco do tego pewność.Francesca próbowała mu umknąć, lecz Gabriel chwycił ją za rękę i przyciągnął dosiebie.- Zahipnotyzuję ją i umieszczę w jej umyśle mnóstwo sugestii.Możesz mi pomóc,Skyler.Uważam, że ona powin- na mnie czcić.- Kiedy będziesz jej coś sugerował, możesz jej powie- dzieć, że nikt inny nie musi sięmną opiekować.Chcę tylko Franceski - wyznała Skyler na pół serio.- Nikt poza mną nie ma do ciebie żadnych praw, Skyler.Ci ludzie będą tu po to, żeby cipomóc, gdy mnie nie będzie- wyjaśniła łagodnie Francesca.- Robią nam ogromną przy- sługę, przeprowadzając siędo nas, żebyś nie była w domu sama.- Francesca mówiła melodyjnym głosem, który wni- kałgłęboko w umysł Skyler, zaszczepiając w nim uzdrawia- jącą sugestię.Gabriel prychnął, chcąc przyciągnąć uwagę dziewczynki.- Powiedziała nikt poza mną".Zauważyłaś to, Sky- ler? Czyżby zapomniała o mnie?Czyżbym nie miał nic do powiedzenia w tym domu?- Ty nie jesteś nawet przystojny - wytknęła mu Skyler, śmiejąc się pomimo powagisytuacji.- Och, więc ciebie też należy zahipnotyzować - zagro- ził.- Powinienem wiedzieć, żewy, kobiety, będziecie się trzymały razem.Pamiętaj o tym, jeśli w swoim pokoju za- cznieszszczekać jak pies, nie rozumiejąc, jak to się stało.- Ja też bym się zdziwiła w takiej sytuacji - wtrąciła sięFrancesca.- Ale szczekanie to chyba trochę za wiele.- No nie wiem - zastanawiała się na głos Skyler.- Gdy- byśmy wszyscy zaczęli141szczekać, to pewnie nowa gospodyni szybko by się stąd wyniosła.- Ale dasz jej szansę, prawda Skyler? - spytała łagodnieFrancesca.Dziewczynka lekko westchnęła.- Zdaje się, że nie mam wyboru.Ale przecież sama mo- gę się sobą zająć.Nie jestem jużdzieckiem.Zresztą całe życie byłam sama.- Racja - zgodził się Gabriel.- Jednak postaraj się nas zrozumieć, Skyler
[ Pobierz całość w formacie PDF ]