[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To duchy.On jest w ich mocy oświeciła dowódcę Alina. Wiem, corobić.Wie.Tak, uczona wielce.Jakie, do cholery, duchy?!!! Czy nie jest jasne, żetrzepie mną przez nadmiar promieniowania magicznego?!W moje udręczone ciało wbijały się bez przerwy tysiące lodowatych igieł, a odpromieniowania wywracało mnie na nice.Zaraz po trawiącym organizm ogniunadeszło zimno, zamrażające palce rąk i nóg.Szlag, jeszcze trochę, a diabli mnieporwą.Trzeba coś zrobić, i to szybko.Napierająca z zewnątrz magia rwała mnie na kawałki i burzyła krew, ale nic nato nie mogłem poradzić, zbyt wielki był gradient napięć podczas przejścia.Dominikuprzedzał mnie, że może tak się zdarzyć.Lepiej by mi powiedział, co wtedy robić.Skowycząc przez zaciśnięte zęby z nieznośnego bólu, spróbowałem sięskoncentrować i przepuścić wlewającą się energię przez odwykłe od takich obciążeńciało.Najważniejsze to chociaż na chwilę stać się jedną całością z iskrzącą sięmagicznym promieniowaniem przestrzenią Przygranicza, a potem będzie łatwiej.Otwarłszy się maksymalnie na strumienie mocy, przestałem wyć, a zacząłemmamrotać mantrę zdejmującą ból.Na chwilę targane skurczami ciało rozluzniło się iskręcająca je energia podążyła wzdłuż nastrojonych jeszcze podczas szkolenia wGimnazjonie mentalnych kanałów.Tylko że pomogło to na niezbyt długo zdolność kierowania wewnętrzną siłą utracona podczas nieobecności w Przygraniczunie powróciła, a napływająca w niekontrolowany sposób moc groziła, że w krótkimczasie zamienię się w żywą pochodnię.Przygryzłem kołnierz kufajki, odetchnąłem głęboko i spróbowałem odciąćwszystkie wsysające się we mnie strumienie energii.Spróbowałem rozpaczliwie, alepierwsze rezultaty pojawiły się nieoczekiwanie szybko tak jak do niemożliwościtrudno było poradzić sobie z wewnętrzną mocą, tak łatwo okazało się pracować zenergią zewnętrzną.Raz i palące magiczne pole owija mnie i tylko lekko, leciutko kłuje skóręwyładowaniami.Dwa i ból ustępuje.Trzy i zimny wiatr pali twarz.Odczekawszy chwilę, otworzyłem oczy i nie zwracając uwagi na ciągnący odziemi chłód, wpatrzyłem się w ciemniejące wieczorne niebo.Niebo prawie szare, zplamami ołowianych śnieżnych obłoków.Zamarli wokół z bronią w ręku ludzieczujnie rozglądali się na boki i tylko grzebiąca w torbie Alina głośno jęknęła,napotkawszy moje spojrzenie. Opętany. Niedoczekanie burknąłem, przewróciłem się na bok i ostrożnie usiadłemna śniegu.Ból w głowie jeszcze nie ucichł i od niezręcznego ruchu znów załupało wskroniach. Ocknąłeś się? spytał Generałow, kucając obok mnie ze strzykawką wdłoni. Dasz radę iść czy dorzucić ci witaminek? Dam radę odpowiedziałem bez zastanowienia i w tej chwili dotarło domnie, że tak jest naprawdę.Z głowy wywietrzały opary alkoholu, krępujące ruchyzmęczenie zniknęło bez śladu, a resztki przepływającej przez ciało energii Północywróciły mi nieco zapomnianej już wiary we własne siły.I nie tylko wiary. Nietrzeba mnie kłuć, sam sobie poradzę.Czułem się tylko trochę dziwnie.Z jednej strony, pole magiczne dotykało mnielekko, ale z drugiej, miałem takie wrażenie, jakby strumienie energii nie szły prosto,ale omijały mnie ze wszystkich stron.Ciekawe, czy można tak samo oszukać bojowezaklęcia? Pytanie, jak to się mówi, mocno nie w porę. Chodzmy więc, zaraz zrobi się ciemno popędził mnie Generałow. Poczekaj. Wstałem, rozejrzałem się. Wiesz, kto się cieszy, kiedy sięczłowiek śpieszy?Wpadliśmy do Przygranicza niedaleko zasypanych śniegiem ruinzbudowanego z żelazobetonowych płyt hangaru.Dach zawalił się już dawno, a imury nie budziły zaufania, nie było więc najmniejszego sensu zostawać tutaj na noc.Tym bardziej że istniała alternatywa, gdyż na tle ciemniejącego nieba o dwa, możetrzy kilometry majaczyły zarysy jakichś budowli.Popatrzyłem w stronę słońca prawie całkiem już schowanego zawidnokręgiem, jego promienie czerwonymi strzałami przebijały rwaną pokrywęchmur i rozjaśniały szarość nieba różowymi i purpurowymi kolorami.Z pewnościąchmury zewrą niebawem szeregi, ale jeśli się pośpieszymy, do ruin dotrzemy przedzapadnięciem ciemności.Tylko że śpieszyć się też trzeba rozsądnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]