[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie była pewna, czy cokolwiek mogło wpłynąć na zmianę jej nastawienia, alechciała się o tym przekonać.Reighland obudził jej ciekawość.RLTRozdział szóstyWeronika łaskawie orzekła, że pasierbica odpowiednio przygotowała się na wie-czór.Priscilla przejrzała się w lustrze i musiała przyznać jej rację.Wybrała suknię z bia-łego jedwabiu haftowanego w drobniutkie, biało-różowe kwiatki, na szyi miała pojedyn-czy sznur pereł, a we włosy wpięła pączki różowych róż.Efekt był zachwycający i bar-dzo stosowny dla panny w jej wieku.W ciepłym blasku świec wyglądała jak wcielenieniewinności, co w duchu uznała za ponury żart.Nadal uwierała ją świadomość, że w tym sezonie nie otrzymała karty wstępu doAlmacka, gdzie tańczyły i robiły konkiety jej przyjaciółki.Ona była na balu wydanymdla ludzi statecznych i w większości połączonych w pary małżeńskie.To była imprezaraczej dla Drusilli niż dla niej.Natychmiast skarciła się w duchu za tę myśl.Dla niej tenbal w zupełności wystarczy.Szampan był zimny, sala pięknie przystrojona, a muzykażywa.Musiała również przyznać, że bardzo podobały się jej nowe rękawiczki.Doskonale pasowały do sukni.Postronnym mogły się wydawać zupełnie zwyczaj-ne, ale kiedy je włożyła, zdawały się pieścić jej skórę niczym palce kochanka.Towarzystwo nie miało dla niej większego znaczenia.Odkąd rozeszły się pogłoski,że Reighland jest nią poważnie zainteresowany, inni mężczyzni nawet nie próbowaliprzystąpić do rywalizacji.Co prawda, książę nie był w jej guście, ale zdawała sobiesprawę, że mogła trafić znacznie gorzej.Nie był ani stary, ani rażąco zle wychowany.Może zbyt prostolinijny.Tymczasem ona zrewanżowała mu się kilkoma wyjątkowymifaux pas, na które reagował jedynie lekkim uniesieniem gęstych czarnych brwi.- Lady Priscillo.- Znowu zjeżyły jej się włoski na karuku, gdy za jej plecami roz-legł się rozkazujący głos.Odwróciła się.Pochyliła głowę i złożyła ukłon.- Wasza Wysokość.Zaskoczył mnie pan.- Nie pojmuję dlaczego.Przecież pani wiedziała, że to dzięki mnie otrzymała za-proszenie.Zwróciłem się do Hendricksów z prośbą o rezygnację z udziału w tym balu,żeby mieć przyjemność ujrzenia pani w blasku świec.RLT- Miałam na myśli pańską obecność tuż za moimi plecami.- Wbiła wzrok w pod-łogę i zarumieniła się z zakłopotania.- Dziękuję, Wasza Wysokość.To bardzo uprzejmiez pana strony, że wystarał się pan dla mnie o zaproszenie.Musiał wyczuć w jej głosie lekką przyganę, bo odparł pośpiesznie:- Nie powinienem o tym wspominać, to było niegrzeczne.Przepraszam.- Nie musi pan przepraszać.- Gdzie się podział jej cięty język?Powinna rzucić jakąś miażdżącą ripostę, jak za dawnych czasów.Przed rokiem ca-ły Londyn śmiał się wraz z nią z tych impertynencji, uważając je za czarujące.Kiedy touległo zmianie?Zapadło pełne napięcia milczenie.Książę pociągnął łyk wina z trzymanego w rękukieliszka.- Jeśli nie jestem w niełasce, to proszę na mnie spojrzeć.Ma pani śliczny czubekgłowy, ale chciałbym zobaczyć również pani piękną twarz i w miarę możności uśmiech.Czeka nas długi, ciężki wieczór, jeśli będzie pani piorunować wzrokiem moje buty, ile-kroć panią urażę.Uniesienie głowy wiązało się z ponownym uświadomieniem sobie potężnych roz-miarów księcia, ale w duchu przyznała mu rację.Rzadko trafiała jej się okazja wyjścia zdomu, więc nie powinna dziwaczyć.Zmusiła się do podniesienia głowy i spojrzenia naReighlanda, a przy tym do rozciągnięcia ust w czarującym uśmiechu, choć nie przyszłojej to łatwo.W odpowiedzi otrzymała uśmiech i uroczyste skinienie głową towarzysza.- Bardzo dobrze.Mówiono mi, że jest pani piękna, ale słowa nie są w stanie oddaćpani urody.Kiedyś uznałaby te słowa za zwyczajowy komplement i odpowiedziała kokieteryj-nym trzepotaniem wachlarza.W ustach tego mężczyzny zabrzmiały jak proste stwier-dzenie faktu i jakakolwiek reakcja byłaby równie nie na miejscu jak rumieniec nawzmiankę o pogodzie.Odstawił kieliszek i podał jej rękę, by stanąć wraz z nią na końcu szeregu par.- Zatańczymy? Wydaje mi się, że po kilku krokach uda nam się zgrać.Nie ukry-wam, oczywiście, że nie jestem mistrzem parkietu.RLTZnowu to nawiązanie do jej ucieczki z nauczycielem tańca! A może to była zwy-czajna uwaga? Albo żart? Czyżby nie zdawał sobie sprawy, że jej przeszłość to nie tematdo śmiechu? Chyba Reighland nie zauważył jej zażenowania albo udawał, że go nie do-strzega.Położył jej rękę na plecach i dość gładko poprowadził ją przez kilka obrotów, alejego uwaga nie przestawała jej doskwierać.Gervaise, ucząc ją tańczyć walca, mówił, żeruchy w tańcu to dalekie echo aktu miłosnego.Pamiętała, jak to się skończyło.Jej obecny partner, wielki i toporny, właściwie wlókł ją po parkiecie, dużymidłońmi obejmując jej talię.Priscilla starała się odepchnąć od siebie wyobrażenia Re-ighlanda jako kochanka.Na niej, nad nią, w niej, pracowicie brnącego przez ten akt jakprzez taneczne kroki.Sala zaczęła niebezpiecznie wirować wokół i nie miało to nicwspólnego z figurami tańca.Priscilla uświadomiła sobie, że jeśli zostanie tu choć chwilędłużej, to zyska rozgłos jako dziwaczka, która zwymiotowała na środku zatłoczonej salibalowej.Wyrwała mu się, zakryła ręką usta i spojrzała na zaskoczonego księcia.- Powietrza - szepnęła rozpaczliwie i pobiegła do drzwi na taras, nie zważając nazamieszanie, które spowodowała wśród wirujących na parkiecie par, ani na plotki, jakienastępnego dnia będą krążyły we wszystkich londyńskich salonach.Lady Priscilla Roleston zastawiła osłupiałego księcia Reighland na środku sali ba-lowej.Do licha!Tak czekał na ten wieczór! Sam się dziwił, jak bardzo cieszyła go możliwość po-nownego spotkania Priscilli.Zobaczył ją, jak tylko weszła na salę, i musiał sobie przy-pomnieć, że to nie miało być małżeństwo z miłości.Książę Reighland nie mógł sobie po-zwolić na huśtawkę emocjonalną - od nadziei po rozpacz - będącą udziałem zwyczajnychśmiertelników.Bez wpatrywania się cielęcym wzrokiem w tę młodą kobietę miał dośćproblemów z poruszaniem się po królewskim dworze i parlamencie oraz administrowa-niem rozlicznymi majątkami i dzierżawcami.Namiętność, oczywiście, wchodziła w grę.Córka Benbridge'a była przecież pie-kielnie atrakcyjna, uprzedzano go o tym.Jej smukłe ramiona opinały rękawiczki, którejej podarował.Zaczął sobie wyobrażać, jak ściąga je, całując każdy centymetr odsłania-RLTnej skóry.Nie wolno zapominać, że namiętność przemija.Jednak rozmowa z nią rów-nież była interesująca, choć niektóre z jej poglądów były co najmniej dziwaczne.Nie jezdziła konno, przypomniał sobie stanowczo, aby ostudzić niewczesne zapały.Miał nadzieję, że z czasem uda mu się to zmienić.Gdyby jednak jej awersja do koni oka-zała się głębsza niż awersja do niego, będzie musiał pogodzić się z porażką i wycofaćpropozycję.Po tym, co przed chwilą zrobił, lady Priscilla musiałaby śmiertelnie nienawidzićkoni, by zrównoważyć uczucia do niego.Co go napadło, żeby znowu wspomnieć o na-uczycielu tańca? W zamyśle to miał być żart.Dla niego to, co stało się niemal rok temu,nie miało większego znaczenia.Natomiast dla niej to była nadal świeża rana, a każde po-jawienie się w towarzystwie traktowała jako wkroczenie na terytorium wroga.Musiałaprzyzwyczaić się do uwag innych, tak jak on to zrobił.Wyrzucić z serca udrękę, nawetśmiać się z samej siebie, jeśli nic innego nie podziała, i wyprostować się, nabrać sił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]