[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostrożnie uniosłam ciężki talizman,oszołomiona wirującym wewnątrz niego światłem.Tak oto odnalezliśmy czwartąpieczęć duchową.Spojrzałam w stronę wyjścia.Vanzir stał tam patrząc na mnie, a jednocześnie niespuszczając wzroku z pieczęci.Sięgnęłam ręką w kierunku mojego sztyletu.Prychnął. Gdybym chciał ci ją odebrać, twój sztylet by mnie przed tym nie powstrzymał,powiedział wyniośle.Uwierz mi, zmienny kotku, nic nie byłoby w stanie stanąć mina drodze.W jednej chwili zdawał się urosnąć.Jego oczy płonęły.Po tym rozluznił się iwszystko wróciło do normy. Dałem wam moje słowo.Poddałem się rytuałowi ujarzmienia.Niewiele więcejmogę zrobić abyś mi uwierzyła.Niewiele więcej mogę zrobić z twoją chęciąpoderznięcia mi gardła.Ale spróbuję raz jeszcze: Nie pragnę pieczęci i tym bardziejnie chcę aby wpadła ona w ręce Skrzydlatego Cienia.Wydajesz się myśleć inaczej,ale wiedz że przetrwanie mojego gatunku zależy od ludzi.Mamy powody aby wampomagać.Po tych słowach odwrócił się i odszedł.Obserwowałam go, zastanawiając się o co mu chodziło? Niemalże poczułam sięwinna że w niego wątpiłam.Ale słysząc zbliżające się głosy moich sióstr, stłumiłamswoje wyrzuty sumienia.Byliśmy na wojnie.Musiałam być podejrzliwa.Jeśli Vanzirnie mógł zrozumieć naszych obaw to trudno, będzie musiał nauczyć się z nimi żyć.Droga powrotna do samochodu zdawała się nie mieć końca.Wszyscy byliśmywyczerpani.Camille zasnęła z tyłu, oparłszy głowę na ramieniu Menolly.Vanzir usiadł obok nich, milczący.Morio również uległ zmęczeniu siedząc pomiędzyFlamem a Rozem.Zach prowadził.Siedząc obok niego, spojrzałam na jego dłoniespoczywające na kierownicy w tę chłodną noc.Naprawdę byłam zmęczona ale dzięki krążącej w moich żyłach adrenalinie i tak niemogłabym zasnąć.Pochyliłam się w jego stronę. Zostaniesz ze mną dziś w nocy? szepnęłam.Spojrzał na mnie, a potem z powrotem na drogę. Jesteś pewna?Skinęłam głową. Co z Chasem?Zaczerpnęłam głęboko powietrza. To mój wybór.Podjęłam decyzję by spędzić dzisiejszą noc z tobą, jeśli mniechcesz.Mój głos zadrżał.Czy nadal będzie mnie chciał po tak długim czasie? Niewspominając już o frustracji.zrozumiem jeśli nie zechce się angażować.Ale on się uśmiechnął. Delilah, oczywiście że cię chcę.Nigdy w to nie wątp.Tak oto sprawa została załatwiona.Resztę drogi do domu przebyliśmy w ciszy.Po dojechaniu na miejsce, Menolly iFlam opuścili nas aby dostarczyć pieczęć królowej Asterii.Camille i Morio byli zbytzmęczeni aby im towarzyszyć.Co do mnie, byłam wykończona jak oni.Z drugiejjednak strony, nie aż tak aby kłaść się od razu spać.Ujrzawszy palące się w salonie światła zdałam sobie sprawę, że Iris czekała na nas.Widząc nas, posłała mi zaniepokojone spojrzenie, na co odpowiedziałam jej lekkimuśmiechem i skinięciem głowy. Zdobyliśmy pieczęć która jest teraz w drodze do swojego nowego domu.Nadal nie lubiłam mówić przy Vanzirze o królowej Asterii.Roz zdawał się wyczućmoje wahanie, bo poklepawszy łowcę snów po ramieniu rzekł: Chodzmy.Zapraszam cię do siebie w miejsce które wynajmuję od miesiąca.Dziewczyny, zostawiam was.Zadzwońcie jutro jakbyście chciały porozmawiać.Mam przy sobie swoją komórkę.Pomachawszy im na do widzenia, Camille pokręciła głową. Potrzebuję snu, inaczej za chwilę się rozpadnę.Podobnie Morio.Flam ma klucz.Przed pójściem do łóżka zamknijcie drzwi.Następnie moja siostra i jej demon lis, zaczęli wspinać się po schodach podtrzymującsię nawzajem, by po chwili zniknąć nam z oczu. Och Delilah.Zanim pójdziesz do siebie.Był telefon do ciebie, powiedziała Iriswręczając mi swoją połowę kanapki na którą spoglądałam łakomym okiem. Nie chcę o tym słyszeć, chyba że to coś pilnego.Poklepawszy Zacha po ramieniudodałam: idz i poczekaj na mnie na górze.Iris pokręciła głową. To nie był Chase, rzekła marszcząc brwi. To była Sharah i mówiła że to ważne. Czy powiedziała że to pilne? Nie, odrzekła Iris powoli zmarszczywszy czoło.Ale brzmiała na zmartwioną.Nieoddzwonisz jej? spytała. Jutro rano.Jeśli to coś pilnego zadzwoni ponownie.Do tego czasu chcę wypocząć,zrelaksować się i spać przez co najmniej sto lat (przejechałam dłonią po włosach.Potrzebowałam prysznica a do tego czegoś dużo bardziej zmysłowego.).Zachzostaje na noc.Iris się uśmiechnęła. %7łyjemy w trudnych czasach, Delilah.Nie pozbawiaj się przyjemności ze strachulub nieuzasadnionego poczucia winy.Przed podjęciem ostatecznych decyzji, oboje z Chasem macie sobie wiele dopowiedzenia.W międzyczasie, na twoim miejscu traktowałabym siebie jako wolnegostrzelca. Wolny strzelec.Nie byłam pewna czy podobało mi się to określenie ale dałam jejbuziaka w policzek i skierowałam się na górę, do mężczyzny który czekał na mnie zotwartymi ramionami.Rozdział 18Przez drzwi mojego pokoju sączyła się muzyka, a konkretnie "Magic Man" Heart'a.Zachary musiał słuchać utworów z listy na moim odtwarzaczu MP3.Otworzywszydrzwi, ujrzałam go siedzącego na ławeczce przy oknie z jednym kolanemprzyciśniętym do klatki piersiowej.Jego druga noga spoczywała na podłodzewystukując rytm.Siedząc w ciemnościach spoglądał przez okno.Zwiatło z korytarza oświetlało jegokrólewski profil.Nagle odwrócił się i spojrzał na mnie.Jego usta wygięły się wzmysłowym zaproszeniu, a jego włosy w kolorze pszenicy spływały złotymipasmami, igrając ze światłem i opadając w dół jego szyi.Zapach jego skórzanej kurtki zaparł mi dech w piersiach.Mogłam niemal ujrzećzarys jego mięśni.W pamięci stale miałam jego obraz w formie pumy i nasbiegnących obok siebie po zboczach górskich.Gdzieś głęboko w moim wnętrzupantera warknęła z uznaniem.Od kiedy byliśmy po raz ostatni sami minęło sporo czasu.Powoli podeszłam doniego omijając łóżko, w pełni świadoma znajdującego się na nim bałaganu iwalających się po podłodze brudnych ubrań
[ Pobierz całość w formacie PDF ]