[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ujrzała w jego oczach nagły błysk zrozumienia.Przeszyło ją ukłucie strachu. Heboric, co.Poprowadził ją w stronę wyjścia z namiotu, mówiąc: Odbyliśmy rozmowę i wszystko jest w porządku.Nie masz powodów doniepokoju.Zbli\a się przyboczna ze swymi legionami i masz mnóstwo roboty.Musiszte\ uwa\ać na knowania Febryla i do tego potrzebny ci jest Bidithal. Heboric! Opierała się mu, ale nie ustępował.Gdy dotarli do wyjścia,wypchnął ją na zewnątrz. Co ty.Zatoczyła się do tyłu i wypadła z namiotu.Przeleciała przez palące osłony.Sha ik wyprostowała się powoli.Na pewno się potknęła.Och, tak, miałam porozmawiać z Widmoworękim.Wszystko jest w porządku.Towielka ulga.Mogę się zająć wa\niejszymi sprawami.Na przykład tym moimgniazdem zdrajców.Muszę dziś w nocy znowu pomówić z Bidithalem.Tak jest.Odwróciła się od namiotu byłego kapłana i ruszyła z powrotem do pałacu.Gwiazdy pustynnego nieba nad jej głową zamigotały nagle.Często tak się działo,gdy bogini była blisko.Sha ik zastanawiała się, co przyciągnęło ją tym razem.Byćmo\e po prostu czuwała nad bezpieczeństwem swojej Wybranej.Podobnie jak jej bogini, sha ik nie zauwa\yła ledwie dostrzegalnego kształtu,który wymknął się z namiotu Heborica i popędził ku najbli\szemu cieniowi.Niezwróciła te\ uwagi na woń, za jaką podą\ała pręgowana postać.Która pognała na zachód, ku granicy miasta, a potem weszła na ście\kę, wijącąsię między kamiennymi drzewami ku odległej polanie.*Bidithal siedział pośród kipiących cieni.Znowu został sam, choć z jego zwiędłejtwarzy nie znikał uśmiech.Febryl miał swoje gierki, ale to samo mo\na byłopowiedzieć o byłym wielkim kapłanie kultu Cienia.Nawet zdrajcy mogli paść ofiarązdrady, gdy trzymany w dłoni nó\ zwracał się nagle w drugą stronę.I piaski przesuną się po raz kolejny, tak jak działo się to wtedy, gdy nadchodziłygwałtowne tchnienia powietrza, wdech i wydech, wdech i wydech, poruszająceziarenkami piasku niczym fale uderzające o brzeg, nakładające jedną warstwę nadrugą, tworzące cienkie, barwne pokłady.Liczba tych warstw była nieograniczona.Febryl i jego współspiskowcy wkrótce przekonają się o tym, ku swemu wielkiemu\alowi.Chcieli zagarnąć grotę dla siebie.Bidithal potrzebował wiele czasu, by dotrzeć dotej prawdy, odsłonić ów głęboko ukryty zamiar, gdy\ ukrywał się on w ciszy międzywszystkimi wypowiadanymi słowami.To nie była zwykła, niemagiczna walka owładzę.Nie.To była uzurpacja.Wywłaszczenie.Ten fakt szeptał o jeszcze głębiejskrywanych tajemnicach.Chcieli zdobyć grotę.ale po co? Na to pytanie nie znalazłjeszcze odpowiedzi, ale ju\ niedługo tego dokona.Wiedział, \e Wybrana liczy na niego w tej sprawie, i nie zawiedzie jej.Tak jest, dostanie ode mnie to, czego oczekuje.Rzecz jasna, są te\ inne sprawy,daleko wykraczające poza sha ik, tę boginię i Grotę Tornada, którą chciałaby władać.Chodzi o kształt całego panteonu.o moją dawno ju\ spóznioną zemstę na tychcudzoziemskich pretendentach do Tronu Cieni.Jeśli wytę\ył słuch bardzo bardzo uwa\nie, słyszał je nawet w tej chwili.Zbli\ały się.Z ka\dą chwilą były bli\ej.Jego kończyny zadr\ały nagle ze strachu.Cienie pierzchły od niego na chwilę iwróciły dopiero wtedy, gdy znowu się uspokoił.Rashan.i Meanas.Meanas i Thyr.Thyr i Rashan.Troje dzieci pradawnych grot.Galain, Emurlahn i Thyrllan.Czy to takie dziwne, \e znowu toczą ze sobą wojnę?Czy\ wszyscy nie dziedziczymy nienawiści naszych ojców i matek?Duch owego strachu utrzymywał się jednak.W końcu Bidithal ich nie wzywał.Nie rozumiał prawdy o tym, co kryło się pod Grotą Tornada, powodu, dla któregoistnieje ona tylko w tym jednym miejscu i nigdzie indziej.Nie potrafił pojąć, \edawne bitwy nie umierają, a jedynie śpią, a ka\dą zagrzebaną w piasku kośćprzesycają niespokojne wspomnienia.Kapłan uniósł ręce i armia cieni, która zgromadziła się w jego świątyni, podeszłabli\ej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]