[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak drzwi nie miały żadnegozabezpieczenia.Cienkie drewno, pokryte nabijaną ćwiekami imitacją skóry wkolorze czerwonego wina, zaczęło wkrótce ustępować pod ciosami kijów i kop-niakami. Lepiej będzie, jak wszyscy położą się na ziemi zakomenderował bry-tyjski oficer.Goście zawahali się.Nagle rozległy się cztery wystrzały z pistole-tu, które oddał ktoś z nacierającego tłumu.Kule pozostawiły w drzwiach otwo-ry.Młoda Angielka pisnęła przerazliwie, a matka wciągnęła ją pod stół.LRT Wszyscy pod stoły, na litość boską! Na podłogę! wołał ojciec soleni-zantki.Tym razem wszyscy posłuchali.Od stołu wstał wysoki oficer w białymmundurze. Proszę o spokój! zawołał. Nie ma się czego bać, to tylko lokalnezamieszki.Dał znak liderowi zespołu.Za chwilę znowu rozległy się dzwięki muzyki.Były jednak chaotyczne i bezładne, ponieważ część muzyków wymknęła się zlokalu.Ayeshah skuliła się za biurkiem obok jednego z żołnierzy, który wyciągnąłpistolet z połyskliwego skórzanego olstra przy pasie.Z ulicy dobiegała wrzawa.Jakieś rozwścieczone głosy, ochrypłe z fanatycznej nienawiści, skandowały poarabsku: Zmierć Brytyjczykom!" Potem rozległ się łomot i Ayeshah uprzytom-niła sobie, że tłum Próbuje zerwać metalowe okiennice. Okiennice! Próbują je zdjąć! Odwróciła się z rozpaczą do stojącegoobok mężczyzny.Serce waliło jej z przerażenia. Niech pan strzela! Proszęich powstrzymać! Staranują całą ścianę!%7łołnierz uniósł się niezgrabnie i wychylił zza biurka.Mierzył w okno.Tłum wydał ryk triumfu, gdy jedna z metalowych okiennic ustąpiła i runęła nachodnik.%7łołnierz wypalił w powietrze.Był to dobrze zbudowany kapral potrzydziestce o cerze wyprawionej jak skóra przez tropikalne słońce.Jego niebie-skie oczy miały bezwzględny wyraz, a wąskie zaciśnięte usta wyglądały jak kre-ska.Od ściany odbijały się kamienie, poleciała szyba, rozległ się dzwięk tłuczo-nego szkła.Ayeshah ujrzała wykrzywione wściekłością twarze mężczyzn, któ-rzy torowali sobie wejście do środka.Ktoś z tłumu znowu wypalił z pistoletu, az oddali dobiegały krzyki: Zabić! Zabić!" Kapral wycelował i strzelił.Trafionymężczyzna upadł z krzykiem, a na podłogę trysnęła krew z rany na szyi.LRTPodczas gdy żołnierz nabijał broń, Ayeshah usłyszała jakiś tumult, a gdy sięodwróciła, zobaczyła malajskich policjantów, którzy wysypywali się zza baru zkarabinami przygotowanymi do strzału. Dzięki Bogu! Dzięki Bogu! powtarzała w kółko, jąkając się. Dzię-ki Bogu, że dotarliście, zanim udało się im wedrzeć do środka.Oni chyba posza-leli! Chcą nas wszystkich wymordować!Dowódca milcząc odciągnął ją od drzwi, ukrył się za biurkiem i zacząłstrzelać.Tłum wycofywał się w panice, miotając obelgi.Potem klub zapełnił się policjantami i żołnierzami, którzy wykrzykiwali ja-kieś rozkazy i podjeżdżali z rykiem silników pod roztrzaskane drzwi.W ciągukilku minut wszyscy Europejczycy powsiadali w popłochu do samochodów iodjechali.Większość gości nie uregulowała rachunków.Gdy ostatnich czterech policjantów wdrapało się do jeepa i odjechało, Ay-eshah rozejrzała się po lokalu z pełnym rozgoryczenia zdziwieniem.Mundurowinie zwracali ani na nią, ani na innych Azjatów najmniejszej uwagi- Chodziło imwyłącznie o zapewnienie bezpieczeństwa Europejczykom.Przerażeni gościepoprzewracali stoliki i potłukli kieliszki.Na podłodze pełno było krwi.Drzwi iokno zostały rozwalone, na chodniku leżała jedna z okiennic, stratowana przezmotłoch.Ayeshah słyszała ryk tłumu, który kontynuował bijatykę kilka ulic da-lej.Nie czekając na polecenie, Ali i lider zespołu wyszli na ulicę, by założyćokiennice, ale metalowe sztaby były wypaczone, a stalowe bolce, mocująceokiennice w murze, beznadziejnie skręcone. Musimy jakoś zamknąć lokal powiedziała Ayeshah urywanym gło-sem, czując, jak łzy napływają jej do oczu. Oni mogą przecież tu wrócić ispalić wszystko.U wylotu uliczki dostrzegła znajomą smukłą sylwetkę w jasnym garniturze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]