[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jest już prawie dziesiąta.Ja was nie wyrzucam - dodała tonem wyjaśnienia - tylko pytam.- Nie - odparła Alicja.- Moi rodzice są.- urwała na moment - zajęci własnymisprawami.Anna obrzuciła ją przelotnym spojrzeniem.Zastanawiałem się potem, czy dziennikarskaintuicja już wtedy nie podpowiadała jej, co dzieje się z Alicją.Ale nic nie powiedziała.- Pamiętaj, że moja propozycja będzie jeszcze przez pewien czas aktualna - zwróciła siędo mnie.- Chcę, żeby Aleks pracował z powrotem w gazecie - wyjaśniła Alicji i wiedziałem,że szuka w ten sposób sojuszniczki.Zabawne, czyżby myślała, że mógłbym zmienić zdanie dzięki perswazjomczternastolatki?- Aleks pisze scenariusz - powiedziała Alicja takim tonem, jakby mówiła: Aleks jestmilionerem".Czasami zastanawiałem się, czy to, że nawet nie raczyła zainteresować się propozycjąAnny, nie wynikało z prostego faktu, że chciała być jedyną osobą, której coś zawdzięczam.Zresztą niedługo potem mogłem się przekonać, że Alicja potrafi być wdzięczna.Ale nie, jestemniesprawiedliwy.Alicja miała dla mnie po prostu inny plan na życie i praca u Anny niemieściła się w jego ramach.- Aleks może pisać scenariusz i jednocześnie być dziennikarzem - nie poddawała sięAnna.- Jeśli Prus mógł pisać, będąc krawcem, to Aleks tym bardziej może pisać, będącdziennikarzem.- Aleks chciałby móc sam decydować o własnym losie - wtrąciłem.- Choć obu paniombardzo dziękuje za zainteresowanie.Anna sięgnęła po korniszona i ostrożnie rozkroiła go na talerzyku.- Nie jesteś już chłopcem - powiedziała, nie patrząc na mnie i dziobiąc korniszonawidelcem.- Niedługo będziesz miał czterdzieści lat.Jak wypadnie twój rachunek sumienia zaten okres?- Na razie odnotowuję debet - odparłem, starając się, żeby zabrzmiało to żartobliwie.-Na szczęście mój bankier zapewnia, że kondycja konta rychło się poprawi.- Aleks będzie miał wszystko - oznajmiła nagle Alicja takim tonem, że obojespojrzeliśmy na nią zdumieni.Wstała z krzesła.- Przepraszam, muszę iść do łazienki.Wtedy nie wiedziałem, że mówiąc wszystko", ma na myśli: Aleks będzie miał mnie".A dostałem ją z całym bagażem rzeczy dobrych i złych.I jak zwykle nie wiedziałem, którychbyło więcej.Być może o tym, że w naszym związku było więcej dobra, przekonałem siędopiero wtedy, kiedy siekierą odrąbywano mi palce.* * *Atmosfera domu Anny podziałała na mnie o tyle pozytywnie, że postanowiłemprzeprowadzić w moim mieszkanku niewielkie porządki.Kupiłem farbę, wałek, szpachlę dodarcia tynku, gips, odrdzewiacz i płyn do szyb.Kiedy rozejrzałem się po pokoju, zobaczyłem,że czeka mnie więcej pracy niż myślałem.Sufit i ściany były szare, poznaczone naciekami, ana ich powierzchni utworzyły się spękane purchle tynku.Kuchnia i łazienka wyglądały nielepiej, w dodatku wanna pełna była ohydnych rdzawych nacieków.Dopiero teraz zauważyłem,że muszla klozetowa jest pęknięta.Mamy więc stajnię Augiasza, pomyślałem i zabrałem się doroboty.Jedyną zaletą małych mieszkań jest fakt, że można w nich szybko posprzątać, a remontnie zajmuje wiele czasu.Oczywiście to jedynie piękna teoria, gdyż już wczesnym popołudniemmiałem obłęd w oczach, a ubranie i twarz w plamach po farbie.Zapomniałem zamknąć drzwi,więc nie zauważyłem nawet, gdy w progu stanęła Alicja.- O! - powiedziała tylko.- Może ci pomóc, Aleks?- Dziękuję - chrypnąłem.- Radzę sobie.W tym samym momencie tłusta kropla farby kapnęła mi na twarz.Zakląłem, a Alicjasię roześmiała.- Aleks, nie powinieneś używać przy mnie takich słów - powiedziała.- Ja mam dopieroczternaście lat.To karygodne.Usiadła na krześle i przyglądała mi się, majtając nogami.- Wizyta u Anny dobrze ci zrobiła.- Domyśliła się od razu, jakie były przyczynyrozpoczęcia tego niespodziewanego remontu.Zlazłem ze stołka.- No dobrze, czas na chwilę odpoczynku.Która godzina?- Prawie trzecia.- Już? - zdziwiłem się.- Ale ten czas leci.Umówiłem się o ósmej z Darią.Mamnadzieję, że zdążę z pokojem do tego czasu.- Chcesz ją zaprosić, Aleks? - spytała.Gdybym był mądrzejszy, domyśliłbym się, że nie jest to pytanie pozbawione podtekstu.Alicja chyba już wtedy miała plany dotyczące mnie i Darii.Czekała jednak, jak cała sprawa siępotoczy, ponieważ była przekonana o tym, że i tak to ona pokieruje rozwojem wydarzeń.- Nie wiem - odpowiedziałem.- Może? Malowanie i tak niewiele pomogło.-Przyjrzałem się krytycznym wzrokiem temu, co osiągnąłem do tej pory.- Eeee tam, jest naprawdę dużo lepiej - nie zgodziła się.- Jak chcesz, mogę ci umyćwannę.- Chce ci się? - zdziwiłem się, bo zawsze wydawało mi się, że czternastoletniedziewczynki nie przejawiają specjalnej ochoty do robienia porządków.Zwłaszcza w obcymmieszkaniu.- Czemu nie? - Wzruszyła ramionami.- To będzie zabawne zobaczyć, że jest u ciebieczysto.- Och, dzięki - odparłem.- Było aż tak strasznie? Nie musiała odpowiadać i nieodpowiedziała.Za to zdjęła kurtkę, zabrała ze stołu płyn, odrdzewiacz i szczotkę z ostrymwłosiem.- Chyba zwariowałam - powiedziała.- Ja i robienie porządków.Matko moja jedyna.- Może najpierw napijemy się herbaty?- Masz mało czasu do ósmej - stwierdziła i zniknęła w łazience.Do siódmej udało nam się wspólnymi siłami doprowadzić mieszkanie do jakiegotakiego stanu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]