[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na podjezdzie walały się liście i gałązki.I choć większość z nich to były418RLTfragmenty okolicznych klonów, dębów i sosen, trafiały się wśród nich takżepędy winorośli.Simon zbiegł po stopniach i pognał w kierunku Rieslinga.Olivia niemiała pojęcia, skąd ten człowiek czerpie siły.Popatrzyła w tamtym kierunku nierówno rozłożone puste miejsca naruszały symetrię. Jest bardzo zle? spytała Carla.Wciągnął powietrze. Trochę straciliśmy.Ale przy takim wietrze nie można było tegouniknąć.W każdym razie sól nie wyrządziła nam żadnej szkody.W sumiemogło być gorzej.Czy mogę cię o coś spytać?Simon zniknął za kolejnym rzędem winorośli i dopiero wtedy Oliviaspostrzegła, że Carl na nią bardzo uważnie patrzy.Miał oczy Simona, starszejednak o czterdzieści lat, zmęczone i pełne bólu. Czy Natalie powiedziała ci o Bradzie? spytał głosem znaczniebardziej schrypniętym niż zwykle. Wtedy, kiedy zaczęłaś pisać? Mówiła, żeon był mój? Nie, nie mówiła. Domyślałaś się czegoś? Nie.Wyczuwałam, że coś przede mną ukrywa.Ale nie wiedziałam, co. Przerwała. A ty? Myślałeś kiedyś, że to możliwe?Carl nie odpowiedział.Olivia nie była nawet pewna, czy usłyszał pytanie.Patrzył dalej na pola, teraz jednak jakby niewidzącym wzrokiem.Zanimodwrócił głowę i wszedł do domu, Olivia dostrzegła, że jego oczy są pełne łez.Carl chciał być zły.Chciał zrobić Natalie awanturę o te wszystkie lata,które musiał spędzić bez niej, lata, kiedy musiał grać drugie skrzypce, lata,kiedy głęboko wierzył, że Brad jest synem innego mężczyzny.419RLTJednak gdy wszedł na górę, serce ścisnęło mu się z żalu.Natalie ubranaw elegancki szlafrok opierała się plecami o zamknięte drzwi pokoju Brada.Zopuszczoną głową wyglądała tak bezbronnie i żałośnie, że Carl wyzbył sięnatychmiast wszystkich pretensji, nie wspominając już nawet o gniewie.Ko-chał tę kobietę siedemdziesiąt lat.Tak długo w nią wierzył.Nawet wnajcięższych chwilach, jakie przeżył po jej ślubie z Aleksandrem, przekonywałsam siebie, że Natalie podjęła tę decyzję w dobrej wierze.A teraz to.Był przemoczony do suchej nitki i bardzo zmęczony.Bolały go wszystkiekości, lecz to raczej wewnętrzny ból popchnął go w kierunku Natalie.Oparł się o drzwi obok i wpatrzył w boazerię na przeciwległej ścianie. Marzyłem, że jest mój wyznał cicho. Po wojnie usiłowałem się wnim dopatrzyć czegoś z siebie, ale widziałem w nim tylko twoje rysy. Aączyło was coś, czego nigdy nie było między Bradem i Alem. Al wiedział? Nie.Krytykował mnie zawsze za faworyzowanie Brada, ale nierozumiał, dlaczego postępuję w ten sposób.Oczywiście, że go faworyzowałam dodała głośniej. Tylko on mi po tobie pozostał.A potem straciłam równieżi jego.Po policzku Natalie spłynęła łza.Carl odwrócił się szybko i delikatniestarł ją palcem. Mnie nigdy nie straciłaś szepnął. Zawsze należałem do ciebie.Gdy podniosła na niego oczy, zauważył, że płakała, zanim przyszedł. Chciałam ci o nim opowiedzieć.Nawet sobie nie wyobrażasz.Byłamtak blisko.Ale zawsze rezygnowałam, bo się bałam, że sprawię ci jeszczewięcej bólu. Przycisnęła chusteczkę do nosa i opuściła ją dopiero po dłuższej420RLTchwili. Patrzyłam na was razem, widziałam, jaką radość ci sprawia jegotowarzystwo, i wmawiałam sobie, że nie musisz znać prawdy, gdyżwpłynęłaby ona drastycznie na całe nasze życie i wyrządziła ogromną krzywdęBradowi.Kochałam go.Zwiat mi na to pozwalał.Kochałam go całą sobą, gdyżnie mogłam kochać ciebie. Znów przyłożyła chusteczkę do nosa.Wysłuchawszy tych argumentów pomyślał, że gdyby to od niegozależało, chyba niczego by nie zmienił.Natalie miała rację.Wszystkowyglądałoby wtedy zupełnie inaczej, zapewne jej małżeństwo ległoby wgruzach, lecz czy to na pewno uszczęśliwiłoby Carla? Albo Brada? Czy Bradczułby się odpowiedzialny za ten rozpad? Czy żyłby dłużej, wiedząc, że jegoojcem jest Carl?Pytania pozostały bez odpowiedzi.Liczyło się tylko jedno coś, czegodowiodła cała ta tajemnica a mianowicie, że przez siedemdziesiąt lat Nataliekochała go równie mocno, jak on kochał ją.Przytulił ją i pozwolił się wypłakać.Gdy wreszcie odzyskała spokój,pocałował ją w czoło. Co się stało, to się nie odstanie szepnął. Niczego nie zmienimy.Możemy tylko żyć dalej.Odsunął się i poszukał jej oczu.Dojrzał w nich miłość i zrozumienie.Przez chwilę stała jeszcze pod drzwiami, czerpiąc na co miał cichą nadzieję siłę z jego bliskości.Potem wyciągnęła rękę, otworzyła drzwi do pokoju Bradai wprowadziła go do środka.Olivia zobaczyła otwarte drzwi, skręcając w odnogę korytarza, przyktórej mieścił się jej pokój.Natalie i Carl byli odwróceni do niej plecami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]