[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ani trochę.Nie nienawidzi cię.Ale jest mamusią, a wiesz, jak to jest byćmamusią, prawda? Mamusie się denerwują, gdy sądzą, że ktoś robi krzywdę ich dzidziusiom.Odsunęła się, żeby spojrzeć mi w oczy.- Nie robiłam mu krzywdy! Przysięgam! Chciałam tylko dotknąć.Połaskotać go.W tym samym momencie w drzwiach pokoju stanęła Riley z Jacksonem na rękach.- Olivio - odezwała się bez złości i żalu.- Masz siedem lat.Jesteś już dużądziewczynką.I na pewno Casey ci tłumaczyła, czym różni się dobry dotyk od złego.A to niebył dobry dotyk, prawda? Wiesz o tym.I dlatego jest ci tak przykro.Bo rozumiesz, żepostąpiłaś zle.- Czekała chwilę, żeby jej słowa dobrze zapadły Olivii w pamięć, ani namoment nie spuszczając z niej wzroku.- Obiecaj mi, że już nigdy czegoś takiego nie zrobisz.Dobrze?Olivia patrzyła na nią wstrząśnięta, niezdolna się odezwać.Nagle znów wcisnęłatwarz w mój sweter i się rozpłakała.- Przepraszam, Riley! Mogę się zabić, jeśli chcesz! Naprawdę mogę!- Olivio.Wcale tego nie chcę.Chcę tylko, żebyś mi obiecała, nic więcej.Pogładziłam małą po włosach.- Obiecasz, kochanie? - szepnęłam.- Obiecuję - wyszlochała.Chociaż to zdarzenie oznaczało koniec beztroskiej soboty, gdy wieczorem usiadłam,żeby je odnotować, znów do mnie dotarło, że moja podopieczna zrobiła postępy.Po razpierwszy towarzyszyło mi niezachwiane przekonanie, że nie tylko wie, że zrobiła coś, cozdenerwowało dorosłych, ale też rozumie, dlaczego się zdenerwowali.Riley trafiła wdziesiątkę.Olivia cierpiała i nienawidziła samej siebie właśnie przez tę świadomość, że zlepostąpiła.Nie był to dla niej łatwy i przyjemny proces, ale musiała przez niego przejść.Całkowicie się przeprogramować.Odrzucić normy wykształcone we wczesnym dzieciństwie- mocno już w niej zakorzenione - i zastąpić je standardami obowiązującymi wspołeczeństwie, w którym żyje.Wielka rzecz dla tak małej dziewczynki.Mimo to konieczna,bo alternatywa była dużo, dużo gorsza.Molestowane dzieci niejednokrotnie zdają sobiesprawę z tego faktu dopiero wtedy, gdy dojrzewają i bardziej dociera do nich to, jakiminiezdrowymi pobudkami kierowali się zboczeńcy, którzy je wykorzystywali seksualnie.A jakdowodzą niezliczone tragiczne przypadki, w tym momencie psychika dzieci często już jestzwyrodniała.Niezależnie od wszystkiego takie sytuacje mnie frustrowały.Czemu postępy niedokonywały się liniowo? Robiliśmy krok naprzód i w chwili, gdy już myślałam, że nam sięudało, coś boleśnie mi przypominało, że przed nami jeszcze daleka droga.Z każdymmijającym tygodniem coraz bardziej się martwiłam, czy w ogóle uda się znalezć dla tegorodzeństwa nowe domy.Potencjalni opiekunowie musieli być przekonani, że sprostająproblemom wychowawczym.Dla nas takie wyzwania oczywiście nie były żadną nowością,bo nasze zadanie polegało w końcu na opiece nad trudnymi dziećmi, ale większośćrodziców zastępczych ani nie chciała tego robić, ani nie miała w tym doświadczenia.- Mylisz się - powiedział Mike, podając mi upragnioną dawkę kofeiny.- Problem wtym, że tak się koncentrujesz na szczegółach, że nie dostrzegasz najważniejszego.Dokonałaśprawdziwych cudów.Istnych czarów.Tylko że jesteś zbyt zaangażowana w cały proces, abymóc to dostrzec.Wzięłaś na swoje barki dwoje poharatanych dzieciaków i powoli, alewytrwale składasz je do kupy.Przestań więc się dołować, kochanie.Bo odwalasz kawałporządnej, wspaniałej roboty.Ja nie miałam takiego wrażenia, ale miło to było usłyszeć, zwłaszcza że bardzo tegopotrzebowałam.Poza tym więcej naprawdę nie dało się zdziałać.Mogliśmy tylko dalej robić swoje.Przez jakiś czas uczyć te biedne szkraby życia.Potem wypuścimy je spod swoich skrzydeł,ale nigdy nie przestaniemy trzymać za nie kciuków.Rozdział 22Podobnie jak w przypadku Bożego Narodzenia, Wielkanoc też minęła niemal przezdzieci niezauważona.Jak zwykle schowaliśmy z Mikiem w ogródku czekoladowe jajka wbłyszczących sreberkach, a potem zorganizowaliśmy polowanie na pisanki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]