[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ROZDZIAŁ 8Gdy Uakti przeciął orbitę Febe, w odległości mniej więcej trzynastu milionów kilometrów od Saturna, prawie natychmiast przechwyciły go dwie solówki.Idealnie dopasowały się doń prędkością i ustawiły po obu stronach w odległości dziesięciu kilometrów.Promieniem lasera przesłały wiadomość adresowaną do Sri Hong-Owen, nakazującą jej zdanie sterów, żeby można ją było bezpiecznie eskortować na DumęGai.Parę sekund później dron przyczepił się do portu wejściowego tuż nad statecznikiem ogonowym promu i wpiął się do magistrali sterowania.Silniczki korekcyjne promu przekręciły się o piętnaście stopni w poziomie, a główny silnik zaczął się przygotowywać do zapłonu.– Chyba trzeba się przygotować na zmianę kursu – powiedział Yamil Cho do Sri.Sri denerwowała się, odkąd zobaczyła zbliżające się solówki.Teraz jednak poczuła pierwsze fale prawdziwej paniki.– Powiedzieli, że eskortują nas na DumęGai.A my przecież dokładnie tam lecieliśmy.Tak się umówiłam.To dlaczego zmieniamy kurs?Gdy uciekała z Ziemi, swoje nadzieje wiązała przede wszystkim z oddaniem się do dyspozycji Arvama Peixoto.Podczas lotu ku Saturnowi odbyli parę szczerych i otwartych rozmów – on na pokładzie LeśnegoKwiatu, Sri za nim w ukradzionym promie.Powiedziała mu wszystko o intrydze firmowanej przez Euclidesa i dlaczego musiała przed nią uciec.On – że nie pochwala i nie może pochwalać zamachu na Oscara, ale podziwia odwagę i bezkompromisowość jej ruchu, po którym spiskowcy prawie na pewno zostaną zdemaskowani; a życie staruszka i tak wcześniej czy później dobiegłoby kresu – nie z tej ręki, to z innej.Dogadali się.Arvam pozwoli Sri żyć na wygnaniu w układzie Jowisza i dołoży starań, aby ochronić Aldera i jego stację badawczą, Sri zaś będzie mu służyć wszelkimi swymi umiejętnościami i talentami.Rozwikła tajemnice Avernus i uczyni Arvama bogatym człowiekiem.Lecz w tym momencie, w chwili powierzania własnego losu w jego ręce, nie mogła pozbyć się lęku, że popełnia poważny błąd.Yamil Cho nie tracił pewności siebie.– Lecieliśmy w stronę Mimasa, bo wokół niego orbituje DumaGai.A jeśli nie tam lecimy, to coś musiało się zmienić odkąd ostatni raz sprawdzaliśmy jej pozycję.Wyczarował pomiędzy ich przeciążeniowymi leżankami wirtualny obraz optyczny, jak z teleskopu dalekiego zasięgu.Mały księżyc był czarną kropeczką na ołówkowej kresce pierścieni.Odcinał się od umbrowej smugi opasującej Saturna wokół równika.Oddalała się od niego drobna chmurka iskierek.Yamil Cho powiększał i powiększał, aż iskierki rozpadły się na grupki kanciastych pikseli.Powyskakiwały nad nimi znaczniki z informacjami z rejestru statków.DumaGai, LeśnyKwiat, GetulioDornellesVargas oraz kilka usiłujących ich gonić statków Zewnętrznych.– Dokąd oni lecą? – zapytała Sri.– I my?– Na razie trudno powiedzieć.Ale wygląda na to, że nasze trzy statki lecą w różnych kierunkach.Sri przyjrzała się grupce jasnych pikseli podpisanych DumaGai.– Na Dione – stwierdziła po chwili.– Burmistrz Paryża na Dione uczynił swoje miasto głównym ośrodkiem oporu przeciwkonaszej obecności.Arvam będzie chciał zająć się nim osobiście.Próżność nie pozwoli mu na nic innego.Główny silnik odpalił i wcisnął ich głęboko w leżanki.– Czyli wojna – powiedział Yamil Cho.– Wojna albo coś bardzo podobnego – odparła Sri.– Wydaje się, że przylecieliśmy w samą porę.CZĘŚĆ VMała, cicha wojenkaROZDZIAŁ 1DumaGai była wielkim okrętem, jednym z największych w historii ludzkości, ale wyładowano ją po brzegi sprzętem i zaopatrzeniem, wiozła także ponaddwukrotnie liczniejszą załogę.Wyżsi oficerowie zajmowali kabiny po dwóch; niżsi – spali na zmiany w kapsułach ratunkowych; specjaliści i technicy spali, jedli i spędzali czas wolny w małych obozowiskach na korytarzach, w miejscu pracy, albo w wieżyczkach uzbrojenia.Ich mesa służyła także jako szpital pokładowy, ponieważ ten, leżący w dogodnej bliskości kręgosłupa statku, zaadaptowano na samowystarczalny mostek bojowy, z triumwiratem AI od strategii, kapsułami wirtualnych symulatorów dla żołnierzy, którzy zresztą sypiali w tych kapsułach, bo nie było dla nich miejsca nigdzie indziej.Wszyscy oddychali wspólnym powietrzem przemieszanym z wyziewami kuchennymi, smrodem niemytych ciał i wydalanych gazów, wszyscy wiedzieli wszystko o wszystkich, bo wszyscy siedzieli sobie nawzajem na głowie – nikt poza najwyższymi rangą wojskowymi oraz oficerami od bezpieczeństwa nie był w żadnym momencie poza zasięgiem wzroku i słuchu co najmniej dwóch innych osób.A potem do DumyGai dołączył jeszcze Leśnykwiat i GetulioDornellesVargas, ożywiono jeszcze dwa oddziały piechoty morskiej, które dotąd spały jak rycerze z bajki w trumnach hibernacyjnych w zerograwitacyjnej sali do ćwiczeń – i trzeba było ich jakoś w ten tłok wpasować.Personel od bezpieczeństwa, technicy i wyżsi oficerowie latali tam i z powrotem między trzema statkami.Wszyscy wiedzieli, że przygotowują się do bitwy, jeszcze zanim generał Arvam Peixoto wygłosił do wszystkich przemówienie, w którym nakazał gotowość do akcji i zapewnił, że podjęto wszelkie środki gwarantujące szybkie i całkowite zwycięstwo.– Wróg jeszcze nie jest tego świadom, ale my już od pewnego czasu prowadzimy małą, cichą wojenkę na wyczerpanie, metodami dyplomatycznymi, propagandowymi oraz subtelnym sabotażem.Morale wroga podupada.Zasoby wody, żywności i energii są na wyczerpaniu.Połowa ich miast oświadczyła, że nie będzie stawiać oporu.Parę kolejnych jest bliskich poddania się.Reszta będzie próbowała walczyć, lecz zwyciężymy w każdym wypadku.Nie dlatego, że mamy przewagę, prawda, mamy, ale dlatego, że po naszej stronie jest racja i sprawiedliwość – i każdy z nas niesie w sercu dumny płomień słuszności i sprawiedliwości.Cash Baker, oglądający to w memoprzestrzeni w mesie pilotów, rzucił do Luisa Schwarcza:– No, chyba o urlopie w domu możemy zapomnieć.DumaGai od przylotu do układu Saturna orbitowała wokół Mimasa.Teraz uruchomiła silniki i zeszła z orbity, kierując się ku Dione, około dwustu tysięcy kilometrów w zewnętrzną stronę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]