[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rurik dotknął miejsca, gdzieugodziła go strzała.- Varinscy to ofiary losu.Tasya ze strachem przełknęła ślinę.- To też widziałam.Myślałam, że cię zabili.- Niewiele brakowało.Naprawdę niewiele.- Delikatnie pogładził jejnagie ramię, jakby bardzo chciał dotknąć czegoś ciepłego i żywego.-Wiedziałem, że już po mnie.Odniosłem zbyt duże rany jak na niewielkieciało jastrzębia.- Zaraz, zaraz.- Tasya podniosła się i usiadła.- Twierdzisz, że strzałazabiłaby cię jako jastrzębia, ale nie jako człowieka?- Niezupełnie.- Próbował jej to jakoś prosto wytłumaczyć:- Nie wiedziałem, czy mógłbym też przeżyć w ludzkiej postaci;strzała przeszła przez płuco i miałem większe szanse jako człowiek.295RSNiestety, byłem wysoko w górze, a jako człowiek nie potrafię latać.Odniosłem zbyt dużo obrażeń, a ze strzałą w ciele nie byłem w stanielecieć i utrzymywać równowagi i za szybko opadłem na ziemię.Wtedy cięzauważyłem.- Wziął ją za rękę i ucałował palce.- Widziałem, jakodwracasz się i odchodzisz.- Nie masz pojęcia, z jakim trudem mi to przyszło.- Przytuliła się doniego.- Myślisz, że o tym nie wiedziałem? Wiedziałem też, że jeżeliktokolwiek mógłby przynieść tutaj ikonę, to będziesz ty.- Ujął w dłonie jej twarz i spojrzał prosto w oczy.- Tylko ty, Tasyo.Tylko ty.- Bo tak mówi przepowiednia?- Nie.Dlatego, że ty nie poddasz się, bez względu na wszystko.Uśmiechnęła się lekko, kiedy wyznał, jak bardzo w nią wierzył.- Chciałem dać ci czas na ucieczkę.Uznałem, że nie mam wielkiegowyboru.Mogłem umrzeć wskutek odniesionych obrażeń albozaryzykować, wzbijać się w górę i w ostatniej chwili zmienić się wczłowieka, mając nadzieję, że nie złamię karku.- Rurik miął materiał jejpiżamy.-I nie złamałem karku.Wiedziała, co miał na myśli.- A co złamałeś?- Parę żeber, i z moim obojczykiem stało się coś złego.-Rurikwzruszył ramionami i wyglądało to bardziej jak badanie sprawnościobojczyka niż gest niefrasobliwości.- Ale to, co stało się pózniej, nie majuż znaczenia.Pogłaskała go, uspokajając się i pocieszając.296RSAle zrozumiała, że nie ma czasu na współczucie.Rurik i jego rodzinabyli zamieszani w walkę do samej śmierci, i jeszcze po niej.A Rurik.Rurik chciał tylko wygrywać.Pragnął sprawiedliwości.- Kiedy Kassian i Siergiej odwrócili się, wyjąłem strzałę, którąugodził mnie Kassian, i wbiłem ją prosto w gardło Siergieja - mówił dalej.- Zwietnie - powiedziała Tasya.- Krwiożercza dziewczyna.- Mocno pocałował ją w czoło.- Ale tenpodstęp ze strzałą naprawdę wkurzył Kassiana.Wziął swoją laskę - mójojciec ma rację, twierdząc, że oni potrafią użyć wszystkiego jako broni - ijej ostrym końcem ugodził mnie w ramię.Przygwozdził mnie do ziemi.Tasya wzdrygnęła się, zasłoniła dłońmi oczy, próbując nie dopuścićdo siebie tej strasznej wizji.- Popatrzyłem w górę, nade mną spadał Ilja, leciał wprost na mnie zrozczapierzonymi szponami, a wtedy nagle wybuch rozdarł ptaka iposypały się czarno-białe pióra.Tasya odkryła twarz.- Wzięłam ich strzelbę i zastrzeliłam go.- Zuch dziewczyna! - zachichotał Rurik.- Tak myślałem, że tomusiałaś być ty.- Wiedziałam, że nie mogę go zabić, ale to nieważne.Miałamnadzieję, że zrobię mu krzywdę.Mała, nędzna łasica.- To był orzeł, kochanie.- Sięgnął pod piżamę i pogładził miękkąskórę wokół jej talii.- Nie łasica, ale orzeł.- Potrafię rozpoznać łasicę - upierała się Tasya.- No dobra - poddał się Rurik.- Aasica.- Kontynuuj.297RSRęką zawędrował pod pasek jej spodni od piżamy.Złapała go zanadgarstek.- Nie to miałam na myśli.Mów dalej.Jęknął.- Pózniej możemy pogadać.Spojrzała w dół jego ciała i już wiedziała, dlaczego straciłzainteresowanie opowiadaniem swej historii.Kiedy lekko gładził skórę najej pośladkach, jej ciekawość też wyraznie zmalała.Jednak zbyt wiele pytań nadal pozostawało bez odpowiedzi, a tenpowolny rozkwit namiętności mógł zostać powstrzymany chwilę dłużej.Chciała znać na nie odpowiedz, i sama też miała coś do powiedzenia.- Spadł na ciebie?Rurik westchnął, gotów jej dotykać.- Upadł o włos ode mnie, i bardzo dobrze, bo i tak byłem wtedy nawpół martwy.Mógł mnie zadusić, a ja nie byłbym w stanie go odepchnąć.Ten dupek, Kassian, wściekł się.Pochylił się nade mną, złapał mnie zagardło i powiedział: Teraz cię wykończę.Potem wytropię tę kobietę isprawię, że będzie cierpiała".- Rurik zaśmiał się, ale to nie był radosnyśmiech.Sprawił, że Tasya była zadowolona, że nie była Kassianem.-Pamiętasz tę sztuczkę, o której ci opowiadałem, że mogę sprawić, abyzmieniła się tylko jedna część mojego ciała?- Tak - nie była pewna, czy chciała o tym słuchać.- Zmieniłem ręce w szpony i rozszarpałem nimi jego gardło.- Rurikżywo gestykulował wolną ręką.- Potem wyłupiłem mu oczy.Potem.Tasyo?298RSTasyi szumiało w głowie, widziała niewyraznie.Ale to nie z powoduobrzydzenia, jakie czuła, słysząc obrazowe opowieści Rurika.Oczamiwyobrazni widziała go leżącego na ziemi i walczącego życie swoje - i jej.- Zabiłeś go - powiedziała.- Tak, zabiłem.Usiadł i pochylił się nad nią.Jego ciało było dla niej ochroną, a jegotwarz była tajemnicza.- Przez cały czas, kiedy walczyłem, pragnąłem tylko tego, żeby udałoci się uciec.Nie płacz nade mną.I nie czuj się winna, że uciekłaś.Zrobiłaśto, co należy.Przywiozłaś ikonę tutaj, i nigdy nie zapomnę, że.zaufałaśmi.- Zaufałam i nadal ci ufam.Przykro mi z powodu ikony.- Pogładziłago dłonią po policzku.- Powinnam była ci powiedzieć, że ją znalazłam.- Kiedy wracałem do zdrowia, miałem dużo czasu na rozmyślanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]