[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Widziałem, jak jechałaś w przeciwną stronę - mówił zadyszany Jon.- Cały czas jezdziłem pookolicy, czekając na twój powrót.- Taką miałam nadzieję, że mnie dostrzeżesz -śmiała się Kristin.Pocałował ją lekko, potem mocniej, namiętnie.Kristin usiłowała się wyrwać.- Nie tutaj, Jon! Ktoś może nas zauważyć! Puścił dziewczynę niechętnie, zaprowadzili koniew głąb lasu i uwiązali do drzewa.Tym razem nawet nie próbował umościć posłania na mchu.Podniecenie nie pozwoliło im czekać.Ledwie opadli na trawę, a już zmierzali ku szczytom rozkoszy.Potem leżeli długo, przekomarzając się, całując i pieszcząc.- To jak gorączka - szepnął Jon.- Myślę wyłącznie o tobie, nie śpię w nocy, moje ciało płonie z tę-sknoty.Nie wiedziałem, że istnieje taka miłość.Nie rozumiem, jak można żyć w celibacie.Kristin uśmiechnęła się i pogłaskała ukochanego po włosach.- Nie wszyscy ludzie przeżywają miłość z taką samą siłą.Jesteś stworzony do tego, Jon.- Ty też.Jesteś stworzona, by kochać.Kochać mnie.Nie potrafię żyć bez ciebie - dodał.- Być możebędziemy musieli ukrywać nasz związek przed światem, ale to lepsze, niż gdybyśmy w ogóle się niespotykali.Kristin przytaknęła.- Nieważne, co się zdarzy, zawsze będę cię kochać.Nie tknie mnie żaden inny mężczyzna.Twarz Jona przybrała wyraz boleści.- Nie obiecuj czegoś, czego nie możesz dotrzymać.Wystarczy, że będziesz kochać mnie całe życie.Rozchylił bluzkę dziewczyny i ucałował jej piersi, czując, jak rośnie w nim nowa fala pożądania.Ulegli jej oboje.Wreszcie Jon wstał i podał Kristin rękę.- Chodz - powiedział.- Nasz czas jest bezcenny.Nie możemy tracić go na zaspokajanie moich żądzy.- I moich - zaprotestowała.Jon uśmiechnął się.- Naszych cielesnych żądzy - poprawił się.- Chcę ci coś pokazać.- Pokazać? - zdziwiła się.- Tak.Pokażę ci cud.Kristin zachichotała, ale Jon zachowywał powagę.Wziął ją za rękę i poprowadził w głąb lasu.Zatrzy-mał się przy ogromnym drzewie, usiadł w kucki i uczynił znak, by zrobiła to samo.Promienie słońcaprzebijały się przez listowie i padały wprost na miejsce, które wskazał.- Widzisz tę pajęczynę? - spytał z ożywieniem.- Co w niej nadzwyczajnego? - odrzekła zdziwiona.- Nie rozumiesz? To sieć pająka krzyżaka! Spójrz, jaka piękna! Przypomina kołowrotek.Kristin nie lubiła pająków.- Jest niezwykła - ciągnął.- Obserwowałem, jak pająk ją zakłada.Zajęło mu to pół dnia.Potem siadana jednej z nitek i czeka.Kiedy owad wpadnie w sieć, pająk czuje drgania nici.Raz, dwa i obiadgotowy!Kristin chichotała.Jon nie ukrywał zachwytu.- Pomyśl, te cieniutkie niteczki wytrzymują powiew tęgiego wiatru! Czy to nie cud? %7łe takie małestworzenie potrafi stworzyć rzecz niewymownie piękną?Kristin skinęła głową.- Kiedy byłam mała, matka opowiadała mi grecką legendę o dziewczynie zwanej Arachne, którejsama bogini Atena pozazdrościła talentów tkackich.Założyły się, która jest bieglejszą tkaczką, aleAtena zamieniła ją w pająka.Od tego czasu nieustannie snuje pajęczą sieć.- Więc może siedzi gdzieś w trawie i nas obserwuje - zażartował Jon, ale zaraz spoważniał.- Chciałempodzielić się z tobą tym przeżyciem.Ludzie wciąż gdzieś pędzą, nie zwracając uwagi na cudaprzyrody.Chwalą Boga w przybytkach wzniesionych własnymi rękami, a ja czuję się bliżej Stwórcy,przyglądając się Jego dziełu.Potrafię siedzieć godzinami nad mrowiskiem.Raz widziałem, jak dwiemrówki pomagają sobie, przeżuwając zdzbło trawy na papkę - dodał wesoło.- Potem zaniosły ją domrowiska, by nakarmić larwy.Jeśli kiedyś poczujesz się samotna i zagubiona, wybierz się do lasu.Obserwując przyrodę, szybko odzyskasz równowagę ducha.Kristin rozejrzała się wokół.- Myślisz, że Bóg na widzi?- Bóg jest wszędzie.- Więc pewnie rozgniewał się, widząc, co robimy.Jon pogładził dziewczynę po policzku.- Nie sądzę, Kristin.To On obdarzył nas miłością.Jeśli nie będziemy nadużywać tego daru, Bóg nasnie potępi.Kristin uspokoiła się.- Tak cię kocham, Jon - szepnęła.Kiedy wróciła do domu, natknęła się na matkę, ciotkę i Kristinę.- Pojechałaś sama? - przeraziła się Malmfrid.- Oczywiście - odrzekła spokojnie Kristin.-Wszak Liv Lodinsdatter pokazała mi drogę.Wiecie co? -dodała szybko.- Krawiec Jonasz szył szaty dla mojej babki.Malmfrid i Ingeborg spojrzały na nią z niekłamanym zdumieniem.- Dla matki? - krzyknęła Ingeborg, zapominając o gniewie.- Musi być bardzo stary!- Ma siedemdziesiąt sześć lat i jest najstarszyw wiosce.Powiedział, że przypominam babkę, więc to dobrze, iż noszę imię po niej.- Ja też! - wtrąciła się Kristina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]