[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Między nimi były inne, lecz podobne szkielety w dziwnie wykutych zbrojach, jakby krasnoludy walczyły z krasnoludami.Było to zagadką przewyższającą możliwość pojmowania mieszkańców powierzchni, lecz Drizzt Do'Urden rozumiał to.W mieście ciemnych elfów poznał jako sprzymierzeńców Duergarów, złośliwe szare krasnoludy.Duergarowie byli krasnoludzkimi odpowiednikami drowów, a ponieważ ich kuzyni z powierzchni często głęboko wkopywali się w ziemię, w terytoria, które uznawali ze swe własne, nienawiść między rasami krasnoludów była nawet większa, niż między rasami elfów.Szkielety Duergarów wyjaśniały wiele Drizztowi i Bruenorowi, który także rozpoznał obce zbroje, i który po raz pierwszy zrozumiał, kto wygonił jego lud z Mithril Hall.Jeśli szarzy byli nadal w kopalniach, Drizzt zdawał sobie sprawę z tego, że Bruenor będzie miał wielkie trudności z odzyskaniem tego miejsca.Magiczne drzwi zamknęły się za nimi, w pomieszczeniu stało się jeszcze ciemniej.Catti-brie i Wulfgar dla bezpieczeństwa szli razem, słabo widząc w ciemności, lecz Regis myszkował dokoła, szukając klejnotów i innych skarbów, jakie mogły się znajdować przy szkieletach krasnoludów.Bruenor także zauważył coś interesującego.Podszedł do dwóch szkieletów leżących plecami do siebie.Stos szarych krasnoludów spoległ wokół nich i już samo to powiedziało Bruenorowi kim byli ci dwaj, zanim nawet zobaczył znak kufla pieniącego się piwa na ich tarczach.Drizzt podszedł do niego, lecz zatrzymał się w pełnej uszanowania odległości.- Bangor, mój ojciec - wyjaśnił Bruenor.- I Garumn, ojciec mego ojca, król Mithril Hall.Z pewnością wykonali swe zadanie, zanim polegli!- Potężni jak ich najbliższy potomek - zauważył Drizzt.Bruenor przyjął w milczeniu komplement i pochylił się, aby zdmuchnąć pył z hełmu Garumna.- Garumn ciągle nosi zbroję i broń Bruenora, mego imiennika i bohatera mojego klanu.Domyślam się, że przeklęli to miejsce, gdy ginęli - powiedział, - gdyż szarzy nie wrócili, aby plądrować.Drizzt zgodził się z tym wyjaśnieniem, świadom potęgi przekleństwa króla rzuconego w chwili, gdy upadło jego królestwo.Bruenor z uszanowaniem podniósł szczątki Garumna i zaniósł je do sąsiedniego pomieszczenia.Drizzt nie poszedł za nim, zapewniając krasnoludów! prywatność tej chwili.Wrócił do Catti-brie i Wulfgara, aby pomóc im zrozumieć powagę widniejącej wokół nich sceny.Czekali cierpliwie przez wiele minut, wyobrażając sobie przebieg bitwy, jaka miała tu miejsce, a ich umysły wsłuchiwały się w wyraźne dźwięki uderzeń toporów o tarcze i dzielne okrzyki wojenne Klanu Battlehammer.Potem wrócił Bruenor i nawet potężne obrazy w umysłach przyjaciół zbladły na widok, jaki mieli teraz przed sobą.Regis upuścił kilka błyskotek, które znalazł, niewymownie zdumiony i przerażony tym, że jakiś duch z przeszłości powrócił, aby popsuć mu szyki.Odrzucona została poobijana zbroja Bruenora.Pozaginany i jednorogi hełm został przypięty do jego plecaka.Nosił teraz zbroję swego imiennika, ze lśniącego mithrilu, godło kufla na tarczy wykonane było ze szczerego złota, hełm zaś wysadzany był tysiącami błyszczących klejnotów.- Przekonałem się na własne oczy, że legendy mówią prawdę - krzyknął śmiało, podnosząc wysoko nad sobą topór z mithrilu.- Garumn nie żyje i mój ojciec także.Tak więc ogłaszam mój tytuł: Ósmy Król Mithril Hall!19Cienie- Wąwóz Garumna - powiedział Bruenor, przeciągając linię na prostej mapie, którą naszkicował na podłodze.Gdy efekty działania napoju Alustriel ustąpiły, samo wkroczenie do domu swojej młodości obudziło w krasnoludzie większość wspomnień.Dokładne położenie każdego z pomieszczeń nie było mu znane, lecz miał ogólne pojęcie o planie całego tego miejsca.Pozostali skupili się wokół niego, wyciągając się jak mogli, żeby zobaczyć kreski w świetle pochodni, którą Wulfgar przyniósł z korytarza.- Możemy iść tam dalej - kontynuował Bruenor.- Tam są drzwi pozwalające opuścić to miejsce, poza mostem.- Opuścić? - zapytał Wulfgar.- Naszym celem jest znalezienie Mithril Hall - odparł Drizzt, wykorzystując ten sam argument, którego użył względem Bruenora przed tym spotkaniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]