[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieobecna duchem i roztargniona, jakbymyślami przebywała gdzie indziej, układała sobie coś w głowie, arozmowa przy stole tylko jej przeszkadzała.Tego ranka nadal wydawała się trochę nieobecna, lecz planowała zwiększym zapałem.Zważywszy, jak usilnie Esme nalegała, abyzaaprobował to, co umyśliły sobie robić, istniała szansa, że dowie się, cotak zaprząta Lorettę.Nie minęło pół godziny, a czekał już w holu, przyglądając się, jakEsme i Loretta, a za nimi Gibson z pokojówką dziewczyny, Rose,schodzą po schodach.Hassan podążał za nimi niczym pasterz za stadem.Rafe uświadomił sobie, że się gapi, i zaklął w duchu.Widywał jużprzedtem ładne młode damy.Nie było powodu, aby akurat ta wniebieskiej pelisie aż tak przyciągała jego uwagę.Podszedł i podał Esmeramię.- Zamówiłem powozy - wyjaśnił.- Najpierw wyprawimy panią.- Doskonale, drogi chłopcze.- Wyraźnie zadowolona, że Rafe takdobrze wczuł się w rolę, pozwoliła mu wyprowadzić się z hotelu, gdzieczekał już powóz z otwartymi drzwiczkami.Rafe pomógł jej wsiąść, a czekający w gotowości lokaj zrobił to samodla Gibson.Rafe spojrzał na woźnicę.- Łaźnie w Budzie - polecił.Zdążył już się dowiedzieć, że antyczne łaźnie zostały przebudowane idostosowane do celów uzdrowiskowych, a teraz przyciągały niczymmagnes bogate damy z całej Europy.To zaś oznaczało, że pomieszczeniasą dobrze strzeżone i panie będą tam bezpieczne.Gdy tylko lokaj wdrapał się na stopień z tyłu, woźnica strzelił z bata ipowóz potoczył się ulicą.Jego miejsce zajął natychmiast kolejny.Reszta towarzystwa wyłoniłasię z hotelu.Rafe zerknął na Lorettę, a potem, gdy odźwierny ruszyłotworzyć drzwiczki pojazdu, podał dziewczynie ramię.Loretta, zdecydowana zachować największy jak tylko będzie tomożliwe dystans wobec nader przystojnego kapitana, którego Esmewprowadziła do ich małego kręgu, uniosła wysoko głowę i położyłaokrytą rękawiczką dłońna jego dłoni.Palce kapitana - długie i mocne - zamknęły się wokół jejpalców i poczuła, że wzdłuż ramienia przebiega jej fala ciepła,podrażniając nerwy.Próbowała zaczerpnąć oddechu, ale nie była w stanie.Z trudemzmusiła się, aby poruszyć stopami i wspiąć się na stopnie powozu.Puściłjej dłoń i odzyskała kontrolęnad zmysłami.Marszcząc brwi - cóż to, u licha, było? - opadła na siedzenie, spuściławzrok i poprawiła fałdy sukni.Rose podążyła w ślad za swą panią iusiadła na przeciwległej ławcePo chwili powóz się zakołysał i Carstairs także wsiadł.Zawahał się, apotem zajął miejsce przy niej, pozostawiając to obok Rose Hassanowi.Siadając, musnął przelotnie ramię Loretty barkiem, na powrótpozbawiając ją tchu.Co gorsza, także zdolności logicznego myślenia.Cozaś się tyczy zmysłów, płonęły i migotały, nie tyle zaalarmowane, ile wdziwny sposóbodurzone.Spoglądając wprost przed siebie, zmusiła zaciśnięte płuca do pracy.To dobrze, że Carstairs usiadł obok.Przynajmniej nie musi bez przerwyna mego patrzeć.Wystarczyło, że czuła go obok siebie: ciepło jego ciała ipromieniująca odeń siła bombardowały jej świadomość zalewembodźców, jakby każdy nerw w jej ciele ozyłi skupił się na nim.Irytowało ją to i sprawiało, że czuła się upokorzona.- Dokąd?Pytanie, jakie dobiegło z miejsca obok, było niczym grzmot,zapowiedź burzy.Zaniepokojona tym, iż może tak być istotnie, otrząsnęła się ipowiedziała:- Kościół Świętego Macieja.Carstairs przekazał polecenie woźnicy przez okienko w dachu.Powózszarpnął i ruszył.Wiedziała, że powinna siedzieć cicho, wykorzystując każdą chwilę,aby otrząsnąć się z nieprzystającej damiefascynacji mężczyzną - jego opowieściami i jego misją - i uzbroićzmysły przeciwko silnemu, narastającemu fizycznemu pociągowi.- Można by pomyśleć - zauważyła jednak, wiedziona ciekawością,zanim zdążyła się powstrzymać - że wyznawcom kultu, którzy mają waswypatrywać, przekazano dokładny rysopis każdego z kurierów.Z tego,co pan powiedział, tak się nie stało.Spojrzał na nią, a potem przed siebie.- Wyjechaliśmy z Bombaju niespodziewanie.Czarna Kobra musiałbardzo się spieszyć, by wysłać naszym tropem oddziały i rozmieścić je wcałej Europie, nim uda nam się prześliznąć.Przywódca i kilku jegonajbliższych kompanów poznali nas zapewne osobiście, lecz pozostalisiepacze nie.Nawet, gdyby Czarna Kobra zechciał postawie na czelekażdej grupy obserwatorów kogoś kto wie dokładnie, jak wyglądamy, itak pozostanie wiele miast - a gotów byłbym się założyć, że jest wśródnich i Buda - gdzie złoczyńcy będą musieli zadowolić się nadesłanymopisem.- W Konstancy - wtrącił Hassan, spoglądając na Rose, a potem naLorettę - nie tyle rozpoznali nas po wyglądzie, ile uznali, iż dwajmężczyźni odpowiadający rysopisowi, podróżujący razem i zmierzającyw interesującym ich kierunku mogą być tymi, których szukają.Nie bylipewni, gdy zaatakowali.Upewnili się co do naszej tożsamości dopiero,gdy ich pokonaliśmy.- Z pewnością uznali, że jesteśmy jedną z grup, które nakazano imprzejąć.- Carstairs skinął głową.- Wyznawcy, którym to polecono, będą,moim zdaniem, wypatrywać dwóch wysokich mężczyzn, blondyna ojasnej cerze oraz śniadego bruneta, angielskiego oficera kawalerii i jegotowarzysza, Pasztuna.Opis pozostałych kurierów będzie z pewnościąbardziej dokładny, przebywali bowiem w Bombaju znacznie dłużej.Czarna Kobra może znac zwłaszcza Delborougha i Hamiltona.Mniejprawdo-podobna wydaje się znajomość z Monteithem, ale i on spędził więcejczasu w regionie, gdzie kult ma mocną pozycję.Hassan i jawędrowaliśmy głównie po obrzeżach strefy jego wpływów, z dala odmiasta.- Wzruszył ramionami.- Prawda wygląda tak, iż będą sięprawdopodobnie spodziewali zobaczyć mnie w mundurze, a Hassana wszatach i turbanie na głowie.Bez tych charakterystycznych cech,zważywszy na dodatek, iż nie podróżujemy sami, nie powinniśmyzwrócić na siebie ich uwagi.- Zwłaszcza kiedy opiekujecie się damami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]