[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Clair zawsze, gdy miał kłopoty,udawał się do Ellie, ja uznałam, że zrobił tak i tym razem.Czy o to chodzi? I czy tym razem był uniej? Już nie jestem tego tak pewna.Cały ostatni rok liceum spędziłam, dusząc się pożądaniem,bólem serca, ekstazą, zdradą, i teraz trudno mi zdobyć się na obiektywizm.Ile razy druga osobamoże pobudzać nasze emocje przyciągać nas, naciągać, zwodzić zanim się zniechęcimy?Zanim nie da się już nic naprawić?Lekcja się kończy.Skołowana, wlokę się na matematykę.Już prawie jestem na miejscu,gdy nagle to słyszę.Ciche zawołanie, prawie jak chrząknięcie. Zdzira.Zamieram.Nie.Nie zatrzymuj się.Mocniej przyciskam książki i idę dalej.Znowu słyszę to samo, tylko nieco głośniej. Zdzira.I gdy się odwracam, najgorsze jest, że nie wiem, kogo ujrzę.W tej chwili nienawidzi mnietak wiele osób.Dzisiaj chodzi o Mike a.Uśmiecha się kpiąco, ale ja patrzę ponad jego ramieniemna Dave a.Drapie się po głowie i odwraca wzrok. Jak mogłeś? pytam. A ty? odzywa się Mike. Mówiłem Dave owi, że nie jesteś tego warta. Taa.? Nadal nie odrywam oczu od Dave a. Ale przynajmniej nie jestem kłamcą. Jesteś. Ale Dave mówi to pod nosem. Co powiedziałeś? Słyszałaś. Mówi już głośniej, lecz zarazem mrugnięciem pokazuje na przyjaciela.Przepływa przeze mnie fala pogardy.Służalczy piesek Mike a.To oczywiste.Czemu wcześniejtego nie zauważyłam? Zaciskam pięści.Jeszcze jedno jego słowo, jeszcze jedno słowo. Zdzira rzuca.Dave pada na ziemię.Ale to nie ja go znokautowałam. Rozdział 42Wrrr! St.Clair zaciska dłoń.Mike rzuca się do niego; ja daję nura między nich. Nie!Dave jęczy na podłodze.Mike odpycha mnie na bok; St.Clair rzuca go na ścianę. Nie dotykaj jej! krzyczy ze wściekłością.Mike jest zszokowany, ale odrywa się od ściany. Ty psycholu! I leci na St.Claira.W tej samej chwili pomiędzy nimi staje professeurHansen, osłaniając się przed ciosami. Hej, hej, hej! Co tu się dzieje? Nauczyciel historii patrzy gniewnie na ulubionegoucznia. Monsieur St.Clair.Do gabinetu dyrektorki, proszę.Natychmiast!Dave i Mike zaklinają się, że są niewinni, ale professeur Hansen im przerywa: Cisza albo wylądujcie tam, gdzie tienne.Obaj milkną, a St.Clair, unikając mojego wzroku, odchodzi. Nic ci nie jest? zwraca się do mnie professeur Hansen. Czy któryś z tychkretynów coś ci zrobił?Jestem zaszokowana. St.Clair mnie bronił.To.to nie była jego wina. W tej szkole nie bronimy nikogo pięściami.Dobrze o tym wiesz. Posyła mi kwaśnyuśmieszek, po czym oddala się za St.Clairem do gabinetu dyrektorki.Co tu się właściwie wydarzyło? To znaczy, wiem, co się wydarzyło, ale.ale w sumie niewiem.Czyżby St.Clair jednak mnie nie nienawidził? Czuję przypływ nadziei, mimo że istniejemożliwość, że po prostu bardziej nienawidzi Dave a i Mike a.Do końca dnia nie mam z nimkontaktu, ale gdy po lekcjach zjawiam się w kozie, St.Clair już tam siedzi, w ostatniej ławce.Sprawia wrażenie znużonego.Pewnie tkwił tu całe popołudnie.W klasie nie ma jeszczenauczyciela, który ma nas pilnować, więc jesteśmy sami.Siadam na swoim stałym miejscu toprzykre, że mam stałe miejsce po drugiej stronie sali.St.Clair gapi się na swoje ręce.Sąumazane węglem drzewnym, więc domyślam się, że rysował.Oczyszczam gardło. Dziękuję.Za to, że się za mną ująłeś.Zero odpowiedzi.W porządku.Odwracam się do tablicy. Nie masz za co dziękować mówi minutę pózniej. Już dawno powinienemprzyłożyć Dave owi. Wypowiedzi towarzyszy odgłos walnięcia butami w marmurową posadzkę.Znowu oglądam się za siebie. Ile aresztu dostałeś? Dwa tygodnie.Jeden za każdego dupka.Parskam cichym śmiechem, a on gwałtownie podrywa głowę.W oczach ma błysk nadziei,odzwierciedlający to, co sama czuję.Ale to się zaraz zmienia, a mnie ogarnia boleść. To nie jest prawda, wiesz mówię gorzkim tonem. To, co gadają Dave i Amanda.St.Clair przymyka oczy i milczy przez kilka sekund.A gdy znów je otwiera, wyraznie widać, że mu ulżyło. Wiem.Drażni mnie jego spowolniona reakcja. Jesteś pewien? Tak, jestem. Po raz pierwszy od tygodnia patrzy mi prosto w oczy. Ale i tak miłojest usłyszeć to z twoich ust.Rozumiesz? Jeszcze jak odpowiadam i się odwracam. A to co ma znaczyć? Nic, zapomnij o tym. Nie.%7ładne zapomnij.Mam dosyć zapominania, Anno. Ty masz dosyć? Głos mi drży. To ja muszę ciągle o wszystkim zapominać.Myślisz, że łatwo mi każdego wieczoru siedzieć w pokoju i myśleć o tobie i Ellie? Myślisz, żecokolwiek z tego jest łatwe?St.Clair bezradnie zwiesza ramiona. Przykro mi mówi szeptem.Ale ja już płaczę. Mówisz, że jestem ładna i że podobają ci się moje włosy i uśmiech.Dotykasz mnie nogąw ciemnym kinie, a potem, kiedy światła się zapalają, zachowujesz się tak, jakby nic się niewydarzyło.Spałeś w moim łóżku trzy noce z rzędu, a potem.przez cały miesiąc jakbyś mnie niewidział.Co mam z tym zrobić, St.Clair? W moje urodziny powiedziałeś, że boisz się zostać sam,ale przecież ja tu jestem, przez cały czas. Anno. Wstaje i idzie w moją stronę. Bardzo mi przykro, że sprawiłem ci ból.Podejmowałem błędne decyzje.I mam świadomość, że być może nie zasługuję na twojewybaczenie, bo tak dużo czasu mi zajęło dotarcie do tego miejsca.Ale nie pojmuję, dlaczego niechciałaś dać mi szansy.W zeszłym tygodniu nie pozwoliłaś nawet, żebym się wytłumaczył.Napadłaś na mnie, zakładając najgorsze.Ale dla mnie jedyną prawdą jest to, jak się czuję, gdyjesteśmy razem.Myślałem, że ty też masz zaufanie do tego uczucia, że masz zaufanie do mnie.Myślałem, że mnie znasz. Ale przecież w tym cała rzecz! Podrywam się z krzesła i staję tuż przed nim.Wcale cię nie znam.Ja ci mówię wszystko, St.Clair.O ojcu, Bridgette, Tophie.O Matcie i Cherrie.Wyznałam ci nawet, że jestem dziewicą. Odwracam wzrok, zawstydzona, że poruszam tesprawy na głos. A ty co mi o sobie opowiedziałeś? Nic! Nic o tobie nie wiem.Ani o twoim ojcu,ani o Ellie. Znasz mnie lepiej niż ktokolwiek inny stwierdza z furią w głosie. A gdybyś byłabardziej uważna, wiedziałabyś, że w tej chwili moje stosunki z ojcem to jedno wielkie szambo.I niemogę uwierzyć, że masz o mnie aż tak złą opinię.Założyłaś, że po tym, jak cały rok czekałem, żebycię pocałować, rzucę cię, gdy to się już wydarzy.Oczywiście, że tamtej nocy pojechałem do Ellie.%7łeby z nią zerwać, do cholery!Zapada ogłuszająca cisza.Oni ze sobą zerwali? O Boże.Nie mogę nabrać oddechu.Nie mogę oddychać.Nie mogę.Patrzy mi prosto w oczy. Twierdzisz, że boję się samotności, i masz rację.I wcale nie jestem z tego dumny.Alepowinnaś przyjrzeć się sobie, Anno, bo nie ja jeden tutaj zmagam się z tym problemem.Stoi tak blisko, że czuję, jak jego klatka piersiowa unosi się i opada, szybko i gniewnie.Moje serce wali do wtóru jego serca.Ciężko przełyka ślinę.Ja też to robię.Nachyla się do mnie imoje ciało mnie zdradza, naśladując jego ruchy.Zamyka oczy.Ja też.I w tym momencie otwierają się drzwi, a my odskakujemy od siebie. Zerwałem się z matmy oświadcza Josh, wchodząc do klasy. Rozdział 43Do końca kary nie jestem w stanie nawet zerknąć w jego stronę.Jak to możliwe, że boję sięsamotności, skoro ostatnio bez przerwy jestem sama? Przecież cały rok nie miałam chłopaka.Za toon chodził z Ellie.Choć w pewnym sensie miałam Topha.Trzymałam go aż się krzywię na tęmyśl w rezerwie.No i jeszcze był Dave.Cóż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]