[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Sprawiłbym jeszcze dużo więcej, gdybyśmy nie siedzieli w tym cholernym aucie rzekł ochrypłym głosem. Pachniesz jak kwiat szepnął jej na ucho. To zapach rodem z Allied Products odcięła się rezolutnie.Jej ciało zdradzało jednak,że Bert ją podnieca.Próbowała uwolnić się z jego objęć. Nie broń się wyszeptał, a jego palce bawiły się guzikami jej sukienki. W ostatnichdniach spędzaliśmy dużo czasu razem, lecz mimo to nie mogłem cię dotknąć.Omal nieodebrało mi to rozumu.Nie potrafiłem myśleć o niczym innym tylko o tobie i o twoimciele.W duchu widziałem cię znowu, jak leżysz na piasku.Wtedy powinienem był cięposiąść.'Wówczas mógłbym spać przez ostatnie noce.Nie potrafiła sobie wyobrazić, że Bert spędził bezsenną noc tylko dlatego, że myślał oniej. Zapamiętam to zauważyła sarkastycznie. Wielki Bert Edwards naprawdę okazałuczucie. Nasze małżeństwo może być piekłem powiedział ale postaram się, żebym od czasudo czasu dostawał za to kawałek nieba.Wiedziała, że Bert ma rację.%7łycie z nim byłoby piekłem.Ale leżąc w jego ramionachczuła się jak w niebie.Dlaczego jej nie kochał?Bert wypuścił ją, usłyszała jego przyśpieszony oddech.Znowu poczuła swoistąsatysfakcję, że działa na niego w ten sposób. Rozbierałbym cię wolniutko i obcałowywał twoje ciało. Jego głos brzmiał ochryple zpodniecenia. Bert mruknęła bezradnie, gdy jego dłonie zaczęły głaskać jej plecy, a wargi pieścićkark. Chodz, pojedziemy do mojego mieszkania w mieście.Nie będziesz żałować, obiecuję cito.Mogła sobie wyobrazić, co by pomyśleli i powiedzieli rodzice, gdyby nie wróciła dodomu na noc.Wparła się rękami w pierś Berta i udało jej się oswobodzić.Wreszcie mogłapozbierać myśli. Muszę wrócić, zanim rodzice zauważą moją nieobecność. Na pewno dawno już śpią.Niczego nie zauważą, jeśli wrócisz przed świtem. W jegooczach wciąż jeszcze malowało się dzikie pożądanie. Nie, chcę jechać do domu Bert ustąpił.Odwiózł ją, wysadził przed domem i niezaprotestował, kiedy życzyła mu dobranoc.Zanim zdążył wysiąść, podbiegła do drzwi izniknęła wewnątrz budynku. Lucy! Mamo, na miłość boską, dlaczego jeszcze nie śpisz? spytała zaskoczona, dostrzegłszymatkę siedzącą na sofie. Wstałam, żeby się napić wody, a potem stwierdziłam, że nie jestem już zmęczona.Postanowiłam więc poczekać na swoją córuchnę.Chodz do mnie, usiądz.Usiadła obok matki na sofie.Przez chwilę panowało milczenie. Lucy, jesteś szczęśliwa z Bertem?Było jej na rękę, że jest ciemno, gdyż matka prawie zawsze potrafiła prawidłowoodczytać uczucia córki, gdy popatrzyła jej w oczy. Tak, mamo.Dlaczego pytasz? Ach, właściwie nie wiem.Czasami zadaję sobie pytanie, czy naprawdę jesteś takaszczęśliwa, jak twierdzisz. Bert Edwards ma dosyć skomplikowany charakter, ale kocham go. Była zadowolona,że potrafi mówić spokojnie. Rzecz tylko w tym, że.nie mogę w pełni dotrzeć do niego.Mam wrażenie, że ukrywa przede mną część własnego ja , jakby mi nie ufał.Czy z tatą byłopodobnie? Z początku owszem odparła Grace Andrews. Ale pózniej, kiedy upewnił się co domoich uczuć, było już lepiej.Musisz dać Bertowi trochę czasu, dziecino.Nie była przekonana, czy matka ma rację, ale nie chciała jej niepokoić swoimiwątpliwościami.Sama musiała uporać się z własną sytuacją.Dopiero gdy nie będzie wyjścia,wróci do domu, poszuka sobie innej pracy i uczyni wszystko, by zapomnieć o BercieEdwardsie.Przy śniadaniu siedzieli we trójkę przy małym stole.Lucy rzuciło się w oczy, żeojciec jest w wyjątkowo dobrym humorze. Co się stało? spytała. Cieszycie się, że ja muszę pracować, a wy wreszcie będziecieznowu sami? Ależ Lucy zaprotestowała Grace Andrews. Jesteśmy szczęśliwi, bo nasza córka znalazła mężczyznę, o którym sądzimy, że nie dasię jej rozstawiać po kątach jak chłopcy z Indianapolis rzekł John Andrews.Popatrzył nacórkę i uśmiechnął się.Lucy poczuła, że się rumieni. Tak, Bert zrobił na mnie wrażenie człowieka, który umie postawić na swoim ciągnąłojciec. Również gdy ma do czynienia z kobietą, i tak powinno być.Mam po dziurki w nosietej fali emancypacyjnej.A stary człowiek taki jak ja cieszy się widząc, że zdarzają się jeszczeprawdziwi mężczyzni. John, teraz posuwasz się jednak za daleko zawołała matka. Naprawdę przesadzasz, tato poparła ją Lucy. Chciałabym wiedzieć, jak mamawytrzymała z tobą przez te wszystkie lata.Grace Andrews nalała kawy. Przestańcie się sprzeczać.Lucy, pora na twoje śniadanie.W dziesięć minut pózniej Lucy była już w drodze do zakładu.Obawiała się trochę stanąćnaprzeciwko Mamy Loli.Ostatni raz widziała ją przed trzema dniami, kiedy Mama wysłała jądo Berta.Nie wiedziała nawet, czy Bert opowiedział matce o zaręczynach jeśli w ogólemożna było to tak nazwać. Wygląda pani tak, jakby miała pani za sobą cztery ciężkie dni stwierdził Taro, gdyweszła do laboratorium. Z moim bratem nie ma lekko, kiedy trzeba go znosić przez dłuższyczas, prawda? Powinna była pani posłuchać mojego ostrzeżenia i nie zadawać się z nim. Nie było mnie tylko trzy dni. To było wszystko, co przyszło jej do głowy wodpowiedzi.Dziwiła się, jak szybko wieści dotarły do zakładu. Trzy dni czy cztery co za różnica! Teraz uchodzi pani wszędzie za przyjaciółkę Berta. Taro uśmiechnął się drwiąco.Lucy zatrzasnęła za sobą drzwi biura i pogrążyła się w pracy.Wszystko zrobiła zle.Tarobył na nią wściekły, koledzy będą jej pewnie unikać, a może nawet wkrótce straci pracę ztego powodu.Siedziała przy biurku podpierając głowę rękami i nie zauważyła, że do pokoju weszłaMama Lola, aż ta w końcu dotknęła lekko jej ramienia. Co się dzieje, moja mała? Czyżby Mama popełniła błąd wysyłając cię na wyspę? To nie był błąd z pani strony odpowiedziała szybko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]