[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PochyliÅ‚ siÄ™ nad chÅ‚opcem i spozieraÅ‚ naÅ„ z wyrazem współczujÄ…cej dobroci i zaciekawie-nia.Tkliwie gÅ‚adziÅ‚ dziecinny policzek i szerokÄ…, brÄ…zowÄ… dÅ‚oniÄ… próbowaÅ‚ doprowadzić doÅ‚adu zmierzwione loki.Lekki dreszcz wstrzÄ…snÄ…Å‚ ciaÅ‚em uÅ›pionego chÅ‚opca.Hendon mruknÄ…Å‚pod wÄ…sem: Ha, to iÅ›cie po mÄ™sku! Pozwalam mu oto leżeć bez okrycia i nabawiać siÄ™ Å›miertelnychreumatyzmów! Ale co robić? Zbudzi siÄ™, jeÅ›li go uniosÄ™ i zechcÄ™ umieÅ›cić w poÅ›cieli, a takbardzo przecie potrzeba mu snu.Hendon rozejrzaÅ‚ siÄ™ wokół szukajÄ…c jakiegoÅ› okrycia, lecz nie znalazÅ‚ nic odpowiedniego,zdjÄ…Å‚ wiÄ™c wÅ‚asny kaftan i troskliwie otuliÅ‚ nim chÅ‚opca. PrzywykÅ‚em do Å›wieżego powietrza i skÄ…pego odzienia, niezbyt wiÄ™c obawiam siÄ™ chÅ‚o-du powiedziaÅ‚ i zaczÄ…Å‚ chodzić po izbie tam i z powrotem, aby krew utrzymać w ruchu, aprzechadzajÄ…c siÄ™, tak dalej monologowaÅ‚: ObÅ‚Ä…kany biedak wmówiÅ‚ sobie, iż jest królewiczem.Dziwne zaiste mieć u boku ksiÄ™ciaWalii, gdy ten, który byÅ‚ nim naprawdÄ™, odmieniÅ‚ tytuÅ‚, ponieważ zostaÅ‚ królem.Jedna tylkouÅ‚uda zaprzÄ…ta ten nieszczÄ™sny umysÅ‚ i chÅ‚opiec nie potrafi wywnioskować, iż teraz winienporzucić książęce splendory i mianować siÄ™ pomazaÅ„cem.Jeżeli mój rodzic przeżyÅ‚ te siedemlat, podczas których żadne wieÅ›ci z domu nie dotarÅ‚y do mego wiÄ™zienia za granicÄ…, serdecz-nie przyjmie biednego malca i przez wzglÄ…d na mnie wspaniaÅ‚omyÅ›lnie udzieli mu schronie-nia.Tak samo postÄ…pi mój zacny starszy brat, Artur, a drugi brat, Hugon.Ha! Aeb mu roz-walÄ™, jeżeli zechce siÄ™ przeciwić ten niecny potwór o lisim sercu! Tak! Tam zaraz ruszam, i toprostÄ… drogÄ…!Do izby wszedÅ‚ sÅ‚uga z parujÄ…cym jadÅ‚em.PostawiÅ‚ je na maÅ‚ym sosnowym stoliku, przy-sunÄ…Å‚ krzesÅ‚a i oddaliÅ‚ siÄ™ mniemajÄ…c widać, że tacy tani goÅ›cie powinni obsÅ‚ugiwać siÄ™ sami.Drzwi trzasnęły za nim, a Å‚oskot ów zbudziÅ‚ chÅ‚opca, który razno usiadÅ‚ na łóżku i rozejrzaÅ‚siÄ™ wokół promiennym wzrokiem.Wnet jednak twarz mu spochmurniaÅ‚a, westchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko iszepnÄ…Å‚: Niestety, to byÅ‚ tylko sen.Biada mi, biada!Potem spostrzegÅ‚ kaftan Milesa Hendona, z kaftana przeniósÅ‚ wzrok na jego wÅ‚aÅ›ciciela,pojÄ…Å‚, jakÄ… dlaÅ„ uczyniono ofiarÄ™, i powiedziaÅ‚ cicho: DobrzyÅ›cie dla mnie.tak.bardzoÅ›cie dobrzy! Wezcie i obleczcie kaftan, bo.bo mniedÅ‚użej nie bÄ™dzie potrzebny.Powiedziawszy to wstaÅ‚, zbliżyÅ‚ siÄ™ do umieszczonej w rogu umywalki i przystanÄ…Å‚ wy-czekujÄ…co. Czas teraz na porzÄ…dnÄ… zupÄ™ i jakÄ… takÄ… przegryzkÄ™ powiedziaÅ‚ Miles wesoÅ‚ym tonem. Wszystko jest smakowite i bucha parÄ…, a posiÅ‚ek wraz z tÄ… drzemkÄ… wnet uczyni ciÄ™ znowumaÅ‚ym zuchem.Nie frasuj siÄ™!ChÅ‚opiec nie udzieliÅ‚ odpowiedzi, lecz spojrzaÅ‚ na rosÅ‚ego wojaka poważnym wzrokiem, wktórym byÅ‚o wiele zdziwienia i jak gdyby nieco tajonej urazy.Hendon stropiÅ‚ siÄ™ i zapytaÅ‚: Czy ci czegoÅ› potrzeba? Dobry panie, chciaÅ‚bym siÄ™ umyć. Ach, tyle tylko! Jeżeli czegoÅ› pragniesz, nie proÅ› Milesa Hendona o przyzwolenie.Mo-żesz tu robić, co zechcesz, a ja wraz z wszystkim, co do mnie należy, stojÄ™ do twej dyspozy-cji.ChÅ‚opiec staÅ‚ nadal nieporuszony, tylko raz lub dwa razy tupnÄ…Å‚ z cicha maÅ‚Ä…, niecierpliwÄ…stopÄ….Hendon stropiÅ‚ siÄ™ jeszcze bardziej.40 Na Boga, o co chodzi? spytaÅ‚. Zechciejcie nalać wody i nie mówić tak wiele! Wojak stÅ‚umiÅ‚ wybuch Å›miechu i szepnÄ…Å‚do siebie: Na wszystkich Å›wiÄ™tych, to zaiste niezwykÅ‚e! po czym zbliżyÅ‚ siÄ™ szparko, aby wyko-nać polecenie maÅ‚ego zuchwalca.StaÅ‚ w pobliżu, jak gdyby skamieniaÅ‚y z podziwu, dopókirozkaz: RÄ™cznik, prÄ™dzej! nie zbudziÅ‚ go nagle.WziÄ…Å‚ tedy i bez sÅ‚owa podaÅ‚ rÄ™cznik wi-szÄ…cy przed nosem chÅ‚opca.Z kolei sam zaczÄ…Å‚ siÄ™ myć, podczas gdy jego przybrane dzieciÄ™usiadÅ‚o za stoÅ‚em i sposobić siÄ™ jęło do posiÅ‚ku.Hendon szybko zakoÅ„czyÅ‚ ablucjÄ™, odsunÄ…Å‚drugie krzesÅ‚o i zamierzaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie usiąść, lecz chÅ‚opiec powiedziaÅ‚ peÅ‚nym oburzenia tonem: Za pozwoleniem! Czy chcielibyÅ›cie siadać w przytomnoÅ›ci króla?Miles zachwiaÅ‚ siÄ™ na nogach pod tak nieoczekiwanym ciosem. Patrzajcie mruknÄ…Å‚ jego obÅ‚Ä™d potÄ™guje siÄ™ coraz bardziej! OdmieniÅ‚ siÄ™ oto po wiel-kiej zmianie, która zaszÅ‚a w tym królestwie! Wyobraża sobie teraz, iż jest królem.Bodaj to!Trzeba przymilać siÄ™ zarozumialcowi, bo.Tak, nie ma innej drogi, bo inaczej mógÅ‚by mnieposÅ‚ać do Tower!Ubawiony tym żartem odsunÄ…Å‚ krzesÅ‚o od stoÅ‚u, zajÄ…Å‚ posterunek za plecami króla i poczÄ…Å‚mu usÅ‚ugiwać w sposób najdworniejszy, na jaki mógÅ‚ siÄ™ zdobyć.Król posilaÅ‚ siÄ™ i sztywna powÅ‚oka monarszej godnoÅ›ci miÄ™kÅ‚a stopniowo, a wraz z rosnÄ…-cym ukontentowaniem przychodziÅ‚a chÄ™tka do gawÄ™dy.Król przemówiÅ‚: Jeżelim dobrze sÅ‚yszaÅ‚, rzekliÅ›cie, jako zowiÄ… was Milesem Hendonem? Tak, Wasza Królewska Mość odparÅ‚ Hendon i zaraz dodaÅ‚ w myÅ›li: Trzeba wszakuspokajać obÅ‚Ä™d biednego chÅ‚opaczka.MuszÄ™ »moÅ›cić« go królewskÄ… moÅ›ciÄ… i pozwolić mi-Å‚oÅ›ciwie mu »panować«.Nie wolno dziaÅ‚ać poÅ‚owicznie ani lekceważyć nic z tego, co należydo mojej roli, w przeciwnym bowiem razie rolÄ™ tÄ™ odegraÅ‚bym niedobrze i zle bym siÄ™ zasÅ‚u-żyÅ‚ zbożnej i miÅ‚osiernej sprawie!Tymczasem król rozgrzaÅ‚ serce drugÄ… czarkÄ… wina i powiedziaÅ‚: ChciaÅ‚bym ciÄ™ poznać.Powiadaj mi swojÄ… historiÄ™.Maniery masz rycerskie i szlachet-ne.JesteÅ›cie szlacheckiego rodu? Stoimy, miÅ‚oÅ›ciwy panie, na szarym koÅ„cu szlachetnych rodów.Mój ojciec jest barone-tem, jednym z najmniej znacznych lordów, a tytuÅ‚ swój zdobyÅ‚ rycerskÄ… sÅ‚użbÄ….Zowie siÄ™rycerz Ryszard Hendon z Hendon Hall pod Monks Holm, w ksiÄ™stwie Kentu. Miano to uszÅ‚o mej pamiÄ™ci.Mów dalej.Powiadaj swÄ… historiÄ™. Niezbyt ona ciekawa, miÅ‚oÅ›ciwy panie, lecz w braku lepszej zapeÅ‚nić może pół godziny.Mój ojciec, rycerz Ryszard, to czÅ‚ek wielce majÄ™tny i szlachetnym obdarzony charakterem.Matka zmarÅ‚a, gdym byÅ‚ maÅ‚ym chÅ‚opcem.Mam dwóch braci.Artur, starszy ode mnie, po-dobny jest ojcu, mÅ‚odszy zaÅ›, Hugon, to kutwa i gadzina podÅ‚a, zdradna, pożądliwa, skryta.Takim byÅ‚ od kolebki.Takim byÅ‚ przed dziesiÄ™cioma laty, gdym po raz ostatni widziaÅ‚ doj-rzaÅ‚ego już hultaja.MiaÅ‚ wówczas dziewiÄ™tnaÅ›cie lat, ja zaÅ› dwadzieÅ›cia, a Artur dwadzieÅ›ciadwa.WiÄ™cej nie byÅ‚o nas we dworze prócz mojej krewniaczki, szesnastoletniej wtedy ladyEdyty.To dziewica piÄ™kna, Å‚agodna, dobra, córka hrabiego i ostatnia z rodu, a wiÄ™c dzie-dziczka wielkich wÅ‚oÅ›ci i wygasÅ‚ego tytuÅ‚u.Rodzic mój byÅ‚ jej opiekunem.KochaÅ‚em jÄ… i onamnie kochaÅ‚a, lecz od kolebki przyobiecana byÅ‚a Arturowi, a rycerz Ryszard przenigdy nieprzystaÅ‚by na zerwanie tych zrÄ™kowin.Artur miÅ‚owaÅ‚ innÄ… i zaklinaÅ‚ nas, aby troskliwie pielÄ™-gnować nadziejÄ™, iż zwÅ‚oka i kruszyna szczęścia przyniosÄ… kiedyÅ› pomyÅ›lne rozwiÄ…zaniewszystkich spraw naszych.Hugon kochaÅ‚ fortunÄ™ lady Edyty, choć zwykÅ‚ opowiadać, że to jÄ…miÅ‚uje.Tak z nim już zawsze byÅ‚o: gdy mówiÅ‚ jedno, na myÅ›li miaÅ‚ drugie.Ale z dziewczynÄ…na nic siÄ™ nie zdaÅ‚y jego sztuczki; zwieść potrafiÅ‚ rodzica, lecz nikogo wiÄ™cej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]