[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu skinął głową. Twój dziadek chce się z tobą pożegnać.I powiedzieć ci, żejestem w porządku. Uśmiechnął się. Tak potwierdził, ale to nie było do mnie. Od jakiegośczasu sama w to wierzy.Przynajmniej w przeważającej mierze.Nie odrywałam od niego wzroku, czekając. Twój dziadek nie dowiedział się niczego o prawdziwym adwokacie& Czyli jednakprawdziwy, okay.Tak, dobrze już, słucham& Twój dziadek wie jednak na pewno, że twój tatazamierzał odejść od matki Justina, ponieważ chciał żyć z wami.Byłam zbyt zaaferowana, by płakać, choć czułam kluchę w gardle. Skąd on to może wiedzieć? Mówi, że na to nie ma teraz czasu.Najważniejsze jest to, że twój ojciec sporządziłpismo, w którym uznaje cię za swoją córkę i ustanawia spadkobierczynią.Jest też test& Jakitest? Niki wpatrywał się w przestrzeń. Ach tak, coś w rodzaju testu na ojcostwo.Wszystko toprzekazał prawdziwemu adwokatowi, cokolwiek to znaczy.Podobno napisał o tym twojejmamie.Tylko że wtedy mogłaby to zeznać przed sądem, prawda? Niki zwrócił się na momentdo mnie, ale zaraz potrząsnął głową. Tak, tak, przepraszam.Już jestem spokojny. Mrugnął domnie. Mówi, że masz znalezć papiery, które są partyturą twojego życia.To brzmi trochępatetycznie, ale& tak, dobrze.Już tłumaczę& Nie możesz zostawić ojca wyłącznie dla Justina.Twój ojciec należy do was, bo tego właśnie zawsze chciał: być z wami.Po policzkach pociekły mi łzy, ale nie przejmowałam się tym, bo w końcu byliśmy nacmentarzu.Gdzie można płakać, jeśli nie tutaj? Jak umarł tata? Co jest nie tak z jego śmiercią?Niki potarł czoło i po chwili odpowiedział: Nie, on tego nie wie.Ale w pobliżu coś jest.Coś niedobrego.Cytuję dosłownie. Niedobrego? Co to niby ma znaczyć? Julio, on musi iść.Mam cię od niego ucałować. Niki uśmiechnął się, patrzącnieobecnym wzrokiem, i pokręcił głową. Teraz? Nie, to niemożliwe.On nie może odejść tak po prostu i zostawić mnie z tymiwszystkimi pytaniami.Proszę, nie.Niki znów pokręcił głową, jego wzrok się wyostrzył, a ja wiedziałam, co to oznacza. Powodzenia, dziadku wyszeptałam. Powodzenia, moje dziecko rzekł Niki.Nasłuchiwał jeszcze przez moment, po czymodchrząknął. Odszedł.Nic już nie słyszę.Staliśmy przez chwilę w milczeniu, aż w końcu uniosłam ku niemu zalaną łzami twarz. I? Zrobisz to teraz? Co takiego? Ucałujesz mnie?Niki popatrzył na mnie z powagą, a potem nachylił się i mnie pocałował.Tym razemdługo.Wyraznie czułam kolczyk, a także całkiem inne rzeczy.Podejrzewałam, że mówiąco ucałowaniu, dziadek niezupełnie to miał na myśli.Pogrzeb niewiele różnił się od pogrzebu taty, o ile go dobrze pamiętam przeżyłam gojak we mgle, wszystko wydawało mi się bardzo odległe.Teraz nie było tyle ludzi, alewystarczająco, by zapełnić kaplicę.Było zimno.Na trumnie spoczywała wiązanka z białych kalii i czerwonych róż ode mniei mamy. Z wyrazami miłości, Ruth i Julia.Obok stał gigantyczny wieniec z żółtych różi jakichś niebieskich kwiatków.Na wstędze widniał złoty napis: Na wieczność, twój wnukJustin.Od matki Justina nie było nic, nigdy nie rozumiała się z dziadkiem.Dobre i to.Wypuściłam ze świstem powietrze, a Niki ścisnął mi dłoń.Przypomniałamsobie nasz pocałunek.Wyparłam wszystkie inne myśli i poczułam, że jestem silna.Dziadek był wyznania katolickiego, więc podczas nabożeństwa padło niewiele słówo jego życiu.U taty było tak samo.Większość to utarte formułki.Zmierć dziadka była równieniespodziewana jak śmierć taty, ale wtedy znajdowałam się w jakimś transie.Tym razemwszystko uważnie śledziłam i widziałam bardzo wyraznie.Do kaplicy zabłąkał się motyl i krążyłz nadzieją nad kwiatami.Opiekunka z domu opieki szlochała głośno.Mężczyzna grający nakiczowato brzmiących organach pomylił się trzykrotnie.Marzły mi koniuszki palców.Jeden zewspółlokatorów dziadka z domu opieki głośno i dobitnie zapytał podczas kazania, dlaczegodziadek unosi się pod sufitem.Spojrzałam wyczekująco na Nikiego, ale on wzruszył ramionami. Nie widzę ich szepnął i uśmiechnął się blado
[ Pobierz całość w formacie PDF ]