[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Król, mój ojciec?Czy jest niezdrów?Znowu ten dziwny, żarzący się uśmiech.- Nigdy nie czuł się lepiej, siostro, nigdy lepiej!Bo teraz jego dusza jest zdrowa, po raz pierwszy odkąd się poniżył zawierając związek z twojąmatką!Wzięłam głęboki oddech z trudem panując nad ogar niającą mnie wściekłością.78BKART- Wybacz, madame.ale wszyscy wiedzą, że małżeństwo króla z twoją matką było przyczyną choroby jego duszy:Biblia wyraznie zabrania mężczyznie pojmować żonę zmar łego brata, jak zrobił to z litościmój ojciec, gdy twoja matka została wdową!Pogodny nastrój Marii zniknął jak zimowe słońce.Teraz ona miała prawo wpaść w furię.- Uważaj, pani, na to, co mówisz, w tych nowych czasach!- Grozba była łatwa do odczytania.Nagle znów powrócił jej dobry humor.- Och, czemu jesteś taka blada?Niepotrzebnie!Nie lękaj się, siostro!Jesteś jeszcze dziec kiem i nikt nie będzie cię winił za herezje i błędy przeszło ści!- Kolejna zmiana pogody; jeszcze raz powiało zimowym chłodem.- Choć nie całkiem małym dzieckiem.Można pomyśleć, że dorosłą kobietą!- Na jej ziemiste policzki wypełzł uśmiech, który u każdej innej kobiety mógłby uchodzić zafiglarny.Poddawała się zmiennym nastrojom jak łódka wiatrom.- Co myślisz o małżeństwie, pani?Dziewczyna w twoim wieku musi pewnie co noc zamęczać świętą Winifredę prośbami ourodziwego męża!Męża?Dobry Boże!O co jej szło tym razem?Cichy odgłos biegnących stóp, przeszywający krzyk mło dej dziewczyny w głębi pustegokorytarza odbił się echem w mej głowie.Małżeństwo?Miej się na baczności, ostrzegłam siebie zbierając siły do odparcia ataku.- Marzyć mogą te dziewczęta, lady Mario, którym wolno.Ale moją ręką, tak jak i twoją, rozporządzać będzie nasz ojciec, nasza wola musi być jego wolą.A że jesteś starsza, siostro, wiadomym jest, iż twoje małżeństwo będzie pierwsze.- Moje małżeństwo!Touche - cios był tak celny, że przeklinałam w duchu swe okrucieństwo.Wąskie usta nagle zadrżały i wygięły się żałośnie, w kącikach nieładnych oczu zabłysły łzy.79.JA, EL%7łBIETA- Małżeństwo!Tak, młodsza siostro, możesz się ze mnie naigrawać.bo dość się narozpaczatam!Wiem od dawna, że król w swej mądrości postanowił nie wydawać mnie za mąż, czyniąc mnienajbardziej nieszczęśliwą kobietą w chrześcijańskim świecie!W otaczającym nas tłumie nikt nie śmiał się poruszyć, wszyscy ledwie pozwalali sobieoddychać.Zrobiło mi się jej żal, szukałam w duchu słów pocieszenia.- Nawet najcięższe dni kiedyś się kończą, siostro.Wkrótce wyjdziesz za mąż.I to przede mną, jestem pewna!Maria posiadała jednak dumę Tudorów.Nie chciała od nikogo litości, a już najmniej ode mnie.- Zapominasz, siostro, że już wiele razy byłam "wyda wana" - podobnie jak ty - przeznaszego ojca, króla, w jego dyplomatycznych rozgrywkach z obcymi mocarstwami.We wszystkich przypadkach brakowało jedynie rozkoszy łoża!- Dumie Tudorów często towarzyszył gniew i chęć zadawa nia bólu.Oczy jej błyszczały, powietrze nabrało zapachu krwi.- Ale ty.co ty możesz z tego pamiętać, jako córka niesławnej cudzołożnicy, nierządnicy, która nie wiedziała,w czyim jest łożu, prostytutki, która łajdaczyła się do woli przed i po zawarciu małżeństwa z moimojcem.Nic dziwnego, że ktoś, kto zapomina o danym wcześniej słowie, wkrótce zapomina się całkowicie!Po mojej prawej stronie dostrzegłam obu braci Vernonów sięgających jednocześnie do broni.Dobrze wiedziałam, że gdyby Maria była mężczyzną, nie wyszłaby z komnaty żywa.Jednak jako dziewczyna, nawet jeszcze nie kobieta, cóż mogłam uczynić?Skłoniłam głowę, by ukryć łzy wstydu i gniewu kłujące mnie pod powiekami.Nikt nie odezwał się nawet słowem ani nie poruszył, byliśmy jak istoty unieruchomionezaklęciem.Ciszę prze rwał dobiegający gdzieś z głębi pałacu odgłos kroków, tupot maszerujących ludzi.Maria próbowała się roześmiać.- A teraz, w wieku trzydziestu lat, ze zgodą lub bez zgody króla, będę mogła wkrótce wybraćsobie męża!80BKARTZa zgodą lub bez zgody.?Co oznaczały te dziwne słowa odnoszące się do mego ojca?Na zewnątrz Domu Królowej jacyś ludzie się śmiali, nawoływali, błyskały pochodnie,których światło widziane przez szyby miało zielonkawy odcień.Próbowałam się nie poddawać.- Wkrótce, powiadasz pani?Co znaczy wkrótce?Nie odpowiedziała na moje pytanie.- Myślę także o tobie, siostro, więcej, niż się spodziewasz.Nie chciałabym, żebyś czekała na męża tak jak ja, marnując swe najlepsze dziewicze lata.Znowu ten mąż!Czułam, jak plecy same mi się prostują.- Nie myślę jeszcze o zamążpójściu, madame.Nie w tym wieku.Dzwięki dochodzące z dziedzińca stały się głośniejsze i najwyrazniej zbliżały się w nasząstronę.Maria nie zwracała na nie najmniejszej uwagi.- "W tym wieku!" - wykrzyknęła przedrzezniając mój ton.- Wiele kobiet w twoim wieku jest od dawna żonami, tak, i matkami!Nie wiesz, głupia, że naszego dziadka Henryka nie byłoby na świecie, gdyby jego matka nie zostaławydana za mąż w swej dwunastej wiośnie, bo zaledwie sześć miesięcy pózniej jej mąż umarł?A potem, gdyby nie sprowadzono synowi do łoża tej młodej lady Małgorzaty, nasz ród zginąłbywraz z nim!Pierwszym obowiązkiem Tudorów jest zawierać małżeństwo.i dotyczy to również kobiet!Szczególnie kobiet!Do czegóż innego jesteśmy przeznaczone?Włożyłam w odpowiedz wszystkie siły, jakie zdołałam w sobie zebrać.- Nie zamierzam wychodzić za mąż.Odgłos kroków był coraz bliżej; grupa mężczyzn pod chodziła do moich drzwi.- Elż-bie-to!Maria stanęła tuż przede mną i dosłownie wysyczała każdą sylabę mego imienia.Czułam zapach mszy zachowa ny w fałdach jej szaty, widziałam jej płaski dekolt, dziobaty jak starasłonina.Miała nieświeży oddech.81.JA, EL%7łBIETA- Pamiętaj: człowiek strzela.Pan Bóg kule nosi.Musimy spełniać Jego wolę.A mąż, którego ci przeznaczył, moż być coraz bliżej, z każdą chwilą, z każdym dniem, nawę kiedytu rozmawiamy!Jak na zawołanie ktoś trzykrotnie mocno zapukał drzwi.- Hej tam!- krzyknął ktoś.- Pozwólcie wejść!Maria uśmiechnęła się, oczy jej płonęły triumfem.Na dany znak jeden z jej ludzi odepchnął mojego odzwierneg i otworzył drzwi do przedpokoju.Głosem przepełniony!obrzydliwą fałszywą skromnością Maria zawołała:- Jesteś tam, panie?Jeśli to ty, pokaż się, proszę, i wej( do środka!VIIfEśli to ty.?- powtórzył ktoś kpiąco.- A któż mógłby to być, jak nie twój sługa Surrey, madame Mario, zajczycony twoim wezwaniem?g Mówiąc to wkroczył przez drzwi z wdziękiem, przy órym ten wykwintniś Paget robiłwrażenie podkuchen;go.Był bardzo wysoki, wyższy od wszystkich członków branej wokół niego świty, wyższy od moichVernonów, wyższy w całej komnacie.Jego nonszalancka elegancja yciągała wzrok wszystkich obecnych.Milady Księżniczko - powitał Marię.W jego tonie obrzmiewało coś więcej niż uprzejmość.Strój barwy skrawej ochry, rozszywany jedwabiem brązowym niczym ukowe pąki w marcu, dawałwspaniałe tło pysznym ędziorom, odbijał złociste błyski oczu patrzących na świat kolorem sherry.- I lady Elżbieto?; Kapelusz, ozdobiony klejnotami i piórami jak u księcia, jaatoczył zgrabny krąg wpowietrzu, gdy Surrey złożył sprzede mną głęboki ukłon.Jego spojrzenie, równocześnie łliedbałe i wnikliwe, sprawiło, że nie byłam w stanie patrzeć mu woczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]