[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bardzo chciałbym się tego dowiedzieć.- A w jaki sposób pan im sprawia kłopoty, tego też pan nie wie? - zapytał Maitland z rozbawionymwyrazem twarzy.- O, to wiem doskonale - powiedział Charlie.- Nie wiem tylko, panie Maitland, dlaczego pan się wto miesza.Przecież jest pan pisarzem.Co pan będzie z tego miał? Dlaczego miałby pan zmienićtreść książki, nawet jeżeli zastosuję się do tych żądań?Na twarzy Maitlanda pojawił się enigmatyczny uśmiech.- Dla mnie przewidziane jest innewynagrodzenie.- Wstał.- Cóż, lepiej będzie, jeśli was teraz zostawię samych, abyście mogliprzemyśleć całą sprawę.Zna pani mój rozkład dnia, panno Lagrange, i ma pani wszystkie numerytelefonów, pod jakimi można mnie złapać.%7łyczę państwu miłego wieczoru.Kiedy zamknęły się za nim drzwi, Max powiedział: - Romy, muszę ci za to podziękować.To byłowzruszające, ale nie powinnaś czuć się skrępowana, jeśli zmienisz zdanie.Byłby to dla mnie wielkicios, ale byłbym w stanie cię zrozumieć.- Max, kochanie, ani mi to w głowie - powiedziała, lecz Charlie patrząc na nią w tym momencie niedałby za to złamanego grosza.W rzeczywistości, jak sądził, już rozważała taką możliwość.Człowiek powinien ciągle stukać w niemalowane drewno, myślała potem Lea, aby odpędzić zły los.Po prostu nigdy się nie wie, kiedy nasze życie ulegnie zmianie.Ironią losu było to, że tego dnia, gdy czekała na Huga przy narożnym stoliku w La Coupole, miałaszczególnie dobre samopoczucie.Wydawało się, że wszystko idzie jak najlepiej.Był to okrespokazów Pret-a-Porter, które zawsze następowały po pokazach kolekcji wielkich domów mody.Ani Lea, ani żaden z jej konkurentów nie byli dopuszczani do Pret-a-Porter, jednak Paryż wciąż byłośrodkiem światowej mody.Trzeba być w stałym kontakcie ze wszystkimi nowościami.Ajednocześnie małe sklepiki z modną odzieżą, całonocne przyjęcia, restauracje przy wielkichmagazynach z materiałami - takie jak La Coupole - brzęczały od plotek na temat nowych trendów.Kolekcja zaprojektowana przez Leę - niewielka, zaplanowana na środek sezonu w Londynie - byłajuż szyta przez dziewczyny z jej pracowni.Wciąż jeszcze był jednak czas na dokonanie niewielkichzmian, czy nawet na wprowadzenie jednego lub dwóch nowych modeli.Jednak generalnie rzeczbiorąc była niezmiernie zadowolona z tej kolekcji.Wiedziała, że jest dobra i niecierpliwie czekałana prasowe odgłosy, jakie wywoła kilkanaście spódniczek przez nią pokazywanych.Hugoprzewidywał, że dziennikarze zajmujący się modą będą powściągliwi, lecz uznają to za dobrymateriał na okładki swych magazynów.Hugo spózniał się, ale Lea nie zwracała na to uwagi, bo wciąż przy jej stoliku ktoś się zatrzymywał,aby porozmawiać o tym, co nowego pojawiało się na pokazach - linia, kolory, lamówki, dekolty.Rozkoszowała się podnieceniem tu panującym - dopóki nie przysiadła się do niej dziennikarkaGwen Harding i nie powiedziała - widziałaś już to? A tam, na stronie poświęconej modzie wlondyńskim Daily Mail",448449był artykuł zatytułowany Czy pokaże pani swoje cudeńka przed Bożym Narodzeniem?" - o małejspecjalnej kolekcji przygotowanej przez Dawn Chambers składającej się z modeli, które onanazwała mikrospódniczkami.Były zamieszczone -zdjęcia dziewcząt prezentujących te modele -między innymi ujęcie pokazujące, że najmniejszy ruch w tych spódniczkach powodowałodsłonięcie ud.Artykuł był napisany tonem kpiarskim - Pokażcie mi tylko dziewczynę, którapojawi się w centrum Londynu ubrana w coś takiego!", ale jednocześnie chwalił Dawn za odwagę inadmieniał, że moda na podlotka w latach dwudziestych też budziła opory, zanim nie zostałazaakceptowana.Przez chwilę Lei zdawało się, że zemdleje.Serce waliło jak młot.Zaczął ją ogarniać gniew, jakiegodotąd nie zaznała.Do głowy przychodziło jej tylko jedno słowo - zdrada.Miała ochotę coś rozbić -talerz, szklankę, wszystko jedno.Jak to się stało, że Dawn tak prędko się z tym uwinęła? KiedyHugo tak idiotycznie się przed nią wygadał, kolekcja Lei była już bardzo zaawansowana.Ale wynikmiała przed sobą - odbierał jej własnej kolekcji tę siłę wstrząsu, jaki miała nadzieję wywołać."- Czy miałabyś ochotę to skomentować? - spytała Gwen.- Ty się przyjaznisz z Dawn, prawda? Czymyślisz, że ona ma szansę na przebicie się z tym?- Kto wie? - zdołała wydusić z siebie Lea.- Czy myślisz, że już dojrzeliśmy do mody inspirowanej latami dwudziestymi?- To możliwe.- A jak będzie wyglądać twoja kolekcja? Czy też bierzesz pod uwagę coś tak skrajnego?Lea zmusiła się do uśmiechu.O Boże, bądz tak dobry, zabierz stąd tę babę.- Poczekaj, a zobaczysz- odpowiedziała.Dość prędko jej męki się skończyły.Gwen Harding przeniosła się do innego stolika wposzukiwaniu bardziej obiecującego materiału i Lea mogła wyjść rzucając w przelocieusprawiedliwienie szefowej sali, że zapomniała o jakimś spotkaniu.Przez kilka sekund stała jakogłuszona na chodniku przy bulwarze du Montparnasse - potem ruszyła przed siebie bez celu, byletylko dalej od La Coupole.Była tak zaabsorbowana, że nie zwróciła uwagi na człowieka wsłonecznych okularach siedzącego przy sąsiednim stoliku, który podniósł się w momencie, gdywychodziła z kawiarni i szedł za nią cały czas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]