[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W Ślepym zegarmistrzu (i nie tylko) zastanawiałem się, czy nietoperze nie „widzą" barw za pomocąuszu.Model rzeczywistości niezbędny nietoperzowi, by w trójwymiarowym świecie bez problemu mógłłapać robaki, musi być dość podobny do modelu, jaki ewolucja wytworzyła w jaskółczych mózgach -wszak oba realizują dość podobne zadania.To, iż nietoperz do aktualizacji danych obrabianych przezjego mózgowy software posługuje się echem, a jaskółka światłem, w sumie nie ma wielkiego znaczenia.Nietoperze, jak przypuszczam, wykorzystują odbierane barwy, „czerwony" lub „niebieski" na przykład,jako przydatne, wewnętrzne etykietki pewnych użytecznych dla nich właściwości echa i być może na tejpodstawie klasyfikują akustyczną fakturę różnych powierzchni.Jaskółki te same odebrane barwywykorzystują do klasyfikowania dłuższych i krótszych fal świetlnych.W sumie zaś ważne jest, że onaturze mózgowego modelu decyduje nie to, które zmysły dostarczają mu dane, a raczej do czego jestwykorzystywany.Przykład z nietoperzami pokazuje nam, iż ów umysłowy model świata (wprzeciwieństwie do samych danych dostarczanych nieustannie przez zmysły) jest adaptacją dośrodowiska i stylu życia zwierzęcia, taką samą adaptacją, jak skrzydła, nogi czy ogon.Cytowałem już wcześniej artykuł J.B.S.Haldane'a o „możliwych światach".W tym tekście Haldaneprzytacza też bardzo interesujące informacje o funkcjonowaniu zwierząt, których świat zdominowany jestprzez zapach.Otóż okazuje się, że psy potrafią po zapachu rozróżnić dwa bardzo podobne lotne kwasytłuszczowe - kwas kaprylowy i kwas kaprynowy - nawet jeśli ich stężenie nie przekracza jednej części namilion.Pod względem budowy chemicznej cząsteczki tych kwasów różnią się zaledwie dwoma atomamiwęgla - łańcuch węglowy w kwasie kaprylowym jest o dokładnie dwa atomy dłuższy.Haldane twierdzi,iż bardzo możliwe, że pies potrafiłby „posługując się węchem, uporządkować cząsteczki kwasówtłuszczowych zgodnie z ich masą cząsteczkową, tak samo jak człowiek potrafi ułożyć struny fortepianu wkolejności od najkrótszej do najdłuższej, która to kolejność odpowiada wysokości tonu".Jest jeszcze jeden kwas tłuszczowy, kwas kapronowy, który od kaprylowego i kaprynowego teżróżni się tylko długością łańcucha węglowego (ma o dwa atomy węgla więcej).Pies, który nigdy niezetknął się z tym kwasem, prawdopodobnie nie miałby większych problemów z wyobrażeniem sobie, jakpachnie, tak jak nam nie sprawia kłopotu wyobrażenie sobie dźwięku trąbki o ton wyższego niżzasłyszany przed chwilą.Gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że dla psa (albo dla nosorożca)mieszanina zapachów może być czymś takim, jak dla nas ciąg harmonicznych dźwięków.Choć możeraczej jak dysonanse, nie jak melodia, gdyż melodia składa się z tonów mających wyraźny początek ikoniec oraz o określonym czasie trwania,zupełnie inaczej niż zapachy.Może psy i nosorożce czują zapach kolorów - mogłoby to być dla nich równie przydatne, jak dla nietoperzy.W istocie przecież wrażenia, które nazywamy kolorami, są to po prostu narzędzia wykorzystywaneprzez nasz mózg do klasyfikowania ważnych dla nas właściwości zewnętrznego świata.Jakościzmysłowe, takie jak barwa - filozofowie nazywają je q ualia - nie są nierozerwalnie powiązane z faląświetlną o określonej długości.To wewnętrzne etykiety, dostępne dla mózgu i wykorzystywane przez tennarząd do konstruowania modeli zewnętrznej rzeczywistości tak, by odzwierciedlały właściwości tejżerzeczywistości z jakiegoś powodu bardzo istotne dla zwierzęcia.Dla ludzi i ptaków postrzeganie barwwiąże się z długością fali świetlnej.W przypadku nietoperzy, taką przynajmniej hipotezęzaproponowałem, „widzenie" kolorów może wiązać się z odmiennymi właściwościami akustycznymipowierzchni o różnych barwach - może na przykład czerwień jest idealnie gładka, niebieski ma fakturęaksamitu, a zieleń jest szorstka.Dla psów zaś lub nosorożców barwa może być zapachem.To potęga nauki sprawia, że możemy próbować wyobrażać sobie obcy nam zupełnie światnietoperza, nosorożca, grzbietopławka albo kreta, bakterii czy kornika.To tylko dzięki nauce możemyszarpnąć za skraj czadoru i czerpać radość z widoku, który raptem odsłania się przed naszymi oczami.Metaforę Sródświata - świata średnich wielkości, jaki możemy dostrzec przez wąską szczelinkę,przez którą oglądamy rzeczywistość - można też odnieść do innych „widm" czy wymiarów.Możemy naprzykład stworzyć na własny użytek skalę nieprawdopodobieństwa.Tu również jej fragment, którypotrafimy objąć naszą wyobraźnią, jest tylko bardzo wąskim wycinkiem całego zakresu potencjalniemożliwych fenomenów.Na jednym krańcu naszego kontinuum nieprawdopodobieństwa znalazłyby sięwszystkie zdarzenia, które nazywamy niemożliwymi.Cuda na przykład to zdarzenia krańcowonieprawdopodobne.Figurka Przenajświętszej Panienki może do nas pomachać.Atomy tworzącekrystaliczną strukturę materii, z której figurkę wyrzeźbiono, nieustannie wibrują we wszystkichkierunkach.Ponieważ jest ich bardzo, bardzo wiele i ponieważ wibrują chaotycznie, ręka figurki, tak jakwidzimy ją w naszym Śródświecie, pozostaje w bezruchu, jak to kawałek kamienia.Ale przecież może sięzdarzyć, że wszystkie atomy w ręce posążku raptem zaczną przemieszczać się w jedną stronę, a potemporuszą się tak jeszcze raz i jeszcze raz.Wtedy poruszy się cała ręka, a my stwierdzimy, że Panienkawłaśnie nam pomachała.Coś takiego może się zdarzyć, tyle że szanse są tak małe, że gdyby ktoś chciałzapisać prawdopodobieństwo takiego zdarzenia w postaci ułamka dziesiętnego i zaczął pisać wmomencie Wielkiego Wybuchu, to do dziś nie zapisałby wszystkich początkowych zer.Umiejętnośćobliczania takich szans to kolejny dar nauki, to ona wyposażyła nas w moc, dzięki której, miast unosićręce w geście rozpaczy, możemy usiąść i policzyć prawdopodobieństwo nieprawdopodobnego.Tokolejny obszar wolności, jaki przed ludzkim duchem otworzyła nauka.Ewolucja w Śródświecie dość kiepsko wyposażyła nas do radzenia sobie ze zdarzeniami oznikomym prawdopodobieństwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]