[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chcesznarażać babci na niebezpieczeństwo. Jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie.Pomyślałam.Za dużo221mówię. To nie ulega wątpliwości, ale równie dobrze możesz dokończyć, skorojuż zaczęłaś. Chciałam powiedzieć, że matka Sarah zawsze przychodzi z nią nalekcje, a jej ojciec był już dwa razy, żeby obejrzeć postępy córki.Moja matkatylko mnie podwoziła, a i tak najczęściej zabierałam się z którąś z koleżanek.161 Mój ojciec nigdy nie przyszedł, ani razu.Nawet rzadko bywali na zawodach.Ale moja babcia kibicowała mi, jak tylko mogła.Czasami przychodziła nawetwtedy, kiedy w ogóle nie miałam pojęcia, że zamierza to zrobić.Płaciła zamoje lekcje i wpisowe.Nie wiedziałam o tym, dopóki kiedyś nie odsłuchałamprzypadkiem wiadomości na jej sekretarce oodnowieniu umowy zestadniną. Dawała ci to, co kochałaś. Chciałam, żeby była ze mnie dumna.Pewnie tak samo jak Kochana.Chciałam się spisać jak najlepiej, żeby widziała, że jej czas i wysiłek nie idąna marne. W takim razie też jesteś niemądra.TL R Wiem.Ale nic na to nie poradzę.Spojrzała na jezioro, na elegancką sylwetę zamku w oddali, na ogrody,nadal spoczywające w ostatnim uścisku zimy.Ludzie spacerowali, chcącoglądać, czuć, podziwiać.Iona rozumiała, że ten widok był jak zdjęcie Sarah, moment, którychciała zatrzymać.Dlatego, gdy tak szli nad wodą, zapomniała o wszystkiminnym i poddała się nastrojowi chwili.Zanurzyła w ciszy. Powinniśmy wracać powiedział Boyle po dłuższym milczeniu. Niechciałbym jej przemęczyć.222 Tak, poza tym Branna na mnie czeka. Jak ci idzie nauka? Całkiem niezle.Co prawda Branna ma pewne zastrzeżenia, aleuważam, że idzie mi po prostu.znakomicie.Spojrzała na niego z szerokim uśmiechem i zobaczyła jego wzrokutkwiony w jakiś punkt za jej plecami. Co się stało? Nic.Ja.patrzyłem na tamtą chatę.To restauracja, podają w niejbardzo dobre jedzenie.Może po lekcji miałabyś ochotę zjeść tam kolację?Iona uniosła brwi. Z tobą?Boyle zmarszczył czoło. Oczywiście, że ze mną, a z kim innym? Nie ma nikogo innego odpowiedziała. Z radością.Mogę byćgotowa na siódmą łub pół do ósmej. Pół do ósmej.Zarezerwuję stolik i przyjadę po ciebie. Zwietnie.162 TL RWjechali w półmrok lasu, a Iona zaczęła robić w myślach przeglądgarderoby.Co powinna włożyć? Nic zbyt eleganckiego, ale też nie dżinsy aniżadne inne spodnie.Może Branna ją poratuje, ponieważ sama miała bardzoograniczony wybór.Coś prostego, ale ładnego.I szpilki, żadnych buciorów.Miała naprawdęzgrabne nogi, jeśli sama mogła tak o sobie powiedzieć.Chciałaby zrobić naBoyle u wrażenie, więc.Alastar stanął, Kochana zarżała.Na ścieżce pojawił się wilk.Pierwsze, o czym pomyślała Iona, to bezpieczeństwo koni, dlatego223zadziałała instynktownie i zapaliła w poprzek ścieżki linię ognia. On nie zrobi wam krzywdy.Nie pozwolę mu na to.Boyle wydobył przypięty do paska nóż, którego wcześniej niezauważyła. A niechby tylko, kurna, spróbował. Nie zsiadaj! krzyknęła Iona. Kochana jest przerażona, a jak staniedęba, on może skoczyć jej do gardła.Musisz ją trzymać, Boyle. Wez cugle, uspokój ją i zabierz oba konie w bezpieczne miejsce.Ja gopowstrzymam. Staniemy się łatwym łupem, jak się rozdzielimy. Tego właśnie chciał, taką miał nadzieję. Iona to czuła. Zaufaj mi,proszę.I ze wszystkich sił próbując się skupić, zaczęła mamrotać kolejne słowa,spokojnym, cichym głosem powtarzała zaklęcie, które przeczytała w książce,a którego jeszcze nigdy nie próbowała.Wilk biegał wzdłuż linii ognia, szukając przejścia, a tam, gdzie postawiłłapy, płomienie przygasały, bladły.TL RIona schwyciła cugle jedną ręką, a drugą uniosła wysoko. Ze wschodu i zachodu, z południa i północy, przywiej cie tu wiatrydla mojej pomocy.Dodajcie mi siły, wzniećcie płomienie, niech wieża ogniapłonie niestrudzenie.Dmuchajcie z mocą, nieokiełznanie, na me wezwanieniech tak się stanie. Myślisz, że jestem na to za słaba wycedziła przez zaciśnięte zęby.Ale się mylisz.Niebo nad nimi spieniło się jak morskie fale.Iona zacisnęła palcewyciągniętej dłoni w pięść, którą ściągnęła trąbę powietrzną, podszytąogniem.224163 Wyrzuciła przed siebie ramię i cisnęła rozszalały kłąb wiatru w ogień.Gwałtowny podmuch uniósł wilka nad ziemię, a potem odrzucił w tył,wyjącego z wściekłości Iona miała nadzieję, że też ze strachu.Drapieżnikwirował wokół własnej osi, siekając pazurami powietrze, które niosło gocoraz dalej.Iona walczyła, aby zachować kontrolę nad tym, co sama wywołała,czuła, że żywioły zaczynają żyć własnym życiem.Obok niej drzewo złamałosię jak zapałka, sypiąc drzazgami dookoła. Ucisz wiatr. Usłyszała spokojny głos Boyle a. Nie potrzeba ci goaż tyle.Uspokój go, Iona, tak jak to potrafisz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]