[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przynieść ci szklankÄ™ ciepÅ‚ego mleka? spytaÅ‚. OczywiÅ›cie.Znasz już moje obyczaje.A przy okazji skoÅ„cz szarlotkÄ™.Wlodówce jest jeszcze kilka kawaÅ‚ków.Albo wiesz co, poÅ‚ożę AmandÄ™ i jeÅ›li onaszybko zaÅ›nie, to przyjdÄ™ na dół.Możemy posiedzieć sobie w saloniku.Ta propozycja poruszyÅ‚a Slade a.ZaczynaÅ‚ siÄ™ nowy etap w ich stosunkach.Gdy po kilkunastu minutach Emily zeszÅ‚a na dół, zastaÅ‚a Slade a na kanapiew saloniku.Na niskim stole przed nim staÅ‚y dwa kubki.Jeden z kawÄ… dla niego,drugi z dość jeszcze ciepÅ‚ym mlekiem dla niej.Emily zajęła miejsce obokSlade a.Blisko, bliżej niż kiedykolwiek przedtem. O czym myÅ›lisz? spytaÅ‚. O tym, że to byÅ‚ dla mnie specjalny dzieÅ„. Dla nas obojga byÅ‚ specjalny poprawiÅ‚. MyÅ›lÄ™, że ty i ja nie tylkoporozumieliÅ›my siÄ™, ale wiele sobie uÅ›wiadomiliÅ›my.Już chyba nie traktujeszmnie jak obcego intruza? Nie.Ale szczerze siÄ™ przyznam, że nie wiem, czego pragnÄ™ odparÅ‚aenigmatycznie. W ciÄ…gu roku moje życie radykalnie siÄ™ zmieniÅ‚o. A ja sÄ…dzÄ™, że w głębi duszy wiesz doskonale, czego chcesz. To sÄ… raczej marzenia.Czy i ty czasami nie marzysz? Nad marzenia przedkÅ‚adam rzeczywistość.Chwytam w garść to, co mogÄ™pochwycić.A nie uÅ‚udÄ™. A ja. urwaÅ‚a. Czy chciaÅ‚byÅ›. GÅ‚os jej zawisÅ‚.Slade milczaÅ‚.Wreszcie Emily wykrztusiÅ‚a: PocaÅ‚uj mnie.W uÅ‚amku sekundy znalazÅ‚a siÄ™ w ramionach Slade a.ByÅ‚ to chyba najwspanialszy i najdÅ‚uższy pocaÅ‚unek w jej życiu.Ale wpewnej chwili przyszÅ‚a jej do gÅ‚owy straszna myÅ›l i oderwaÅ‚a usta od jegowarg.Przecież ona inwestuje uczucia w nieodpowiednim mężczyznie.PoBożym Narodzeniu Slade zniknie i zostawi jÄ… z bagażem nie nasyconychnadziei i nie speÅ‚nionych marzeÅ„.Po co jej to? Co siÄ™ staÅ‚o, Emily? Puść mnie! Znowu bÄ™dziesz udawaÅ‚a, że nic siÄ™ nie staÅ‚o? StaÅ‚o siÄ™.Nawet zbyt wiele.Ale my jesteÅ›my zbyt różni.Ludzie mówiÄ… otakich: niekompatybilni. Różni tak, niekompatybilni nie.WrÄ™cz odwrotnie.Plus i minus.PrzyciÄ…gamy siÄ™ jak dwa przeciwne bieguny. Może.Może do ciebie przyciÄ…gnęło mnie to, że byÅ‚eÅ› w tylu miejscach, wtylu stanach, widziaÅ‚eÅ› Å›wiat.Ja znam tylko Billings.Ale jest inna sprawa: janigdy, ale to nigdy nie pozwoliÅ‚abym sobie na.przygodÄ™.Tak zostaÅ‚amwychowana. Rozumiem.Innymi sÅ‚owy chciaÅ‚abyÅ› poznać moje intencje, nim.Chceszwiedzieć, czy sÄ… poważne i dokÄ…d to prowadzi? Szczerze przyznam, że jeszcze nie jestem gotowa na czyjekolwiekpoważne intencje.Nie jestem gotowa na nic, co mogÅ‚oby skomplikować miżycie, życie moich dzieci, czy narazić ranczo.ChcÄ™ jednak powiedzieć, Slade,że mam serce otwarte dla dobrego przyjaciela. Nie sÄ…dzÄ™, by kobieta i mężczyzna mogli pozostawać tylko przyjaciółmi,jeÅ›li wokół nich powstaje aura.nazwijmy jÄ… emocjonalnÄ….Niemniej możemyspróbować, jeÅ›li tego chcesz. Tego chcÄ™.I na tej deklaracji Emily zakoÅ„czyli rozmowÄ™ wieczoru ZwiÄ™taDziÄ™kczynienia.W sobotÄ™ rano sala parafialna przy koÅ›ciele byÅ‚a peÅ‚na.Emily po razpierwszy pokazaÅ‚a siÄ™ publicznie z AmandÄ….Natychmiast otoczyÅ‚a jÄ… gromadkaznajomych i sÄ…siadek, pragnÄ…cych obejrzeć dziecko i pogratulować matce.Wszyscy już sÅ‚yszeli o porodzie w furgonetce, a także o przygodnymmężczyznie, który odebraÅ‚ poród.Aż dziw, że w tak odludnych miejscachwiadomoÅ›ci rozchodzÄ… siÄ™ tak szybko.Kobiety dopytywaÅ‚y jÄ… także o owegotajemniczego mężczyznÄ™, ale nagle zamilkÅ‚y, gdy do Emily dołączyli Slade iMark z półmiskami wypieków na kiermasz.Slade widziaÅ‚ dziesiÄ…tki wpatrzonych weÅ„ oczu, uchyliÅ‚ wiÄ™c grzeczniekapelusza i paroma równie grzecznymi sÅ‚owami powitaÅ‚ panie, wyrażajÄ…cradość z ich spotkania.W spojrzeniu, jakim obrzucaÅ‚ zgromadzenie, Å‚atwo byÅ‚ozauważyć nutkÄ™ ironicznego rozbawienia.ZdawaÅ‚ sobie sprawÄ™, że wywoÅ‚aÅ‚sensacjÄ™ swoim przyjÅ›ciem.SpytaÅ‚ Emily, co ma zrobić z półmiskami i poszedÅ‚odstawić je tam, gdzie mu wskazaÅ‚a. A wiÄ™c to prawda odezwaÅ‚a siÄ™ jedna z kobiet. Nie rozumiem, co pani chce powiedzieć rzekÅ‚a spokojnie Emily.PrawdÄ… jest, że dziÄ™ki dobremu zrzÄ…dzeniu losu pan Colebum byÅ‚ u mnie naranczu, gdy zaczÄ…Å‚ siÄ™ poród.Amanda jemu zawdziÄ™cza życie.Pan Colebumpozostanie na ranczu jako pomoc, dopóki ja nie bÄ™dÄ™ mogÅ‚a wszystkiemupodoÅ‚ać.SÄ… jeszcze jakieÅ› pytania?Tymi sÅ‚owami zawstydziÅ‚a grono paÅ„, które pospiesznie rozeszÅ‚y siÄ™ doswoich zajęć.ZostaÅ‚a tylko Grace Harrison, która z mężem i córkÄ… mieszkaÅ‚a naranczu graniczÄ…cym z ranczem Emily. A gdzie ten Coleburn Å›pi? spytaÅ‚a. W dawnym pokoju ojca odparÅ‚a bez namysÅ‚u. I widać, że Mark go bardzo lubi zauważyÅ‚a z przekÄ…sem Grace. Bardzo. Ale ten Coleburn nie zostanie dÅ‚ugo? Grace należaÅ‚a do najbardziejciekawskich kobiet. Nie, nie zostanie.I nie ma wiÄ™cej o czym mówić stwierdziÅ‚a zimnymtonem Emily.Grace odeszÅ‚a, przyłączajÄ…c siÄ™ do grupki kobiet, które nieustannie zerkaÅ‚yto na Slade a, to na Emily, wymieniajÄ…c uÅ›mieszki i uwagi. Czy one widzÄ… we mnie diabÅ‚a, którego należy czym prÄ™dzej przepÄ™dzić? spytaÅ‚ Slade, który podszedÅ‚ do Emily. To wcale nie jest Å›mieszne.WstrÄ™tne babska.Chodzmy stÄ…d. Z miłą chÄ™ciÄ….ZnajdÄ™ tylko Marka i spotkamy siÄ™ przy drzwiach.Emily spojrzaÅ‚a na Å›piÄ…cÄ… AmandÄ™. Wszystko bÄ™dzie w porzÄ…dku, maleÅ„ka! zapewniÅ‚a córeczkÄ™.I przez całą drogÄ™ do domu powtarzaÅ‚a sobie, że wszystko bÄ™dzie wporzÄ…dku.ROZDZIAA SZÓSTYNa niespeÅ‚na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem Slade jak zwyklewróciÅ‚ w poÅ‚udnie do domu na lunch, bardziej zmÄ™czony niż zwykle poporannym oporzÄ…dzaniu zwierzÄ…t.W kuchni pachniaÅ‚o Å›wieżymi wypiekami.Emily, odwrócona plecami, coÅ›mieszaÅ‚a w garnku na piecu.Od wizyty w parafialnej sali wydawaÅ‚a siÄ™ nieswoja.ByÅ‚a też bardzoostrożna, by nie nastÄ…piÅ‚o zbliżenie ze Slade em.UnikaÅ‚a poważnych rozmów inie reagowaÅ‚a na żadne próby nawiÄ…zania bliższego kontaktu ze swoimpracownikiem.Slade domyÅ›laÅ‚ siÄ™, że Emily ciąży to, że jest przedmiotem plotekmiejscowych kobiet. CoÅ› wspaniale pachnie powiedziaÅ‚, odwieszajÄ…c kurtkÄ™ i kapelusz. PiekÄ™ dziÅ› budyÅ„ chlebowy pochwaliÅ‚a siÄ™, obracajÄ…c gÅ‚owÄ™ w kierunkuSlade a. Wyjdzie z pieca lada chwila.Aha, jest do ciebie list, leży na stole.UsiadÅ‚ i dÅ‚ugo obracaÅ‚ w dÅ‚oniach kopertÄ™.Na odwrocie wypisany byÅ‚niedbale adres nadawcy: John Morgan, Denver.Slade baÅ‚ siÄ™ tego, czego możesiÄ™ dowiedzieć, wreszcie jednak rozdarÅ‚ kopertÄ™ i zaczÄ…Å‚ czytać.Po chwiliwykrzyknÄ…Å‚ do Emily: SÅ‚uchaj! Ten czÅ‚owiek, niejaki John Morgan, pisze, że przed trzydziestomalaty adoptowali z żonÄ… chÅ‚opca z sierociÅ„ca, Huntera Coleburna.Mieszkalinajpierw w Tuscon, potem w Billings, a teraz sÄ… w Denver.Hunter żyje! Jestprawnikiem specjalizujÄ…cym siÄ™ w prawie korporacyjnym.Teraz nie ma go wkraju.Ta informacja zawisÅ‚a miÄ™dzy nimi niby grozna czarna chmura. I jedziesz do Denver? spytaÅ‚a stÅ‚umionym, na pozór obojÄ™tnym gÅ‚osem.Slade dÅ‚ugo siÄ™ zastanawiaÅ‚.Do Å›wiÄ…t zostaÅ‚y jeszcze dwa tygodnie.BydÅ‚o ikonie wymagajÄ… opieki.Zapowiadane sÄ… Å›niegi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]