[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie pozwolił - przyznał się chłopak.Ben chciał zabraćoba konie na wybieg, ale Brenda zatrzymała Parysa mówiąc.- Ja go ubrałam i ja go rozbiorę - popatrzył na nią zwściekłością w oczach, pociągnął konia i zaprowadził nawybieg.Brenda odprowadziła konia na wybieg i odniosła siodłoi derkę.- Nie wiedziałam, że nas okłamał - powiedziała doMorgana.- Ja też nie - odparł.- Po kimś to ma, ty też kłamiesz - powiedział zły Ben, potym jak odniósł siodło.- Ja?- A kto powiedział, że nie umie jezdzić konno?!- Chciałam ci oszczędzić traumy, jaką właśnieprzechodzisz, biała gorączka cię ogarnia, kiedy dowiadujesz się,że ktoś jezdził na koniu już wtedy, kiedy, ty na chleb mówiłeśbeb i że ktoś może ci w tym dorównać.Nie skłamałam,chciałam ci po prostu tego oszczędzić! - mówiła na tyle głośno,że kobiety z kuchni stojące w oknie zaczęły się śmiać.- Odwal się, głupia suko! - syknął wściekły. Ben! krzyknął na niego gospodarz.- Sprzedaj mi go - zaproponowała.- Co?! - spytał z ironią.- Sprzedaj mi Parysa.- To jest koń na licytację, a ty u mnie nie kupisz żadnegokonia - zawyrokował.- Czemu, czy jestem jakaś trędowata? - zapytała, ale nieodpowiedział, tylko poszedł w stronę obór.- Co ja właściwiezłego zrobiłam, panie Morgan? - spytała.- Nic złego nie zrobiłaś, Bill oboje nas okłamał - mówił,Brenda otworzyła swego laptopa i stronę fermy, weszła nalicytację i przeglądała zwierzęta, jakie Ben sprzedaje, spojrzałana Bena, który szedł teraz do swego domku.- Jeszcze nie jest wystawiony, sprzedaj mi go! - zawołałado niego.- Nie stać cię! - odkrzyknął.- To wystaw go przebiję każdą ofertę!- Nigdy nie sprzedam ci konia z mojej fermy! - zawołał izniknął w swoim domku.- Czemu? - zapytała zastanawiając się.- Droczy się z tobą, jest zdenerwowany na Billego.- Widziałam, że jezdziłaś konno - powiedziała Laraprzysiadając się do nich.- O co się kłócicie?- Dobrze to ujęłaś, widziałaś, bo już więcej nie zobaczysz.Ben się wściekł, że pojechaliśmy konno z Billem.- To nic nowego, zaskoczyłabyś mnie gdybyś powiedziała,że się nie wściekł - ironizowała Lara.- Powiedziałam mu, żeby sprzedał mi Parysa a on, że najego fermie konia nie kupię.- Chce ci zrobić na złość, nie powinnaś się denerwować,chodzcie na obiad - powiedziała i poszła do domku Bena,stanęła przy oknie informując ich o obiedzie.Morgan pojechałdo jadalni, ale Brenda została jeszcze na werandzie, Ben i Billminęli ją bez słowa.Brenda nie zamierzała jeść dziś z nimi.Siedząc na werandzie słyszała wszystko, o czym rozmawiają wjadalnie.- Przepraszam, że skłamałem - powiedział ze skruchą Billpatrząc na dziadka.- Brendo! - zawołał Morgan.- Chodz na obiad - zaprosił.- Nie jestem głodna! - zawołała.- Czemu nie chcesz jej sprzedać tego konia?- Temu, że zachowuje się jak rozkapryszona dziewczynka,której rodzice wszystko kupowali, bo chce mieć.- odpowiedziałBen.- Nie mów tak, Brenda nie jest rozkapryszona.- Wystawiłem go na licytację - powiedział, kiedy tousłyszała odświeżyła stronę z licytacjami, był Parys, cenawywoławcza pięć tysięcy dolarów, już jest dwóch kupców icena wzrosła do kwoty sześć dwieście, Brenda jakodziewczynka z zapałkami postawiła osiem tysięcy.- Brendo, czemu nie jesz? - spytała Sara wchodząc nawerandę.- Nie jestem głodna - odpowiedziała.- Ale chyba nie jest powodem to, że pokłóciliście się.- Nie - westchnęła.Sara spokojniejsza wróciła do domu.Kwadrans pózniej Bill i Ben opuścili bez słowa werandę.* * *Obaj usiedli przy komputerze, Ben wiedział, że na pewnosłyszała jak mówił o wystawieniu konia, chciał sprawdzić czygo zalicytowała.- O, dziewczynka z zapałkami, to, Brenda! - zawołał Bill.- Skąd wiesz?- Bo ona tak się nazywa w komputerze - uśmiechnął sięchłopiec.- Aha.- Ben powiedział zadowolony i wykonał kilkaruchów na stronie wycofując konia z licytacji.Czekał co terazbędzie, chciał się z nią podroczyć, żałował, że znów nazwał jągłupią suką ale przecież nie poleci jej przepraszać.- Czemu nie jadłaś? - spytał Morgan, gdy dojechał do niej.- Odebrał mi cały apetyt - wyznała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]