[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spiskowcy podeszli trochÄ™ bliżej.Jenkins spojrzaÅ‚ ponad okularami.- Quentin.to prawda? Co to za uczucie.?- Tak! Nouda jest tutaj! CzujÄ™ go w sobie! Ach przez chwilÄ™, przyja¬ciele, odbywaÅ‚a siÄ™walka, przyznajÄ™.Efekt byÅ‚ nieprzyjemny.Ale opa¬nowaÅ‚em go, posÅ‚ugujÄ…c siÄ™ wszystkimisiÅ‚ami.PoczuÅ‚em, jak demon skurczyÅ‚ siÄ™ i zaczÄ…Å‚ mnie sÅ‚uchać.Jest we mnie i jestpodporzÄ…dkowany.Zna pana! Jak to jest? Trudno to opisać.Nie to.żeby bolaÅ‚o.wyczuÅ‚emgo.jak twardy gorÄ…cy wÄ™giel w gÅ‚owie.Ale kiedy zaczÄ…Å‚ być posÅ‚uszny, jakiż byÅ‚ to przypÅ‚ywenergii! Och.tego nie da siÄ™ wyobrazić!Na te sÅ‚owa spiskowcy zaczÄ™li haÅ‚aÅ›liwie Å›wiÄ™tować; piszczeli i pod¬skakiwali z radoÅ›ci.- Moc demona.Quentinie! - krzyknÄ…Å‚ Lime.- Użyj jej!- Jeszcze nie.przyjaciele.- Makepeace uniósÅ‚ dÅ‚oÅ„.proszÄ…c o spokój; w pokojuzapanowaÅ‚a cisza.- MógÅ‚bym zniszczyć tÄ™ salÄ™ - powiedziaÅ‚.- Zetrzeć jÄ… na proch, gdybymchciaÅ‚.Ale czas na zabawÄ™ przyjdzie, kiedy wszyscy pójdziecie w moje Å›lady.Wejdzcie dopentagramów! Wy¬woÅ‚ajcie swoje demony! Wtedy wykujemy nasze przeznaczenie!Opanu¬jemy LaskÄ™ Gladstone'a i zrobimy sobie przechadzkÄ™ po Londynie.O ile wiem,niektórzy plebejusze zajÄ™ci sÄ… demonstracjami.Naszym pierw¬szym zadaniem bÄ™dziepokazać im, gdzie ich miejsce.Spiskowcy, jak ciekawskie dzieciaki, pognali do pentagramów.Natha-niel schwyciÅ‚ Kitty zaramiÄ™ i odciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… na bok.- Za chwilÄ™ - syknÄ…Å‚ - zostanÄ™ wezwany, żeby przyłączyć siÄ™ do tego szaleÅ„stwa.BÄ™dÄ™udawaÅ‚, że to czyniÄ™.Nie obawiaj siÄ™.W ostatniej chwili użyjÄ™ pentagramu, żeby wezwaćzespół najsilniejszych dżinów.Przy Å‚u¬cie szczęścia zniszczÄ… Makepeace'a i tych durniów.Aprzynajmniej zy¬skamy okazjÄ™, żeby uciec! - PrzerwaÅ‚ z triumfem.- Nie wyglÄ…da na to, żebyÅ›byÅ‚a pod wrażeniem.Oczy Kitty byÅ‚y zmÄ™czone, zaczerwienione.Czy pÅ‚akaÅ‚a? Nie zauwa¬Å¼yÅ‚.WzruszyÅ‚aramionami.- Mam nadziejÄ™, że siÄ™ nie mylisz.Nathaniel przeÅ‚knÄ…Å‚ zÅ‚ość.PrawdÄ™ mówiÄ…c i on siÄ™ denerwowaÅ‚.- Zobaczysz.W caÅ‚ej sali zaczęły siÄ™ wywoÅ‚ywania.Rufus Lime, z zamkniÄ™tymi ocza¬mi, otwartymirybimi ustami intonowaÅ‚ sÅ‚owa, jakby krakaÅ‚; Clive Jenkins zdjÄ…Å‚ okulary z maÅ‚ego noska i,obracajÄ…c je nerwowo w rÄ™kach, szybko i monotonnie wypowiadaÅ‚ zaklÄ™cie.Inni, którychnazwisk Nathaniel nie spamiÄ™taÅ‚, stali w różnych pozycjach, przygarbieni, wyprostowani, roz-trzÄ™sieni.WystÄ™kiwali inkantacje, robiÄ…c przy tym niepotrzebne gesty.Hopkins i Makepeacechodzili wÅ›ród nich.aprobujÄ…co kiwajÄ…c gÅ‚owami.- John! - Makepeace podszedÅ‚, trzÄ™sÄ…c siÄ™ z radoÅ›ci.- Ach! Cóż za energia! MógÅ‚bympodskoczyć do gwiazd.- Twarz mu spoważniaÅ‚a.-Nie trzymasz z nami, chÅ‚opcze? Dlaczegonie jesteÅ› w krÄ™gu?Nathaniel uniósÅ‚ dÅ‚onie.- Może bym byÅ‚.gdybyÅ› mnie rozwiÄ…zaÅ‚.- Ach, tak.Jak to nieuprzejmie z mojej strony.ProszÄ™! - TrzaÅ›niecie palcami; sznurkizapaliÅ‚y siÄ™ liliowym pÅ‚omieniem.Nathaniel otrzÄ…snÄ…Å‚ resztki wiÄ™zów.- W kÄ…cie jest pustypentagram.John - powiedziaÅ‚ Make-peace.- Jakiego demona sobie wybraÅ‚eÅ›?Nathaniel wymieniÅ‚ dwa.pierwsze z brzegu.- RozważaÅ‚em wybór jednego z dwóch dżinów z tekstów etiopskich.Zosy alboKarlouma.- InteresujÄ…cy, choć skromny wybór.ProponujÄ™ Karlouma.Cóż, do dzieÅ‚a.Nathaniel kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….SpojrzaÅ‚ dÅ‚ugo, z ukosa na Kitty.która przy¬glÄ…daÅ‚a mu siÄ™uporczywie, potem poszedÅ‚ do najbliższego, wolnego pen¬tagramu.Nie miaÅ‚ wiele czasu,kÄ…tem oka zobaczyÅ‚ dziwne, znieksztaÅ‚¬cone cienie Å‚opoczÄ…ce nad Jenkinsem i Limem.DiabliwiedzÄ…, co ci idioci wywoÅ‚ali, ale pewnie zajmie im jakiÅ› czas.zanim opanujÄ… wewnÄ™trznychniewolników.Zanim siÄ™ to stanie, Cormocodran i Hodge krótko siÄ™ z ni¬mi rozprawiÄ….WszedÅ‚ w krÄ…g.odchrzÄ…knÄ…Å‚ i siÄ™ rozejrzaÅ‚.Makepeace przyglÄ…daÅ‚ mu siÄ™ uporczywie.Napewno żywiÅ‚ podejrzenia wobec niego.Nathaniel uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do siebie.Cóż, ta nieufnośćzaraz zostanie potwierdzona i to w możliwie najbardziej dramatyczny sposób.Ostatnie przygotowania - bÄ™dzie musiaÅ‚ dziaÅ‚ać szybko, kiedy pojawiÄ… siÄ™ jego dżiny,wydawać bardzo precyzyjne rozkazy - i Nathaniel przy¬stÄ…piÅ‚ do akcji.WykonaÅ‚ ozdobnygest, wypowiedziaÅ‚ imiona swoich piÄ™¬ciu silnych demonów i wskazaÅ‚ na sÄ…siedni krÄ…g.PrzygotowaÅ‚ siÄ™ na wybuchy, dym i ogieÅ„ piekielny, na nagÅ‚e pojawienie siÄ™ ciężkich,zde¬formowanych form.Z żaÅ‚osnym piskiem, poÅ›rodku krÄ™gu pojawiÅ‚o siÄ™ coÅ› maÅ‚ego i niema¬terialnego i przeturlaÅ‚osiÄ™ na bok jak owoc rzucony z góry.Nie miaÅ‚o rozpoznawalnego ksztaÅ‚tu, ale wydawaÅ‚o silnyzapach ryby.W Å›rodku tego czegoÅ› wyrosÅ‚a bulwa.JakiÅ› cienki gÅ‚osik krzyknÄ…Å‚.- Uratowany! - Bulwa zakrÄ™ciÅ‚a siÄ™ i zauważyÅ‚a pana Hopkinsa.- Och! NathanielpatrzyÅ‚ na to bez sÅ‚owa.Quentin Makepeace też zauważyÅ‚ tÄ™ scenÄ™.PodszedÅ‚ bliżej, przyjrzaÅ‚ siÄ™.- NiezwykÅ‚e! WyglÄ…da jak jakiÅ› niedogotowany posiÅ‚ek obdarzony czu¬ciem.Co o tymsÄ…dzisz, Hopkins?ZbliżyÅ‚ siÄ™ pan Hopkins.Jego oczy bÅ‚yszczaÅ‚y, gdy patrzyÅ‚ na Nathaniela.- Obawiam siÄ™.że to nie jest takie niewinne.To pozostaÅ‚oÅ›ci szkodli¬wego dżina, któryparÄ™ godzin wczeÅ›niej usiÅ‚owaÅ‚ mnie porwać.ZabiÅ‚em już kilka innych demonów, które mutowarzyszyÅ‚y.Obawiam siÄ™.że pan Mandrake chciaÅ‚ nas przyÅ‚apać, korzystajÄ…c zzaskoczenia.- Doprawdy? - powiedziaÅ‚ smutno Quentin Makepeace.- Och.To zmie¬nia postaćrzeczy.Zawsze wiÄ…zaÅ‚em z tobÄ… takie nadzieje.John.NaprawdÄ™ myÅ›laÅ‚em, że dobrze bÄ™dziesiÄ™ nam współpracowaÅ‚o.No cóż, nie szkodzi- nadal mam Hopkinsa i piÄ™ciu lojalnych przyjaciół, na których mogÄ™ li¬czyć.-RozejrzaÅ‚ siÄ™ po spiskowcach, którzy skoÅ„czyli wywoÅ‚ywania i stali spokojnie w swoichkrÄ™gach.- Wystarczy.NaszÄ… pierwszÄ… przyjemnoÅ›ciÄ… bÄ™dzie przyglÄ…danie siÄ™ twojej Å›mierci.Twojej i twojego stworzenia.Oj!- PrzyÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ do ust.- Przepraszam.Obawiam siÄ™, że - Eep! - mam niestrawność.Azatem.- Kolejny atak czkawki, oczy wyszÅ‚y mu z orbit.-To bardzo dziwne, ja.- JÄ™zykwylazÅ‚ mu na wierzch.KoÅ„czyny zadrża¬Å‚y, kolana ugięły siÄ™ pod nim.MiaÅ‚o siÄ™ wrażenie,że zaraz upadnie.Nathaniel odsunÄ…Å‚ siÄ™ zszokowany.CiaÅ‚o Makepeace'a nagle zaczęło siÄ™ skrÄ™cać, wiÅ‚o siÄ™ jakwąż, jakby wszystkie koÅ›ci zmieniÅ‚y siÄ™ w pÅ‚yn.Potem ustabilizowaÅ‚o siÄ™, zesztywniaÅ‚o.Dramaturg jakby wziÄ…Å‚ siÄ™ w garść.Przez uÅ‚amek sekundy patrzyÅ‚ spanikowanym wzrokiem.JÄ™zyk zdoÅ‚aÅ‚ wybeÅ‚kotać dwa sÅ‚owa:- To jest.WÅ›ciekÅ‚e skrÄ™ty ciaÅ‚em przerwaÅ‚y jego sÅ‚owa.Makepeace poruszaÅ‚ siÄ™ teraz jak kukieÅ‚ka naskrÄ™conych sznurkach.GÅ‚owa podskoczyÅ‚a.Oczy patrzyÅ‚y bez życia.A usta siÄ™ Å›miaÅ‚y.StojÄ…cy w swoich krÄ™gach Lime, Jenkins i pozostali spiskowcy dołą¬czyli do tego Å›miechu.Ich ciaÅ‚a zdawaÅ‚y siÄ™ maÅ‚pować przywódcÄ™; także podrygiwaÅ‚y i siÄ™ wiÅ‚y.Nathaniel staÅ‚ jak zahipnotyzowany, gdy obok niego rozlegÅ‚ siÄ™ haÅ‚as.Nie byÅ‚ to przyjemnyÅ›miech, ale nie byÅ‚ też szczególnie zÅ‚owrogi, chci¬wy, triumfalny czy okrutny.Inaczej możnabyÅ‚oby siÄ™ go przestraszyć.DzwiÄ™k byÅ‚ pusty, faÅ‚szywy i caÅ‚kowicie nie z tej ziemi.Nie byÅ‚ow nim ludzkich uczuć.Bo też nie byÅ‚ to Å›miech czÅ‚owieka.ćLttim&eiiJ1ATX o zupa mnie uratowaÅ‚a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]