[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko jest już ustalone, wiÄ™c możemyspÄ™dzać dni na poznawaniu Orneto, zaglÄ…daniu do robotnikóww Palazzo Ubaldini, zakupach na targowisku co czwartek isobotÄ™, urzÄ…dzaniu gitarelle, krótkich wycieczek do pobliskichmiast i wsi.SporzÄ…dzimy wÅ‚asnÄ…, sentymentalnÄ… mapÄ™ naszegonowego miasta, zaznaczymy trasy wypraw, zmienimy je wewÅ‚asny dom.Damy sobie tyle czasu, ile nam potrzeba.Postanowiwszy to wszystko, po wypiciu caÅ‚ego winazamykamy oczy, unosimy twarze do sÅ‚oÅ„ca i tak Å›pimy, ażwreszcie budzi nas powiew wiatru o szóstej.Po kÄ…pieli wmarmurowej wannie przebieramy siÄ™ do passeggiata,przechadzki, i do kolacji u Franco.ROZDZIAA SZÓSTYW Orvieto na każdym kroku czajÄ… siÄ™ wspaniaÅ‚oÅ›ciNa niebie w kolorze lila wiszÄ… czerwone chmury, któreprzyprószajÄ… ziemiÄ™ Å›wiatÅ‚em jak cukrem.Mamy zroszonewodÄ… twarze, we wÅ‚osach perfumy ja jego, on moje a nasobie wczorajsze ubrania.Dochodzi siódma. Seipronta, amore? JesteÅ› gotowa, kochanie? Gotowa mówiÄ™ i energicznie mijamy próg.Wyruszamy na poszukiwanie kawy, żeby poradzić sobie wpierwszym peÅ‚nym dniu jako orvietanie.Turystyczne autokary zaparkowaÅ‚y już na Piazza Cahen wdrodze do Rzymu lub z powrotem, stojÄ… tuż przy naszychdrzwiach.Ze Å›rodka wylewajÄ… siÄ™ pielgrzymi wbejsbolówkach, zdecydowani zdobywać i emocjonować siÄ™zbieraniem dowodów rzeczowych w brÄ…zowym papierze, bezwzglÄ™du na to, czy bÄ™dzie to wino, buty, czy też ceramicznydzbanek z dzióbkiem w ksztaÅ‚cie koguciego Å‚ebka.CzÄ™stobardziej zależy im na pamiÄ…tkach z podróży niż na samejwyprawie.PrzekonaliÅ›my siÄ™ o tym już w Wenecji idochodzimy downiosku, że tutaj musi być podobnie.Tutaj i wszÄ™dzie.Cmokamy z dezaprobatÄ…, krÄ™cimy gÅ‚owami i mijajÄ…c turystów,kierujemy siÄ™ w górÄ™, do Piazza del Duomo.Gdy mijamyPalazzo Ubaldini, podnoszÄ™ wzrok na piano nobile, spragnionawidoku rusztowaÅ„ i krzyków brygady robotników.W salibalowej na piÄ™trze panujÄ… jednak ciemnoÅ›ci i cisza. Na pewno od razu przystÄ…piÄ… do pracy w naszymapartamencie, prawda? Jestem pewna, że lada dzieÅ„ wezmÄ… siÄ™do roboty.Tak naprawdÄ™ wcale nie mam pewnoÅ›ci, ale mówiÄ™ tak poto, żeby Fernando przyznaÅ‚ mi racjÄ™.PosyÅ‚a mi swójnieokreÅ›lony, rybi uÅ›miech, zaciskajÄ…c wargi, i za rogiemskrÄ™camy na corso. Zajrzyjmy do tego baru proponuje.W Å›rodku dudni latynoska muzyka.Barman, wysokimężczyzna o ziemistej cerze i czarnych wÄ…sach, lekko koÅ‚yszÄ…cbiodrami, prezentuje nam menu zÅ‚ożone z opisu piÄ™ciugatunków kawy. Buongiorno wita nas, a gdy muzyka staje siÄ™gÅ‚oÅ›niejsza, porusza ramionami.TrafiliÅ›my do poÅ‚u-dniowoamerykaÅ„skiego Starbucksa i wÅ‚aÅ›nie zamierzam daćnogÄ™, kiedy Fernando zamawia dwie etiopskie kawy, zupeÅ‚niejakbyÅ›my zjawili siÄ™ tu wÅ‚aÅ›nie po nie.W gablotce na sÅ‚odyczestojÄ… ciastka z kremowymi zawijasami, przy których wisireklama mocnego czarnego rumu, zwykle serwowanego wnajgorszych spelunach Caracas.Nerwowo przebieram nogami.Gdzie rolnicy w ubÅ‚oconych kaloszach, wychylajÄ…cy kieliszkigrappy? Kim sÄ… ci ludzie w garniturach, z teczkami,domagajÄ…cy siÄ™ latte scremato, chudego mleka? ProszÄ™o corretto z etiopskiej kawy, a Fernando odchyla gÅ‚owÄ™i pÄ™ka ze Å›miechu, bo wie, że próbujÄ™ w ten sposób ożywićwspomnienia ukochanego Centrale.Gdybym miaÅ‚a pod rÄ™kÄ…surowe jajko, wbiÅ‚abym je prosto do ust, takjak to robi Książę,i popiÅ‚a czerwonym winem.ChciaÅ‚abym im pokazać, jakwyglÄ…da Å›niadanie mieszkaÅ„ca San Casciane._W tym mieÅ›cie jest z pewnoÅ›ciÄ… ze dwadzieÅ›ciabarów.Po prostu wybraliÅ›my niewÅ‚aÅ›ciwy zapewniamnie Fernando podczas spaceru. Tutaj mieszka czterytysiÄ…ce ludzi, nie dwieÅ›cie.Miasto jest dostatecznie duże, abyznajdowaÅ‚y siÄ™ w nim bary dla robotników, eleganckierestauracje i miejsca, które przyciÄ…gnÄ… wyÅ‚Ä…cznie turystów.Znajdziemy coÅ› dla siebie.W sklepie na corso kupujemy kawaÅ‚ki biaÅ‚ej pizzy, owiniÄ™tew szary szorstki papier i idziemy usiąść na zalanych sÅ‚oÅ„cemschodach Sant'Andrea.Naprzeciwko nas rozgrywa siÄ™ uroczascenka.Przed staruszkami zebranymi na Piazza deliaRepubblica staje kobieta i mówi nienagannie po wÅ‚osku zjeszcze doskonalszym australijskim akcentem, co samo wsobie jest czarujÄ…ce.Kobieta przesuwa w tÄ™ i z powrotemwózek, z którego wychylajÄ… siÄ™ różowe nóżki bardzo maÅ‚egoniemowlÄ™cia ze stopkami obutymi w zÅ‚ocistÄ… skórÄ™ kozlÄ™cÄ…. ChcÄ™ kupić tylko trochÄ™ wina wyjaÅ›nia siedzÄ…cymstaruszkom nieznajoma. I jeszcze buty.Mój mąż szkicuje naDuomo, a ja nie znam lepszego miejsca na zostawienie dzieckaniż to, blisko paÅ„stwa.Masiedem miesiÄ™cy, a na imiÄ™ SabinÄ™.Uwielbia, kiedy siÄ™ jÄ…trzyma na rÄ™kach.Na pewno chÄ™tnie zaÅ›piewa, jeżeli paÅ„stwozaÅ›piewajÄ… jej pierwsi.WrócÄ™ za pół godziny.Va bene? Va benissimo cmoka kongregacja jednym gÅ‚osem i pochwili wszyscy Å›piewajÄ….SÅ‚odkÄ… istotkÄ™ przekazujÄ… sobie jakrelikwiÄ™, a każda kobieta caÅ‚uje dziewczynkÄ™ w kostkÄ™, wÅ‚okieć albo w nóżkÄ™.Przy wtórze koÅ‚ysanek, solidarniewyÅ›piewywanych przez staruszków, i peÅ‚nym wigoru refrenieSabinÄ™ spoglÄ…damy na siebie i mówimy: Witaj w domu".Stwierdzamy też, że te schody sÄ… miejscem, od któregorozpoczniemy pierwszy dzieÅ„.NastÄ™pne życie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]