[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ze szczególnym zaś szacunkiem odnoś się do mojej żony.- Nie będę szanował złodziejki i ladacznicy! - wykrzyknął Angus.Oczy Cole a niebezpiecznie się zwęziły.- Uważaj, człowieku.Obrażasz to, co jest mi najdroższe.Była dziewicą, gdy ją posiadłem, i nigdy nie wzięłacenta, który do niej nie należał!- Więc to ty jesteś złodziejem! - wrzeszczał Angus.- O, Angusie, przestań już! - Leala wykręcała ręce z rozpaczy.- To Roberta była złodziejką.Ukradła te pieniądzeCole owi.- Te pieniądze ukradziono znacznie wcześniej! To część żołdu jankeskiego zrabowanego ze statku w NowymOrleanie.Nie słyszycie, co mówię?- Trzeba o tym wszystkim spokojnie porozmawiać, Angusie - powiedział Cole, ujmując go za ramię.- Z daleka ode mnie! - ryknął Angus i wyciągnął zza pasa mały rewolwer.Cole jeszcze szybciej złapał rękę trzymającą broń i skierował ją do góry, tak by wycelować w sufit.Drugą rękąchwycił Angusa za klapy ubrania.- Angusie! Posłuchaj! - rzucił ostro.- Już raz mierzyłeś we mnie z karabinu, a potem bardzo wiele wycierpiałem,dlatego, że nie zabrałem ci go od razu i nie wyjaśniłem, jaka jest prawda.Zrozum, że pieniądze, które ci przysłałaRoberta, nie były moje.Tej wiosny znalezliśmy zakopane w ogródku ciało mężczyzny, który miał przy sobie takiesame banknoty.Podejrzewam, że Roberta dostała pieniądze od niego, ale nie wiem, skąd on je miał.Sądząc z wykrzywionej drwiną twarzy Angusa, jego gorycz nie zelżała ani trochę.- Teraz kala się imię mojej córki.- Angusie, wyładowałeś już swój gniew i więcej tego nie zniosę.- Cole wyrwał mu z ręki pistolet i położył nadkominkiem.Wtedy podniosła się z krzesła Leala.- I ja też nie zniosę dłużej! - Wyprowadzona z równowagi kobieta wyszła zza stołu i skierowała się w stronęmęża.Angus zapadł się w pusty fotel obok drzwi.Zrobił się nagle malutki i potulny.- Jechałeś za mną przez całykraj, wściekły, że zabrałam pieniądze, których miałeś zamiar użyć przeciwko Cole owi.Wpadłeś tu jak burza,pełen nienawiści, i ośmieliłeś się napaść na Alainę za to, że jest z mężczyzną, którego kocha.Roberta była także imoim dzieckiem, Angusie.Była bardzo piękna.Ale musisz to zrozumieć, że nie była dobrym człowiekiem.233Wszystkie nasze wygórowane opinie o naszej córce są nieprawdziwe.Ona zwiodła Cole a.Oszukała iwykorzystała Alainę.A także i nas.A czy ty w ogóle jeszcze jesteś moim mężem? Czy przez ostatni rok w ogólemiałam męża? Mężczyzna zataczający się po drodze do domu od jednej gospody do drugiej i próbujący z każdejnadarzającej się butelki? Wtaczający się do naszej sypialni, prawie każdej nocy cuchnąc whisky? To był mój mąż?Chyba nie - potrząsnęła głową.- To był jakiś obcy, nieznajomy człowiek.- Azy wypełniły jej oczy i z trudemchwytała oddech.- Może gdybym nie okazała się tak pobłażliwa wówczas, gdy Roberta.oddała się.jednemu zeswych wielbicieli.Angus spojrzał zaskoczony.- O tak, wiedziałam, że nie była.dziewicą tamtej nocy z Cole em.Mówiła mi o tym wielbicielu i obiecała, że tosię nie powtórzy, więc nie powiedziałam o tym tobie.Wiem o niej dużo innych rzeczy, które sprawiają mi tylkoból.Lecz, Angusie.- Przerwała i popatrzyła mu w oczy.- Ja bym chciała ją zapamiętać jako śliczne, słodkiedziecko i robię wszystko, by zapomnieć o reszcie.Pani Hawthorne zbliżyła się do Leali i przygarnęła do siebie szlochającą już otwarcie kobietę.Wyczuwając nasobie jej wzrok, Angus uniósł na chwilę głowę.- I ty tu jesteś.Tally? - mruknął.- Uważam, że zgryzota zamroczyła ci umysł, Angusie - oświadczyła dobitnie pani Hawthorne.- Moim zdaniem,im szybciej wydobędziesz się z tego bagna rozczulania się nad sobą, tym szybciej zaczniesz znów cieszyć siężyciem.Leala ma rację.Zapomnij o krzywdach.Nie da się zmienić przeszłości.Wyjdz ze swojej jaskini i żyjnormalnie, z sensem.- Jak mogę to zrobić, kiedy samo życie jest bez sensu?!Tally przechyliła głowę na bok i popatrzyła na niego z góry.- To już twój wybór, Angusie.Tylko nie obwiniaj nas wszystkich wyłącznie dlatego, że się z tobą nie zgadzamy.- Cole u? - prawie nikt nie dosłyszał jękliwego głosu Alainy, lecz Cole natychmiast był przy niej.Patrzył zprzerażeniem na trzymającą się za brzuch żonę.- Cole u, chyba się zaczęło.W pokoju zapanował przez chwilę popłoch.Cole schylił się i wziął Alainę na ręce.Pospiesznie zwrócił się dopani Hawthorne:- Tally, czy mogłaby pani mi pomóc i zawiadomić służbę, że nadszedł czas pani Latimer? Będą wiedzieli, corobić.Przemieszczając się po dwa stopnie naraz, wniósł swój ukochany ciężar po schodach i ramieniem otworzył drzwido sypialni.Ktoś biegł za nimi, a gdy się odrobinę odwrócił, zobaczył, że do pokoju wchodzi Leala, ocierającresztki łez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]