[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Zrobił przepraszający gest, ale Lynn zauważyła, że drugą rękętrzymał na pistolecie.- Nie mieliśmy dokąd pójść - powiedziała.- Nie jestempewna, co się dzieje, komu ufać.- Nie chciała powiedzieć, żenie ufa Hawkinsowi.Jego też nie była całkiem pewna.Ale byłgotowy umrzeć, byle tylko ich chronić.- To jest.- chciałapowiedzieć lepsze niż nic , ale zmieniła zdanie -.piękny dom.- Mój ojciec był właścicielem całej przecznicy -oznajmił.- Moja siostra nadal mieszka obok, idzie się do niejprzez bramę na tyłach, a kuzyn mieszka po drugiej stronie ulicy.- Co jesz? - Lynn zapytała Akamu, widząc, że chłopakwchodzi do sypialni z wypełnioną czymś miseczką.- Ryż - odparł.- Było go trochę w lodówce.Umieram zgłodu.- Dom uruchamia kuchenkę - powiedział Hawkins.- Przepraszam, że wyrzuciłam ten kolczyk - powiedziałaLynn.- Ale jeden z oprychów Samuela pokazał się wKathmandu.Pomyślałam, że był w stanie nas znalezć tylkodzięki kolczykowi.Chyba naprawdę zależało im na tejinformacji o genomie.Hawkins zaśmiał się krótko i chrapliwie.- Im zależy na dowodach - oświadczył głosemstłumionym jak deszcz, który znowu zaczął padać.- Co? - zagadnął Akamu i zatrzymał pałeczki w drodzedo buzi, podczas gdy ziarenka ryżu spadły do miseczki.Oczymało nie wyszły mu z orbit.- Na Dowodach Kaiulani - powiedział Hawkins.-Oczywiście, być może niekompletne, ale.- Od kogo? - zapytał Akamu.Hawkins przekrzywił głowę.- Kto jak kto, ale ty chciałbyś wiedzieć, co? Pewienchiński geniusz twierdził, że je ukończył w oparciu o Fragmenty402Kalakaua, które przez wiele lat krążyły po Sieci.Ludzie z ISwysunęli swoje macki, a kilka dręczących poszlak sprawiło, żebyli gotowi kupić kota w worku na każdych warunkach.- Ale ja myślałam, że to DNA Mao - odezwała się Lynn.- Oczywiście, moja droga.Właśnie tak miałaś myśleć.Wprzeszłości udowodniłaś swoim braciom, że można polegać natwoich usługach kurierskich, ale ponieważ z początkuodmówiłaś, oni poczynili alternatywne przygotowania i dopieropotem dowiedzieli się, że jednak się zgodziłaś.I oczywiściezainstalowali urządzenie namierzające.Gdy wiezie sięinformację tak wielkiej wagi, o potencjalnie większej sile niżenergia atomowa, nigdy dość zabezpieczeń.Nie potrafiłemoddzielić urządzenia namierzającego od dowodów.Miałemtylko nadzieję, że wyprzedzamy ich o kilka kroków i zdołamyjakoś to przeprowadzić.Widzisz, ci żołnierze nie byliChińczykami.Kiedy twoi bracia uświadomili sobie, że to tyuratowałaś Akamu, z jakiejś przyczyny przestali ci ufać.-Hawkins uśmiechnął się.- Nie sądziłem, że przytrafi mi się takpoważny uraz.Co, oczywiście, było z mojej strony wielkągłupotą.Pokręcił głową.- Kiedyś obudziłem się i wyznałem Sattvie, co zawierająkolczyki.No cóż, powiedzmy, że jej spokój świadczy o tym, żenadaje się na Dalajlamę.Bałem się, że, zabijając mnie, zmarnujecałą swoją pracę.To, nad czym pracowała całe życie, byłodosłownie w zasięgu ręki! Upierała się, że nie wydobrzałem natyle, by pojechać, ale nie miałem wyboru.Myślałem, że będęwystarczająco zdrowy, żeby cię przechwycić, zanim wejdzieszdo środka.- Spróbował usiąść, ale zabrakło mu siły.- Musiszopuścić to miejsce jak najszybciej.Moja siostra pomoże ci.Wszystko spaprałem.Teraz dowody z pewnością wpadły włapska Interspace.- Co? - zapytała Lynn.- W takim razie kto.- Moja droga - odparł Hawkins i na jego chudej twarzy403zagościł subtelny uśmiech.- Jeszcze się nie domyśliłaś?- Ja tak - zapewnił Akamu, z nutką złośliwości w głosie.- Nie pracujesz dla Interspace.Ale myślałam, że znałeśmojego ojca.- Znałem go - odparł Hawkins.- Byliśmy bardzo, bardzoblisko.Zrobiłbym dla niego wszystko.Był jednym znajzacniejszych ludzi na świecie.- Co do tego raczej byśmy się nie zgodzili - zabrzmiałczyjś głos za otwartym oknem.Lynn nie wiedziała, że ma taki szybki refleks.Poderwała Akamu i napierała na niego w korytarzu,podczas gdy kule rozszczepiały drewno obok jej głowy.- Biegnij! - syknął Akamu.- Widocznie czekali.Wyjrzała przez okno.Przy tylnej bramie, którą weszli,znajdował się samochód.I z pewnością było tam jeszcze jednoauto na przedzie.O co chodziło z tą siostrą?Spoglądając w dół, zobaczyła, że kilku mężczyznbiegnie w kierunku miejsca, w którym leżał Hawkins.Szanse mieli minimalne, ale musieli spróbować.Pokazała dom obok.- Jego siostra - powiedział Akamu.- Spróbujmy - powiedziała Lynn.Zbiegli po schodach na drugim końcu domu i kluczylimiędzy drzewami.Lynn cieszyła się, że listowie jest tak gęste.Jeśli nie widziano ich, jak zbiegali po schodach, to tym bardziejnie można ich było dostrzec w tej chwili.Gnali wzdłuż muru, szukając bramy.Lynn byłaprzerażona.- Jest! - wyszeptał teatralnie biegnący przed nią Akamu ipchnął drewniane wrota, a potem je zatrzasnął.Lynn wsunęłaciężki skobel do żelaznej obręczy i, ciężko dysząc, rozejrzała siędookoła.- Nie możemy tutaj zostać - powiedziała.- Szybko nas404rozpracują.- Zostawiła plecak ze wszystkimi pieniędzmi.Miałatylko kilka bahtów w kieszeni.Nie mieli paszportów.Być możesiostra Hawkinsa byłaby w stanie ich wesprzeć, ale nie mieliczasu, żeby poprosić o pomoc.Zobaczyła żelazną bramę, a za nią ulicę, na którejpanował duży ruch.Nie mieli dokąd pójść, a nie mogli zwlekać.Chwyciła Akamu za ramię i wbiegła między samochody.Rykklaksonów i pisk opon wtapiały się w ogólną kakofonię.Przywołała pustego tuk-tuka i wskoczyli do środka.- Dokąd? - zapytał kierowca.Lynn miał zupełną pustkę w głowie.- Proszę nas zabrać do hotelu Royal - powiedziała.Przypomniała sobie tę nazwę z przewodnika.- Czy to dalekostąd? - zapytała, kiedy kierowca zaczął się śmiać.- Może mila - odparł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]