[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłby niezmiernie wdzięczny, gdyby pułkownik zechciałodpowiedzieć mu na kilka krótkich pytań, które bardzoby interesowały czytelników Cowtown.Nim Cody zdołałcokolwiek powiedzieć, do czego zresztą nie zdradzał zbytniejochoty, jego kulawy towarzysz zerwał się i serdecznie potrząsnąłochoty, jego kulawy towarzysz zerwał się i serdecznie potrząsnąłdłonią dziennikarza. Jestem pułkownik Judson, E.Z.C.Judson zawołał jowialnie. Możliwe, że to nazwisko nic panu nie mówi, z pewnościąjednak zna pan Neda Buntline a, dramaturga, pisarza i poetęDzikiego Zachodu.Ależ oczywiście, jak by pan mógł nie znaćNeda Buntline a.No więc to właśnie ja.Znajomość ta ucieszyła Zachariasza Breakenridge a niemal taksamo jak poznanie Cody ego.Zciskał przecież dłoń człowieka,który wpadł na niezwykle oryginalny pomysł, by na odtwórcówgłównych ról w swoich dramatach zaangażować trzynajsłynniejsze bożyszcza Dzikiego Zachodu: Buffalo Billa,Teksas Jacka i Dzikiego Billa.Dziennikarz pamiętał doskonale,jak premiera sztuki Judsona stała się kamieniem probierczymdowcipu i ironii krytyki teatralnej.Siostra Buffalo Billa, paniHelena Cody-Westmorse, opisała to pózniej: Wyszło na jaw,że sztuka napisana została w cztery godziny, jedna z gazet zaś,wzmiankując tę okoliczność, wyraziła z subtelnym sarkazmemzdziwienie, czemu to właściwie autor poświęcił resztę doby.Nieszczęsny Ned Buntline grał w niej rolę bandyty, który giniew drugim akcie.Inne z czasopism wyraziło mniemanie, że byłobyz ogromnym pożytkiem dla sztuki, gdyby został zabity przed jejnapisaniem.Trzeci krytyk twierdził, że dramat ten może byćgrany od środka do początku i do końca albo od końcado początku i że trudno powiedzieć, jak właściwie zostałnapisany. Więc jest pan dziennikarzem? uradował się pułkownikJudson. Ogromnie się cieszę.Ja i Willie bardzo szanujemydziennikarzy.Prasa to siódme mocarstwo.Prawda, Willie? Mmm mruknął Cody, zapadając już pomału w słodkądrzemkę. Wcale się nie dziwię ciągnął niezmordowanie Buntline że prosi mnie pan o kilka prawdziwych historii z życia Williegodla swojej gazety.Jest pan przecież dziennikarzem i jakpracowita pszczółka miód, tak pan zbiera bezustannie dla swychukochanych czytelników świeże wiadomości.Nieprawdaż?Na pewno jeszcze pan nie słyszał, jak Willie wziął do niewoligenerała Marmaduke a.O ile wiem, nigdzie dotychczas tego niedrukowano.Zapoznam pana z tą historią, że tak powiem copyright dla pańskiej gazety , bo mam dla pana dużo sympatii.Zaraz, zaraz, ale w jakiej formie to opublikujemy? Felietonik?Notatka? Opowiadanie do niedzielnego dodatkurozrywkowego? Niech pan wybierze, a ja się dostosuję.Myślę,że najlepszy byłby felieton.Będę opowiadał bardzo lakonicznie,ale pan oczywiście to wszystko rozszerzy: opisy przyrody,momenty psychologiczne, no i cały ten sos.A więc proszę wziąćnotes, ołówek i pisać:Na przekór temu, że okropności bratobójczych walk.chwileczkę.Zapomnielibyśmy o najważniejszym.Prima tytuł.Może taki: Saga Dzikiego Zachodu w przedziale kolejowym.Może taki: Saga Dzikiego Zachodu w przedziale kolejowym.Dobre, co? Albo: Wspomnienia tropiciela w grzmocie kółekspresu.No? A podtytuł? Gwizd lokomotywy wywołujewspomnienia łowcy bizonów.Zwietne, co? No, ale do rzeczy.A więc: Na przekór temu, że okropności bratobójczej wojnypoznaczyły ziemię naszej drogiej ojczyzny krwawymi śladami,ranek rozbłyskuje potokami złotego światła, ranek dyszący takprzeogromną błogością, jakby wszędzie panował błogosławionypokój.Ku bezchmurnemu niebu wznosi się smużka dymui wesoło trzaska małe ognisko, nad którym młody mężczyznaopieka bekon.Rozkoszując się pięknością świeżego poranka tutaj może pan wpleść malowniczy opis przyrody jasnowłosyzwiadowca, sam zupełnie w tym pustkowiu, gdzie próżno byśszukał człowieka, wspomina swą matkę, która była gdzieśza górami tutaj można włączyć coś uczuciowego, ludzie siębędą oblizywać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]