[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z mroku między dwoma budynkami wyłonił się praktyk Frost, rozglądając siępodejrzliwie na boki.Prowadził przed sobąjakiegoś więznia, kogoś o wiele mniejszego od siebie,zgarbionego i otulonego płaszczem z kapturem, z rękami skutymi na plecach.Dwie postaciprzeszły przez brudne nabrzeże i ruszyły po pomoście, stukając głucho stopami o drewnianedeski. W porządku, Frost powiedział Glokta, kiedy albinos podprowadził więznia. To jużchyba nie będzie konieczne.Biała dłoń ściągnęła kaptur z głowy spętanej osoby.Twarz Carlot dan Eider wyglądała w blasku księżyca na zmęczoną i wymizerowaną, pełnąostrych krawędzi; na zapadniętym policzku widać było czarne zadrapania.Była ogolona namodłę skazanych zdrajców, a jej głowa bez grzywy włosów wydawała się dziwnie mała, niemaldziecięca, szyja zaś absurdalnie długa i krucha.Zwłaszcza z pierścieniem gniewnych sińców,mroczną pozostałością po ogniwach łańcucha Vitari.Nie pozostało śladu po zgrabnej i władczejkobiecie, która wzięła go za rękę w sali audiencyjnej lorda gubernatora; wydawało się, że odtego czasu upłynęły wieki. Kilka tygodni w ciemności, spania na brudnej podłodze dusznej celi, kiedy człowiek niewie, czy dożyje następnej godziny to może zniszczyć atrakcyjny wygląd.Wiem coś o tym.Uniosła ku niemu brodę, nozdrza miała rozszerzone, oczy połyskiwały w głębokim mroku. Ta mieszanina strachu i butności, którą odznaczają się niektórzy ludzie, gdy wiedzą, żezbliża się ich śmierć. Superiorze Glokta, prawie nie śmiałam żywić nadziei, że znów pana ujrzę. Jej słowamogły wydawać się beztroskie, ale nie była w stanie ukryć nuty strachu w głosie. Co teraz?Kamień przywiązany do nóg i głębina zatoki? Nie jest to odrobinę teatralne? Owszem, byłoby, ale nie taki mam zamiar.Spojrzał na Frosta i skinął mu prawie niedostrzegalnie głową.Eider drgnęła, zaciskającmocno powieki i przygryzając wargę; przygarbiła odruchowo ramiona, gdy poczuła za plecamiobecność potężnej sylwetki praktyka. Czeka na miażdżący cios w czaszkę? Dzgnięcie między łopatki? Dławiący sznur na szyi?Straszliwa niepewność.Co to będzie?.Frost uniósł dłoń.W ciemności błysnął metal.Potem rozległ się cichy brzęk, gdy kluczwsunął się gładko w kajdany Eider i otworzył je.Uniosła z wolna powieki, wyciągnęła ręce zza pleców i przyjrzała im się ze zdumieniem,mrugając, jakby nigdy ich wcześniej nie widziała. Co to jest? To jest dokładnie to, co pani widzi. Wskazał dłonią koniec pomostu. Tam czekastatek, który z następnym odpływem wyruszy do Westportu.Ma pani tam jakieś kontakty?Zcięgna na szyi kobiety zadrgały, gdy przełknęła z wolna ślinę. Mam kontakty wszędzie. Doskonale.A więc uwalniam panią.Zapadło długie milczenie. Jestem wolna?Podniosła dłoń i przeciągnęła ją odruchowo po szczeciniastej głowie, patrząc przeciągle naGloktę. Nie bardzo wie, czy ma wierzyć, ale w końcu kto może ją winić? Sam nie jestem pewien,czy mam w to uwierzyć. Jego Eminencja złagodniał ponad wszelkie wyobrażenie.Glokta prychnął. To mało prawdopodobne.Sult nic o tym nie wie.Gdyby wiedział, to sądzę, że obojepływalibyśmy z kamieniami wokół kostek.Zmrużyła oczy. Kupiecka królowa taksuje interes. W takim razie jaka jest cena? Cena jest taka, że pani nie żyje.Odeszła pani w niepamięć.Proszę raz na zawszezapomnieć o Dagosce, to koniec.Niech pani poszuka sobie jakichś innych ludzi, których zechcepani ocalić.Cena jest taka, że opuszcza pani Unię i nigdy nie wraca.Nigdy. I to wszystko? I to wszystko. Dlaczego? Och, moje ulubione pytanie.Dlaczego to robię?.Wzruszył ramionami. A jakie to ma znaczenie? Kobieta zagubiona na pustyni. Powinna przyjąć wodę, jaką się jej ofiaruje, bez względu na to, od kogo ta wodapochodzi.Proszę się nie martwić.Nie odmówię.Wyciągnęła nagle rękę, a Glokta cofnął się gwałtownie, lecz koniuszki jej palców tylkodotknęły delikatnie jego policzka.Trwały tak przez chwilę, on zaś czuł łaskotanie skóry, drganiepowiek, ból szyi. Może wyszeptała. Gdyby sprawy przedstawiały się inaczej. Gdybym nie był kaleką, a pani zdrajczynią? Sprawy przedstawiają się tak, jak sięprzedstawiają.Cofnęła dłoń, uśmiechając się nieznacznie. Oczywiście.Chętnie bym powiedziała, że jeszcze pana zobaczę. Wolałbym nie.Przytaknęła z namysłem. Wobec tego żegnam.Naciągnęła kaptur na głowę, znów skrywając twarz w mroku, po czym otarła się o Gloktę iruszyła szybkim krokiem ku końcowi pomostu.On stał, wsparty na swej lasce, patrząc, jak sięoddala i pocierając się niespiesznie po policzku, tam gdzie dotykały go jej palce. A więc tak.By kobiety dotykały człowieka, musi tylko ocalić im życie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]