[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Morty. W głosie Rose brzmiała rozpacz. Przestań z tym wiecznym Morty ! Z nim jesteś radosna jakskowronek, co? Wiem, że tak.I nie myśl sobie, że nie wiem, co siędzieje, kiedy wyjeżdżacie razem! Zawsze wiedziałem. Co konkretnie chcesz przez to powiedzieć? Głos Warrena byłniebezpiecznie niski. To, że sypiasz z moją żoną! Morty, do cholery! Warren zacisnął pięści i zerwał się z krzesła. Och, proszę. załkała Rose.Margery milczała, zadając sobie w duchu tylko jedno pytanie: czyktóreś z nich wreszcie zaprzeczy, że nic ich nie łączy? Przeniosła wzrokz Rose na Warrena i z powrotem.Powiedzcie coś.Zaprzeczcie! %7ładnesię jednak nie odezwało. Zabieram swoją żonę do domu oświadczył Morty bełkotliwie.-Nie pozwolę, żeby spakowała swoje manatki i wyprowadziła się.NaBoga, nie pozwolę na to!Ale czyż Rose nie mówiła, że po powrocie ma szukać adwokata?Każdy medal ma dwie strony. Ty śmieciu! ryknął Morty, patrząc Warrenowi w twarz. Mam już tego dość ochrypłym głosem powiedział Warren,odsuwając filiżankę.Morty zwrócił się teraz do żony:223Anula + emalutkausoladnacs I ty też! Jedno warte drugiego!Margery usłyszała szuranie krzesła o kamienną podłogę.Warrenwstał i chwycił Morty'ego za klapy marynarki, Morty zamierzył się naniego niezdarnie.Margery wstała tak szybko, że krzesło upadło na podłogę.Mniejszaz tym.Ruszyła w kierunku drzwi zasłaniając dłońmi uszy.Podpowiekami czuła łzy.W holu było kilka osób, które usunęły się robiąc jej przejście.Biegnąc po schodach potknęła się i uderzyła w ułomną kostkę. Niech ich diabli porwą! krzyknęła zamknąwszy za sobą drzwipokoju. Głupcy! O wiele jednak gorszy od upokorzenia i wstydu byłfakt, że żadne z nich ani Rose, ani Warren nie zaprzeczyłooskarżeniu Morty'ego.Trzęsącymi się rękami pospiesznie wrzucała do walizki swojerzeczy i z wściekłością zatrzasnęła wieko.Boże, jaka była zaślepiona!Wszystko to prawda Warren i Rose.Nic dziwnego, że przyleciała doAten! Podejrzewała kochanka o zdradę.Och, Margery.Ty skazana na samotność kretynko! wymyślałasobie, przełykając łzy.Ty idiotko!Przed drzwiami zatrzymała się nagle.Dokąd tak gna z tą walizką?Na lotnisko.do domu, podpowiedział jej rozum.Niech Warren, Rose iMorty walczą sobie.Niech cierpią.Ona wyłącza się z gry.Sprawdziła, czy ma w torebce paszport.Tak, był w przegródcerazem z karteczką, na której zapisany był adres Iana.Powinna zostawićtę kartkę Warrenowi, ale nic, absolutnie nic nie zmusi jej, żeby się znim spotkać.Nagle zastanowiła się.Wracać do domu? Uciekać jak tchórz,przejechawszy cały kontynent w tak ważnej misji? O, nie.Nie teraz.Najpierw pojedzie do Iana.Pokaże im wszystkim.Wiedziała, że tonaiwny małostkowy kaprys, zrodzony ze zranionej dumy i chęci224Anula + emalutkausoladnacszranienia także Warrena.Ale również z potrzeby pokazania mu, że onatakże ma do kogo uciekać, że ma.kochanka.Szybko napisała na kartce kilka słów i adres Iana, po czymwsunęła kartkę pod drzwi pokoju Warrena.Jazda do Malia taksówką przypominała koszmarny sen.Dlaczegonie dostrzegła tego, co przez cały czas widział Morty? Jak mogła takbeznadziejnie marzyć o miłości? Egzaltowana stara panna, która zuporem godnym lepszej sprawy szuka choćby odrobiny uczucia!Taksówka jechała na wschód wzdłuż skalistego wybrzeża Krety.Cochwilę logiczny umysł Margery mówił jej, że powinna zawrócić.Niemiała żadnego planu działania, jak również najmniejszego pojęcia, copowie Ianowi.Był to krok pospieszny, podyktowany chęcią zemsty,absolutnie dziecinny, z gatunku, ja im pokażę.Ale przecież wiedziała od samego początku, że jej zadaniem ma byćpierwszy kontakt z Ianem.Na tym opierał się ich zamysł.Teraz właśnieprzyszła na nią pora.Miała zrobić, co było zamierzone, miała z Ianemzawrzeć jakąś ugodę.Jaką ugodę? pomyślała z goryczą.Gdyby tylko miała konkretny plan działania.Mijali kolejne miejscowości leżące na północnym wybrzeżu Krety Hani Kókini, Góurnes, Stahda.O, już Malia.Domek Iana stał wnajbliższej części miasta.Zostało jej mało czasu do namysłu.Czarne oczy taksówkarza ciągle próbowały pochwycić jej spojrzeniew tylnym lusterku, co ją dodatkowo denerwowało.Co będzie, gdy sięokaże, że Ian naprawdę oszalał? Może nawet stał się grozny? Czy narażasię na sytuację przerastającą jej wyobraznię? Wolała o tym nie myśleć.Cokolwiek ją czeka, nie może być gorsze od tego, co już się stało.W jej pamięci pojawiał się i znikał obraz pięści Morty'egowymierzonej w twarz Warrena.Nie wyobrażała sobie, by mogła cośtakiego powtórnie przeżyć.Nie była w stanie spotkać się z żadnym zcałej trójki.Mogła natomiast powiedzieć taksówkarzowi, żeby zawrócił iodwiózł ją na lotnisko.Ale wtedy obróci wniwecz wysiłek tych225Anula + emalutkausoladnacswszystkich dni, kiedy szukali Iana w przekonaniu, że popełnia strasznązbrodnię przeciwko ludzkości.Przepadnie wszystko, cały plan, także jejetat.Czy po to naraziła się na takie ryzyko, żeby teraz uciekać?W oddali widać już było wystający cypel i zimowe słońce odbijającesię od białych domów miasteczka.Byli już prawie na miejscu.Drogawiła się wzdłuż dzikiego górzystego wybrzeża, po lewej stronie widaćbyło kilka pobielonych domków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]