[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez długąchwilę obydwoje przyglądali się sobie z uwagą w poświaciebezkresnego, pąsowiejącego nieba.Wyglądało to tak, jakbydwoje samotnych wędrowców, którzy przyzwyczaili już oczy iserce do ogarniającej ich od niepamiętnych czasów pustki, niemogli się teraz nadziwić tą zdumiewającą zmianą w smętnym,monotonnym krajobrazie obecnością drugiej osoby.Fancy ruszyła pierwsza.Cmoknęła na konia i Wakacyjna miłość 50pogalopowała prosto w kierunku Jima.Widząc to, stary Yellerwystrzelił niczym strzała i pognał na spotkanie swej pani.Jimstał nieruchomo.Widział coraz bliższe, coraz większe sylwetki konia ijezdzca pędzące ku niemu w szalonym galopie.Powinienusunąć się z drogi, odskoczyć w bok, a jednak stał nieruchomodo ostatniej chwili, nawet wtedy, gdy Fancy w ostatniej chwiliwyhamowała konia kilka centymetrów od jego twarzy.Czyżby chciała go stratować? Poczuł, że jego kolana sąjak z waty, a po plecach spływają mu krople potu.Ciepłyoddech konia palił go w nozdrza.Uniósł wzrok i bez namysłuchwycił Fancy za nadgarstki, próbując ją ściągnąć z konia.Kiedy jej stopy zaklinowały się w strzemionach, pociągnąłjeszcze silniej.W końcu postawił ją obok siebie na ziemi,wyrwał z jej ręki bat i cisnął go na ziemię. Coś ty, do diabła, zamierzała zrobić? Zabić mnie?Fancy wyzywająco zadarła głowę. A pozwoliłbyś mi odebrać ci życie? Odpowiedz mi.Chciałaś mnie zabić?Fancy wbiła w Jima uparte spojrzenie i niedbałymruchem ściągnęła z dłoni rękawiczki. Za nic w świecie. No więc co mi chciałaś udowodnić tym wyczynem? Myślę, że wiesz odparła, przykładającniespodziewanie dłonie do rozpalonej twarzy Jima. Chciałamsię przekonać, czy wciąż jesteś tym samym odważnymszaleńcem, którego poznałam i w którym się zakochałam jakomłoda dziewczyna. I co? I dochodzę do wniosku, że jesteś jeszcze bardziejnieznośny niż kiedyś.Powinieneś był się cofnąć, tyuparciuchu. szepnęła niespodziewanie słodko i położyła mudłonie na torsie. Wakacyjna miłość 51 Fancy, na miłość boską, nie doprowadzaj mnie doskrajności! Nie znoszę cię, nie chcę.Zniszczysz wszystko.Ech!Prawie mam ochotę cię zabić! Nie wierzę.Ty byś nikogo nie skrzywdził, Jim, Aledlaczego obraziłeś mnie na pogrzebie matki i odjechałeś jaktchórz? Przyszedłem właśnie cię za to przeprosić.Wysłałamnie Gracie. Wcale nie dlatego tu przyszedłeś. Tak? Ciekawe.Co takiego wiesz o mnie, czego samnie wiem? Wiem to, co wiem.To ty boisz się przyznać, jaka jestprawda. A jaka ona jest?Fancy przylgnęła do niego całym ciałem.Zanim zdążyłzaprotestować albo się odsunąć, jej wygłodniałe usta wpiły sięw jego wargi.Nie chciał tego, ale odwzajemnił pocałunek takgorąco, tak łapczywie, że Fancy aż jęknęła z rozkoszy, a potem,gdy odsunęła go od siebie, uśmiechnęła się triumfalnie. Tęskniłam za tobą i za tym zamruczała zmysłowo.Jim był tak poruszony nie chcianym wybuchempożądania, że w pierwszej chwili nie mógł dobyć z siebiesłowa. Zostawiłaś mnie rzekł po pewnym czasie. Skorotak za mną tęskniłaś, to dlaczego, u licha, nie przyjechałaś doPurdee? Nie wiem.Byłam głupia.Przepraszam cię za to i zawszystko.Ale teraz już jestem tutaj powiedziała i ponowniezaczęła szukać ustami jego ust. To nie wystarczy burknął, odpychając ją od siebie.A poza tym obydwoje dobrze wiemy, że i tak nie zabawisz tudługo. Wakacyjna miłość 52Wracaj do Nowego Jorku, Fancy.Do pieniędzy,limuzyn, pokazów mody.Wracaj.Im wcześniej to zrobisz, tymlepiej.Jim spojrzał jej prosto w oczy i zadrżał.Na jej twarzyspodziewał się ujrzeć dumną minę, złość i pogardę, zamiasttego dostrzegł wyraz bezbronności i absolutnego oddania. Jesteś tak samo uparty jak ja, Jim powiedziałanienaturalnie cichym głosem. Jeszcze raz cię przepraszam zawszystko.A teraz wybacz, muszę zająć się koniem, uspokoićgo. urwała i szybko odwróciła twarz.Jim był prawie pewien, że dojrzał w jej oczach łzy, że jejsmukłe ramiona drżały.Pilnie obserwował każdy ruch palcówFancy, kiedy mocowała strzemiona za klapą siodła,poklepywała czarny koński pysk i delikatnie unosiła cugle zzamiarem odprowadzenia zwierzęcia do boksu.Zrobiło mu się jej żal
[ Pobierz całość w formacie PDF ]