[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie jestem doniej podobna, może tylko z ust.No i mam trochę rudawewłosy.Nie jestem tak utalentowana jak ona, ale to mojamama.Ona&W szybę uderzyła garść drobnych kamyków.Alixotworzyła okno i wyjrzała na zewnątrz. Piszesz książkę? Chodzmy już! zawołał Jaredz dołu. Poprawiam błędy, które zrobiłeś w projekcie dlaswojego kuzyna.To trochę potrwa. Zamknęła okno.Nie jest specjalnie cierpliwy, co? Stanęła w progui posłała kapitanowi Calebowi całusa. Na razie.Zbiegła po schodach, chwyciła ze stołu torebkę i wypadłana dwór.Usiadła w furgonetce obok Jareda i zamknęła drzwiczkimocnym pociągnięciem.Jeszcze kilka dni temu pewnie bysię dziwiła, że ktoś tak sławny jak on i niewątpliwiebogaty jezdzi starym autem.Ale im dłużej przebywała naNantucket, tym bardziej była przekonana, że starafurgonetka najlepiej tu pasuje.Mijali kolejne ulice, niektóre tak wąskie, że ażwstrzymywała oddech.Ale Jared nie zwracał na to uwagi. O, cholera mruknął.Alix nie wiedziała, co go zdenerwowało.Jechali wąskąuliczką, z przeciwka zbliżała się ku nim duża, czarnaterenówka, co jednak stanowiło tu zwykły widok. Co się stało? Przyjezdny. W jego ustach zabrzmiało to niemal jakobelga.Terenówka wyglądała jak wszystkie inne. Jak to poznałeś?Spojrzał na nią, jakby pytał: Jak tego nie poznałaś? ,a potem przełożył ramię za oparcie siedzenia, wrzuciłwsteczny bieg i wjechał w maleńką zatoczkę przykrawężniku.Alix patrzyła z zaciekawieniem na mijający ichsamochód.Za kierownicą siedziała kobieta z bujnymi,lśniącymi włosami.Miała na sobie lnianą koszulę znanegoprojektanta, na ręce kilka złotych bransoletek, przy uchutrzymała telefon komórkowy.Nie pomachała Jaredowiw podziękowaniu za zrobienie miejsca, nawet na nich niespojrzała.Jakby stare furgonetki nie były warte jej uwagi. Znasz już odpowiedz? spytał.Alix zdążyła przywyknąć do uprzejmości tutejszychmieszkańców, więc zachowanie kobiety ją wzburzyło. Przyjezdni powiedziała z zastanowieniem. Dużoich tu będzie? Potwornie. Jared wyjechał z zatoczki. I żaden nieprzestrzega przepisów.Gdy zbliżają się do skrzyżowaniabez sygnalizacji świetlnej, nawet nie zwalniają, bouważają, że inni zatrzymują się po to, żeby ich przepuścić.Miała nadzieję, że to żart.Po drodze cały czas patrzyła przez okno.Wiedziała, żepiękno domów na Nantucket nigdy jej nie spowszednieje.W końcu skręcili w piaszczysty trakt.Rosły tu niskiekrzewy i powyginane sosny, które wyglądały jak karmionesterydami drzewka bonsai. To przez wiatr? spytała. Tak.Jesteśmy na północnym wybrzeżu.Niedalekostąd osiedlili się pierwsi Anglicy. Tu mieszkali twoi przodkowie?Skinął głową. Mieli tu swoje domy, ale silny sztorm zamknąłwejście do przystani, więc się przenieśli. A przystań jest wszystkim. Nie, morze jest wszystkim. Dwie trzecie tegoziemskiego globu należą do nantucketańczyka.Jegobowiem jest morze; on nim włada, jak cesarze władająimperiami [2].Tak nas widział Melville. Oczywiście, Moby Dick.Pochwała polowań nawieloryby. Moja rodzina tym się nie zajmowała. Jaredzatrzymał samochód i wyłączył silnik.Wysiedli z auta. Rzeczywiście.Kapitan Caleb handlował z Chinami.Dlaczego to się urwało? Bo urwało się, prawda? Wszystko przez wojny opiumowe.Muszę z tobąo czymś porozmawiać.Ile& Przerwało mu brzęczeniekomórki.Wyjął ją z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz.Przepraszam, muszę odebrać.Morze jest tam. Okej. Ruszyła wąską ścieżką.Przyszło jej dogłowy, że otaczająca ją roślinność jest jak mieszkańcyNantucket: skromna, surowa, wytrzymała.Próbowałasobie wyobrazić, co zobaczyli pierwsi osadnicy.Chybarzeczywiście powinna przeczytać jakąś książkę o historiiwyspy.Dotarła do pięknej, piaszczystej plaży, jednej z wielu,które otaczały wyspę i których zdjęcia już wcześniejoglądała.Nigdy nie lubiła wylegiwać się w upalnymsłońcu, ale takie miejsce nastrajało do rozmyślań. Aadnie tu? Jared stanął obok niej, wpatrując sięw morze. Bardzo.Gdzie stał dom? Chodz, pokażę ci.Poprowadził ją piaszczystą ścieżką wytyczoną wśródtwardych, gęstych zarośli.Alix pomyślała, że na całejwyspie nie trzeba głęboko kopać, żeby natrafić na piasek.Zatrzymał się przy dużej, wykarczowanej parceli.Pozabudowaniach zostało jedynie płytkie wgłębieniew ziemi. Dom został przeniesiony? spytała. Nie, spłonął. Dawno? Na początku dziewiętnastego wieku. Podszedł dowysokiej sosny i usiadł na dywanie z miękkich igieł.Alix usiadła obok.Wydawało jej się, że Jared jestbardzo poważny. Chciałeś o czymś ze mną porozmawiać. Ale najpierw powiem ci o tym telefonie.Dzwoniliz mojego sekretariatu w Nowym Jorku. Musisz wracać powiedziała bez zastanowienia. Nie. Uśmiechnął się.Najwyrazniej nie chciała, żebyopuszczał wyspę. Więc czego chciała ta twoja asystentka? spytałai natychmiast zawstydziła się swojego tonu. Czego chciał.Moim asystentem jest mężczyzna.Mana imię Stanley.Nosi muszkę i jest wulkanem energii.Poprosiłem go, żeby dowiedział się czegoś o tej twojejprzyjaciółce Izzy. Naprawdę? spytała zaskoczona. Naprawdę.Izzy jest na Wyspach Dziewiczych. %7łartujesz! Stanley nigdy nie żartuje.Ani się nie myli.Zadzwoniłdo matki Izzy, a ona powiedziała, że matka Gary ego& Glenna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]