[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skurcze następowały jeden po drugim.Szybki poród zawsze oznacza większe krwawienie.Och, nie, trzeba zachować optymizm! Mieć nadzieję.Zaraz będą w domu.Saga nie traciła wiary, przekonana, że wszystko się ułoży.Zdaje się, że mijali jakieś domostwo, ale pewności nie mieli, nie widzieli świateł woknach, ludzie poszli już spać.Ale marcowe wieczory są długie, wciąż jeszcze dostrzegało sięnajbliższe otoczenie.%7ładnych podróżnych nie spotykali, o tej porze doby wszyscy wrócili jużdo domów.Może to nawet lepiej.Nie każdy chciałby pomagać przy porodzie.- Henning - szepnęła Saga w chwili przerwy między bólami.- Nikt ci nigdy niepowiedział, kto jest ojcem dziecka.- Nie - przyznał skrępowany.- Myślę, że powinieneś wiedzieć.Rozmawialiśmy już o tym, że według wszelkiegoprawdopodobieństwa będzie to dziecko dotknięte, prawda?- Tak.O tym wiem.- Henning, ty mi na pewno nie uwierzysz, ale wiesz, dlaczego nigdy nie wspominałamo tym, kim jest ojciec dziecka? Dlatego, że to jest anioł.Patrzył na nią zdumiony.- %7łartujesz ze mnie?- Nie, Boże broń.To jest Lucyfer.Upadły anioł światłości.Spotkałam go napustkowiach i staliśmy się sobie.bardzo, bardzo bliscy.Było nam tak cudownie razem,spędziliśmy kilka dni, ale on musiał opuścić Ziemię i wrócić do swojej otchłani.Dlategochciałabym cię prosić, żebyś nigdy nikomu nie wspominał, kim jest ojciec tego dziecka.Alenie mów też, że był nim Lennart, mój były mąż, bo nic chcę, żeby on był łączony z dzieckiemLucyfera.Mów po prostu, że nie wiesz, nie masz pojęcia o niczym!Henning patrzył na nią bardzo zmartwiony.Czy Saga ma gorączkę i zaczyna bredzić?To niedobrze.Ale obiecał że nikomu nic nie powie.Znowu musieli się zatrzymać.Oboje zdawali sobie sprawę, że czas się zbliża.Kiedy ucichł kolejny skurcz, Saga przez chwilę oddychała ciężko, a potem wyjęła zeswojej torebki papier i ołówek.Poprosiła Henninga, żeby na razie nie jechał dalej.- Wiesz, Henning, ja naprawdę wierzę, że dam sobie z tym radę.że przeżyję.Alegdyby sprawy miały się potoczyć zle.Na wszelki wypadek spiszę testament.Chciałabym,żeby wszystko, co mam, zostało podzielone pomiędzy ciebie i moje dziecko czy moje dzieci.Wiesz, musimy spojrzeć prawdzie w oczy, pomyśleć, że gdybyś został sam.Wiem, że tostraszne tak mówić, ale takie jest życie.Ty dostaniesz trzecią część majątku, niezależnie odtego, czy urodzę dwoje dzieci, czy jedno.Gdybyś musiał zostać sam, Henning, to napisz doMalin! Masz adres Christera i Malin prawda?- Mam - odparł Henning drżącymi wargami.- Ale.- Ja naprawdę nie zamierzam umierać - zapewniła Saga i dała mu lekkiego kuksańca wbok.- Ale musimy być przygotowani na wszelkie ewentualności, prawda? Malin chciałaprzyjechać, żeby mi pomóc.Poproś ją teraz, gdybyś miał.kłopoty.W takim razie jednakpowinieneś swoją część majątku podzielić między siebie i Malin.Będziesz wtedy musiałwziąć na swoje barki naprawdę wielką odpowiedzialność.Jeśli będzie niedobrze, ze mną i ztwoimi rodzicami, moje dzieci będą musiały zostać z tobą.Chłopiec przełykał ślinę.Po raz pierwszy widziała w jego oczach łzy.- Ja nie chcę, żebyś umarła, Sago!- Wiesz przecież, że nie umrę!Skinął głową.- Obiecuję ci, że zaopiekuję się.I napiszę do Malin.- Dobrze! Ona przyjedzie niezwłocznie, jestem pewna.I nie mówmy już o tym więcej.Testament jest w torebce, a teraz jedzmy dalej!Ledwo jednak ruszyli, a już musieli się zatrzymać.I teraz sprawa wyglądała poważnie.Oboje zdawali sobie sprawę z tego, że dwukółka jest zbyt mała.Henning rozłożył na ziemiobszerny płaszcz Sagi i pomógł jej zejść.W tej okolicy leśne poszycie było równiejsze,porośnięte trawą, zmarzniętą i suchą, rzecz jasna, ale mogło być gorzej.Las był tu rzadki,pomiędzy wysokimi sosnami rosły wrzosy.Saga traciła poczucie czasu i miejsca, cierpiała strasznie, nigdy by nie przypuszczała,że można cierpieć aż tak.Zwiat wirował jej w oczach.- Zaraz się zacznie - jęknął Henning żałośnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]