[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Serenity spojrzaÅ‚a na niego ze zÅ‚oÅ›ciÄ….- Druga lekcja - powiedziaÅ‚gÅ‚adko, ignorujÄ…c wojownicze bÅ‚yski w jej bursztynowych oczach.- Lekcja? - spytaÅ‚ Yves.- Czego uczysz swojÄ… uroczÄ… kuzynkÄ™, Christophe?- Jazdy konnej.- Nie mogÅ‚aÅ› znalezć lepszego instruktora - zauważyÅ‚a Genevieve, lekko dotykajÄ…c ramienia Christophe' a.- Christophe nauczyÅ‚ mnie jezdzić, podczas gdy Yvesi mój ojciec już zrezygnowali, uznajÄ…c mnie za bezta-lencie.Serenity na chwilÄ™ wyłączyÅ‚a siÄ™ z rozmowy, ponieważ jej uwagÄ™ przykuÅ‚a maÅ‚a dziewczynka, która bawiÅ‚asiÄ™ na trawniku z czarnym, rozdokazywanym szczeniakiem.Obrazek byÅ‚ tak sielski, że Serenity potrzebowaÅ‚aNORA ROBERTS86kilkunastu dodatkowych sekund, by zareagować na to,co zdarzyÅ‚o siÄ™ za chwilÄ™.Oto nagle pies popÄ™dziÅ‚ przez trawnik w stronÄ™ drogi,a dziecko za nim, nawoÅ‚ujÄ…c go gÅ‚oÅ›no.Serenity, widzÄ…c nadjeżdżajÄ…cy samochód, poczÄ…tkowo nie wyczuÅ‚azagrożenia.Dopiero po chwili zimny dreszcz przerażenia przebiegÅ‚ po jej krÄ™gosÅ‚upie.Pod wpÅ‚ywem impulsurzuciÅ‚a siÄ™ w poÅ›cig, gorÄ…czkowo woÅ‚ajÄ…c do dziewczynki, by siÄ™ zatrzymaÅ‚a, ale ta biegÅ‚a prosto pod zbliżajÄ…cy siÄ™ samochód.W chwili gdy Serenity chwyciÅ‚a dziecko w ramiona,usÅ‚yszaÅ‚a przerazliwy pisk hamulców, poczuÅ‚a nagÅ‚ypowiew powietrza i lekkie uderzenie bÅ‚otnikiem w biodro.Razem z dziewczynkÄ… przetoczyÅ‚a siÄ™ przez drogÄ™i upadÅ‚a po drugiej stronie jezdni.Przez uÅ‚amek sekundy panowaÅ‚a absolutna cisza, potem zaÅ› rozlegÅ‚o siÄ™rozpaczliwe skomlenie, ponieważ szczeniak, na którymleżaÅ‚a Serenity, straciÅ‚ cierpliwość.Do tego dołączyÅ‚osiÄ™ gÅ‚oÅ›ne zawodzenie dziecka.Kompletnie oszoÅ‚omiona Serenity usÅ‚yszaÅ‚a próczszczekania i pÅ‚aczu podniecone gÅ‚osy w różnych jÄ™zykach.Nie mogÅ‚a jednak wykrzesać z siebie dość siÅ‚yi wstać.Dziewczynka natomiast podniosÅ‚a siÄ™ i lekkoutykajÄ…c, pobiegaÅ‚a do bladej, zapÅ‚akanej matki.CzyjeÅ› mocne rÄ™ce chwyciÅ‚y Serenity za ramionai postawiÅ‚y na nogi.Gdy odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™, napotkaÅ‚aciemne, rozzÅ‚oszczone oczy Christophe'a.- Nic ci siÄ™ nie staÅ‚o? - Gdy pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…, kontynuowaÅ‚ zniecierpliwionym, przejÄ™tym tonem: - NaBoga! Chyba oszalaÅ‚aÅ›! - PotrzÄ…snÄ…Å‚ niÄ… lekko, a toKUZYN Z BRETANII 87przyprawiÅ‚o jÄ… tylko o wiÄ™kszy zawrót gÅ‚owy.- MogÅ‚aÅ›zginąć.Tylko cudem ten samochód wyhamowaÅ‚.- Tak Å‚adnie siÄ™ bawili.A potem ten gÅ‚upi pieswybiegÅ‚ na ulicÄ™.Och, czy nie zrobiÅ‚am mu krzywdy?- Serenity! - WÅ›ciekÅ‚y gÅ‚os Christophe'a i potrzÄ…sanie przywróciÅ‚y jÄ… do rzeczywistoÅ›ci.- Wielki Boże! Tychyba naprawdÄ™ jesteÅ› nienormalna!- Przepraszam.- wymamrotaÅ‚a, nadal czujÄ…c oszoÅ‚omienie.- To gÅ‚upie, że najpierw pomyÅ›laÅ‚am o nim,a potem o dziecku.Czy z niÄ… wszystko w porzÄ…dku?- Tak, jest już z matkÄ….BiegÅ‚aÅ› jak gepard, żeby jÄ…uratować.- To adrenalina - wyszeptaÅ‚a, sama siÄ™ dziwiÄ…c.-Ale teraz jestem caÅ‚kiem bez życia.ZacisnÄ…Å‚ rÄ™ce na jej ramionach i uważnie popatrzyÅ‚w jej twarz.- Masz zamiar zemdleć? - Pytaniu towarzyszyÅ‚ogłębokie zmarszczenie brwi.- Na pewno nie - odpowiedziaÅ‚a, ale choć staraÅ‚a siÄ™przybrać stanowczy ton, gÅ‚os jej zabrzmiaÅ‚ żaÅ‚oÅ›nie.- Serenity! - Genevieve podeszÅ‚a do niej i wzięła jÄ…za rÄ™kÄ™.- JesteÅ› taka odważna.- Gdy caÅ‚owaÅ‚a Serenityw oba pobladÅ‚e policzki, Å‚zy wypeÅ‚niÅ‚y jej oczy.- Nie zrobiÅ‚aÅ› sobie krzywdy? - Yves powtórzyÅ‚ pytanie Christophe'a, ale w jego oczach widniaÅ‚ raczejniepokój niż zÅ‚ość.- Nie, wszystko w porzÄ…dku - zapewniÅ‚a, bezwiednie opierajÄ…c siÄ™ o Christophe'a.- Najbardziej ucierpiaÅ‚chyba szczeniak, ponieważ przygniotÅ‚am go swoim ciężarem.88 NORA ROBERTSPodbiegÅ‚a do niej matka dziewczynki i przez Å‚zy zaczęła mówić coÅ› po bretoÅ„sku.Kobieta caÅ‚y czas wycieraÅ‚a oczy pogniecionÄ… chusteczkÄ…Serenity, wyczerpana i zażenowana, odpowiadaÅ‚acoÅ› pod nosem.Wreszcie na cichÄ… proÅ›bÄ™ Christophe'akobieta puÅ›ciÅ‚a jÄ…, zabraÅ‚a dziecko i zniknęła w tÅ‚umie.Christophe objÄ…Å‚ Serenity i poprowadziÅ‚ z powrotemdo koÅ›cioÅ‚a.- MyÅ›lÄ™, że oboje, ty i ten kundel, powinniÅ›cie byćtrzymani na krótkiej smyczy - powiedziaÅ‚.- To miÅ‚o, że wrzucasz nas do jednego worka - wyszeptaÅ‚a.Nagle zauważyÅ‚a swojÄ… babkÄ™ siedzÄ…cÄ… na niskiej Å‚awce.WyglÄ…daÅ‚a bardzo blado i staro.- BaÅ‚am siÄ™, że zginiesz - powiedziaÅ‚a hrabina zduszonym gÅ‚osem, gdy wnuczka przyklÄ™kÅ‚a obok niej.- Jestem niezniszczalna - oÅ›wiadczyÅ‚a Serenityz pewnym siebie uÅ›miechem.- OdziedziczyÅ‚am to poprzodkach.Chuda, koÅ›cista dÅ‚oÅ„ mocno chwyciÅ‚a jej rÄ™kÄ™.- JesteÅ› bardzo odważna i bardzo uparta - stwierdziÅ‚a hrabina silniejszym gÅ‚osem.- I bardzo ciÄ™ kocham.- Ja też ciÄ™ kocham, babciu - odpowiedziaÅ‚a ciepÅ‚oSerenity.ROZDZIAA SIÓDMYSerenity nie zgodziÅ‚a siÄ™ na propozycjÄ™ dÅ‚uższegoodpoczynku ani na wezwanie lekarza.I nalegaÅ‚a, by polunchu odbyć lekcjÄ™ jazdy konnej.- Nie potrzebujÄ™ lekarza - upieraÅ‚a siÄ™.- CzujÄ™ sięświetnie.- ZbagatelizowaÅ‚a poranny incydent.- Mamtylko kilka siniaków.PowiedziaÅ‚am już, że jestem niezniszczalna.- JesteÅ› jedynie uparta - poprawiÅ‚a jÄ… hrabina, a Serenity tylko wzruszyÅ‚a ramionami z lekceważącymuÅ›miechem.- DoznaÅ‚aÅ› szoku - wtrÄ…ciÅ‚ Christophe, przyglÄ…dajÄ…cjej siÄ™ uważnie.- SugerujÄ™ mniej wyczerpujÄ…ce zajÄ™cia.- Na litość boskÄ…, tylko nie to! - Ze zniecierpliwieniem odstawiÅ‚a filiżankÄ™ z kawÄ….- Nie jestem jakÄ…Å›wiktoriaÅ„skÄ… pannÄ…, która mdleje przy byle okazjii trzeba podawać jej sole trzezwiÄ…ce.JeÅ›li nie pojedzieszze mnÄ… konno, zadzwoniÄ™ po Yves'a i przyjmÄ™ jegozaproszenie na przejażdżkÄ™! - UniosÅ‚a podbródek, a jejdelikatna twarz przybraÅ‚a stanowczy wyraz.- Nie mamzamiaru kÅ‚aść siÄ™ do łóżka w Å›rodku dnia jak dziecko.- Zgoda.- Oczy Christophe'a pociemniaÅ‚y.- OdbÄ™dziemy lekcjÄ™, choć nie bÄ™dzie ona zapewne tak ekscytujÄ…ca jak przejażdżka, którÄ… obiecaÅ‚ ci Yves.90 NORA ROBERTSZdumiona wpatrywaÅ‚a siÄ™ w niego przez chwilÄ™,a potem mocno siÄ™ zarumieniÅ‚a.- Och, doprawdy, co za dziwaczne stwierdzenie!- Spotkamy siÄ™ w stajni za pół godziny.- WstaÅ‚ odstoÅ‚u i wyszedÅ‚ z pokoju.- Dlaczego on jest dla mnie taki ostentacyjnie niegrzeczny? - zwróciÅ‚a siÄ™ do babki z wyrazem oburzeniana twarzy.Hrabina wzruszyÅ‚a szczupÅ‚ymi ramionami.- Mężczyzni to dziwne stworzenia, kochanie - powiedziaÅ‚a filozoficznie.- Pewnego dnia - zarzekaÅ‚a siÄ™ Serenity, zÅ‚owieszczo marszczÄ…c brwi - pewnego dnia wysÅ‚ucha do koÅ„catego, co mam mu do powiedzenia!Serenity spotkaÅ‚a siÄ™ z Christophe'em w stajniacho umówionej godzinie.Mocno sobie postanowiÅ‚a, że dadziÅ› z siebie wszystko.Z werwÄ… dosiadÅ‚a klaczy, a potem podążyÅ‚a stÄ™pa za milczÄ…cym instruktorem.GdypoderwaÅ‚ konia do krótkiego galopu, zrobiÅ‚a to samoi doÅ›wiadczyÅ‚a takiego samego odurzajÄ…cego poczuciawolnoÅ›ci jak poprzednio
[ Pobierz całość w formacie PDF ]