[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odczepił wiszącą u pasa sakiewkę i rzucił w ich stronę, ale żaden z mężczyznnie wyciągnął ręki, by ją schwycić.Monety rozsypały się po posadzce.Szkot po-nownie porozumiał się wzrokiem ze swoim towarzyszem, po czym wzruszywszyramionami oświadczył:- Jedzmy! Przekażę twoje polecenia mojemu panu.Wszystkie polecenia!- Doskonale! Zostaniecie wyprowadzeni poza mury miasta.Mortimer i Esteban wyszli wraz z żołnierzami.Salvestro zamykał pochód.Kiedy zniknęli, Campobasso szybko pozbierał rozsypane monety, włożył je zpowrotem do sakiewki i bawiąc się nią z zadowoleniem skierował się do sy-pialni.Fiora w dalszym ciągu spała.Jej zachwycające ciało wyglądało jak cenna perłaoprawiona w lśniącą masę rozrzuconych w nieładzie włosów.Hrabia przyglądałsię jej przez chwilę.Potem rozebrał się, położył się obok niej i zaczął delikatniepieścić.Fiora jęknęła nie otwierając oczu i wyciągnęła się poddając ciało dającejrozkosz dłoni, której wzbierające ciepło czuła już w dole brzucha.Kiedy zaczęławić się pojękując, wszedł w nią i zjednoczyli się we wspólnym spazmie.RLTROZDZIAA DZIEWITYUWIZIONAPrzez trzy doby Campobasso z Fiorą trwali zamknięci w podwójnym pierście-niu zasłon łoża i ścian sypialni.Jedynie Salvestro wchodził tam dwa razy dzien-nie i podawał im posiłki.Nigdy nie próbował dostrzec co się dzieje w alkowie.Twierdzą w tym czasie dowodził Galeotto, on też czuwał nad porządkiem wThiomdlle.Wywiązywał się z obowiązków niechętnie, zaciskając pięści, gdy tyl-ko spojrzał w stronę zamkniętego okna sypialni kondotiera.Fiora spędzała w ramionach kochanka godziny pełne żaru.Przytulał ją do sie-bie, gdy spała, gdy karmił ją i poił.-Kiedy po dwudziestu czterech godzinachupomniała się o kąpiel, sam zaniósł ją do cebrzyka, który stary koniuszy napełniłwodą, umył ją i wytarł, nie przestając obsypywać pieszczotami i pocałunkami.Kiedy się nie kochali, patrzył na nią z zachwytem, dotykał powiek, ust, szyi,piersi, stóp, dłoni.Szeptał słowa miłości, które nie zawsze rozumiała.Młoda kobieta nigdy nie przypuszczała, że może wzbudzić podobną namięt-ność.Campobasso nigdy nie był zaspokojony, nigdy nasycony.Posiadanie - za-miast uspokoić jego zmysły zdawało się je pobudzać i do tego stopnia zwielo-krotniać jego pożądanie, że Fiora czasami czuła lęk.Spał niewiele i tylko nakrótko pozwalał, by wymykała mu się w sen: godzinę lub dwie.Potem budził jąjeszcze bardziej spragniony:- Jesteś moja na zawsze - powiedział któregoś wieczora niemal dusząc ją wuścisku.- Uczynię cię moją żoną.Zaskoczona nieoczekiwanym oświadczeniem, postanowiła zbyć je śmiechem.RLT- Chcesz mnie poślubić? Nawet nie wiem, jak ci na imię.- Cola.Tutaj mówią Mikołaj.Tak nazywał się książę, któremu służyłem i któ-rego utraciłem.Ale nie chcę rozmawiać o czymkolwiek poza miłością.- Nie przypominam sobie, bym powiedziała, że cię kocham.Powiedziałamtylko, że mi się podobasz.- To prawda, że nie mówią tego twoje usta! Ale twoje ciało woła mnie ciągle.Ciągle wzywa.Wprawiam je w drżenie.Dzięki mnie śpiewa, nawet krzyczy.Towarte wszystkich poetyckich bredni.Kochasz mnie nie zdając sobie z tego spra-wy.- Być może, ale dopóki nie będę tego pewna, nie poślubię cię.Wplótł palce w jej włosy i z okrucieństwem szarpnął jej głowę do tyłu:- Kochasz innego? Powiedz mi! Czy kochasz innego mężczyznę? No już, od-powiadaj!Porwany nagłą wściekłością wbił zęby u nasady jej szyi.Oczy Fiory wypełniłysię łzami i krzyknęła z bólu.- Czy byłabym tutaj, gdyby tak było?Puścił ją i zobaczył, że płacze, że na jej skórze pozostał czerwony ślad.- Wybacz mi, moje kochanie! Wariuję.Rozpalasz moją krew i dajesz radość,jakich nigdy nie zaznałem z żadną kobietą.Powiedz mi.czy inny mężczyznadał ci kiedyś tyle rozkoszy? Powiedz! Chcę wiedzieć.- Nie - szepnęła Fiora myśląc, że kłamie tylko częściowo.Jej noc poślubna by-ła krótka w porównaniu z wybuchem namiętności, z orgią miłości, którą przeży-wała od kilku dni.Wyczerpało ją to, ale jednocześnie przywracało przytomnośćumysłu.Miała pełną świadomość rozdzwięku istniejącego między własnym umysłem iciałem, którego reakcji nie mogła kontrolować.Rozum mówił jej, że nigdy jużnie będzie musiała używać pachnidła Demetriosa, że rzeczywiście usidliła Cam-RLTpobasso.Gdyby kazano mu wybierać między nią a księciem, u którego służbapodobała mu się zresztą mniej, niż się spodziewała, kondotier nie zawahałby się.Podczas gdy on lizał małą rankę na jej ramieniu, nasycona miłością Fiora pomy-ślała, że chciałaby wydostać się z zamknięcia we dwoje, którego - jak się zdawa-ło - nic nie było w stanie przerwać.Stało się jednak inaczej.Czwartego dnia rano rozległy się uderzenia żelazną rękawicą w drzwi.Jedno-cześnie Galeotto wrzasnął:- Wyjdz, Cola! Muszę z tobą pomówić.To pilne! Campobasso nago wyskoczyłz łóżka, przebiegł pokój i otworzył drzwi.Dostrzegł rozwścieczone spojrzenieprzyjaciela.- Co się dzieje?- Paz zniknął!- To ma być nowina? Niech idzie do diabła i niech.- Nie.To nie tylko to: książę Karol jest w Soleuvre, dwanaście mil stąd.Jakmyślisz, co się stanie, kiedy ten przeklęty Virginio opowie mu, że zaniedbujeszdowodzenie, bo spędzasz czas pieprząc się z donosicielką króla Francji?Ręka kondotiera śmignęła jak wąż ku gardłu przyjaciela i ścisnęła je:- Zabraniam ci tak mówić, słyszysz? Ona będzie moją żoną!- Jeśli chcesz, by tego dożyła, lepiej odeślij ją tam, skąd przyszła! - ryknął Ga-leotto wyrywając się mu.- Nigdy jej nie odeślę!- A więc umieść ją w bezpiecznym miejscu.Zrób coś.Ten smarkacz musiałwyjechać już wczoraj.Hrabia zastanowił się przez chwilę i mruknął:- Może masz rację.Przyślij do mnie Salvestro, wydaj rozkaz, by poszukanojakiejś lektyki i przygotowano eskortę.Dziesięciu ludzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]