[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To by go dopieroucieszyło.- Naprawdę? Wątpię.Może oczyma wyobrazni widział mojego syna w łóżku z mojąnową młodą żoną.Ostateczna ironia, ostateczna sprawiedliwość.- Nie sądzę, żeby twoja młoda żona miała zamiar umrzeć - odparł sucho JamesMilsom.- Mnie trudno sobie wyobrazić, że umarła moja matka.Milsom skrzywił się i oparł w fotelu.- Chyba czas pogrzebać poczucie winy, Brent.Jana pewno cię nie obwiniam, a twój ojciec przestał cię winić zaraz po twoim wyjezdzie.Laurek.- Zamilkł na chwilę, uważnie dobierając słowa.- Sądzę, że to bardzo nierozsądne,gdy mężczyzna żeni się ze znacznie młodszą od siebie kobietą.Twój ojciec bardzo szybkouświadomił sobie swój błąd.Po prostu nie mógł się do tego przed sobą przyznać, dopóki nienakrył cię w łóżku z Laurel.Pózniej nigdy nie zbliżył się do niej jak do żony.- Dlaczego? Ponieważ ją zbrukałem?- Nie, ponieważ nie mógł znieść własnej głupoty i ślepoty.Posłuchaj, Brent, twójojciec nie spędził tych ostatnich lat w samotności.Znalazł sobie kogoś i był szczęśliwy.Brent pochylił się do przodu.- Nie powiem ci, jak nazywa się ta dama.Wystarczy, jeśli powiem, że był dyskretny iwiem o niej tylko ja.- To dobrze - powiedział Brent.- Zasługiwał na odrobinę szczęścia.Gdybym nie byłwtedy takim samolubnym łajdakiem, z pewnością zrozumiałbym.- Jeszcze nie spotkałem świętego osiemnastolat-ka, Brent.Muszę ci jeszcze cośpowiedzieć.Byłem z twoim ojcem, gdy umierał.Chciał napisać do ciebie list.żeby ulżyćswojemu i twojemu sumieniu.Ale zabrakło mu czasu.Szkoda.Jeśli chodzi o jego testament,to wydziedziczył cię tylko na krótko.Ponownie uczynił cię swoim spadkobiercą jakieś osiemlat temu.List.Tak, rozmyślał Brent, zaciskając dłonie, szkoda.- Na miejscu ojca zostawiłbymwszystko Drew.- Twojego brata obchodzi jedynie malarstwo, wiesz o tym.A jeśli chodzi o Laurel, tociekawe, że oddał jej los w twoje ręce.- Jeszcze nie postanowiłem, co z tym zrobić.-Brent przerwał na moment, a potemostrożnie powiedział: - Jest jeszcze jeden powód, dla którego tu jestem.Chodzi o FrankaPaxtona.- A tak, oczywiście.- Wydaje mi się, że nadzorca Wakehurst przez wszystkie te lata napychał sobiekieszenie, zwłaszcza gdy ojciec zachorował.- To pewnie prawda, ale nie mogę tego dowieść.Wiesz przecież, że choroba albonieobecność pana zawsze się tak kończy.Na twoim miejscu, Brent, po prostu bym go zwolnił.A kto wtedy będzie zarządzał Wakehurst?- Najpierw powinienem mu skręcić kark.Czy prowadzi pan interesy Paxtona?- Nie, on nie jest taki głupi.Czy twoja żona pochodzi z Południa?Ja również nie jestem głupi, pomyślał Brent, uświadamiając sobie, do czego zmierzałpan Milsom.- Dzieciństwo spędziła w Bostonie, a w zeszłym roku wróciła do Kalifornii.- A więc nie rozumie, jak się tutaj żyje.- Zupełnie.A mówiąc szczerze, ja również nie.Nie mam pojęcia co zrobić.- Z Wakehurst?- Z Wakehurst i Laurel.- Oczywiście mogę ci pomóc znalezć nowego zarządcę.Brent machnął ręką.- Nie, nie o to chodzi.Jak już mówiłem, w pewnym sensie stałemsię abolicjonistą.Zapewne pan wie, że Kalifornia przyłączyła się do unii jako wolny stan.Niemogę dłużej znosić tego, co tu się dzieje.- Wiesz równie dobrze jak ja, Brent, że nic się nie zmieni bez przemiany gospodarczej.To proste, Południe nie może istnieć bez niewolnictwa.- Nie zamierzam brać w tym udziału.- To stwarza pewien problem.Nie wiem, co ci doradzić, synu.Ponieważ jestembankierem, mój majątek nie jest bezpośrednio związany z niewolnictwem, dlatego też niebędę ci prawił kazania o tym, co jesteś winien swoim przodkom i innym plantatorom.Możegdybyś sprzedał plantację?- Nie poprawiłoby to sytuacji niewolników.- Rozmawiałeś o tym z Laurel?Brent przecząco potrząsnął głową i wstał.- Muszę wiele rzeczy przemyśleć.Dziękuję,że zechciał się pan ze mną zobaczyć.James Milsom serdecznie uścisnął dłoń młodego mężczyzny.- Gdybyś chciał ze mnąjeszcze porozmawiać, to wiesz, gdzie mnie znalezć.Brent przejechał zamyślony przez miasto i skierował konia w stronę Missisipi.Wodludnym zakątku zsiadł z konia i przywiązał go do drzewa.Powoli podszedł do brzegu rzekii wpatrywał się w jej brązową toń
[ Pobierz całość w formacie PDF ]