[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wszystko w porządku, Helene.Pewnie mimowolnie podsłuchałaś słowa mojegobrata.Michael czasami się zapomina i zaczyna krzyczeć jak głupiec, bo często cichesłowa odnoszą znacznie większy skutek.- Nie chciałam podsłuchiwać, ale rzeczywiście podniósł głos.Zeszłam na dół, żebyci podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiłaś.Gdyby nie twoja dobroć i wspaniało-myślność, nie spotkałabym Maksa.Tobie zawdzięczam szczęście i chciałam wyrazić ciwdzięczność.- Podbiegła do Amelii i impulsywnie pocałowała ją w policzek.- Z całegoserca dziękuję.Gdybym mogła kiedyś być ci w czymkolwiek pomocna, wystarczy sło-wo.- Dziękuję, Helene.- Amelia uśmiechnęła się ciepło.- Pomaganie innym w znale-zieniu szczęścia to dla mnie wielka przyjemność.A moim bratem nie musisz się przej-mować, potrafię sobie z nim radzić.Jego odwiedziny bywają nieprzyjemne, ale zawszemogę liczyć na wsparcie niezawodnych przyjaciół.Powiedz, kiedy wyjeżdżacie na wieś?- Po jutrzejszym balu.Wiem, że Max też cię zaprosił, i mam nadzieję, że przyj-miesz zaproszenie.- Oczywiście, moja droga.Przyjadę za jakieś dwa tygodnie i zostanę aż do ślubu.Natomiast zaraz po balu postanowiłyśmy z Emily wybrać się do Bath.Wyjedziemy tużpo was.RLTAmelia starała się zbagatelizować wizytę brata, ale Helene była pewna, że przejęłasię nią bardziej, niż to okazywała.Nie mogła jednak mieszać się do jej prywatnychspraw, choć bardzo chciała pomóc.Bal kostiumowy był wspaniałym wydarzeniem towarzyskim.Wszyscy goście wy-stąpili w przebraniach - było kilku piratów oraz szejków i sułtanów, byli faraonowie, anawet jeden wiking.Damy najchętniej przebierały się za dziewicze rzymskie westalki,Marie Antoniny i królowe Elżbiety, a najodważniejsza przybyła w stroju pazia, w saty-nowych bryczesach, jedwabnej koszuli i ozdobnej kamizelce.Jej twarz była całkowicieukryta pod maską, a włosy pod peruką.Wszyscy panowie starali się odkryć jej tożsa-mość, ale dama celowo zmienili również głos.- Wydaje mi się, że zniknie dyskretnie, zanim przyjdzie pora zdejmowania masek -powiedziała Emily do Helene.- Wątpię, czy ośmieli się ujawnić swą tożsamość.- To przebranie nie jest nawet w połowie tak szokujące jak strój, a właściwie jegobrak, lady Caroline Lamb, która wystąpiła kiedyś jako czarny paz lorda Byrona - ode-zwała się Sally Jersey.- To przekroczyło już granice przyzwoitości i od tego momenturozpoczął się jej upadek.Biedna Caroline.Potem nie ośmielała się już pokazywać w to-warzystwie, choć nadal wiodła skandaliczne życie.Jej zachowanie wołało o pomstę donieba, ale ja zawsze miałam dla niej odrobinę współczucia.Helene słuchała, ale nie włączyła się do rozmowy.Pojawienie się w towarzystwiew męskim przebraniu wydawało jej się trochę szokujące, ale nie budziło w niej oburze-nia.Helene tańczyła niemal bez przerwy, przeważnie z Maksem, ale również z jegonajbliższymi przyjaciółmi, którzy chcieli złożyć im gratulacje.Tuż przed kolacją pode-szła do otwartego okna, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.W sali zrobiło się gorąco,a miała na sobie ciężki kostium z epoki wczesnych Tudorów.Czekała, aż Toby zgłosi siępo zamówiony taniec.Występował w przebraniu pirata, podobnie jak wielu innych dżen-telmenów.- Zatańczy pani?Helene z uśmiechem spojrzała na pirata, który do niej podszedł.Była przekonana,że to Toby.RLT- A może zamiast tańczyć zostaniemy przez chwilę przy oknie i porozmawiamy? -zaproponowała.- Strasznie tu gorąco.- Możemy wyjść na taras, jeśli pani woli.- Chętnie.- Helene wyszła na dwór i głęboko wciągnęła w płuca chłodne, orzez-wiające powietrze.- Zwietna zabawa, prawda? Niektórych ludzi nie mogę rozpoznać.Zpanem nie miałam kłopotów, bo Max zdradził mi, że wybrał pan kostium pirata, ale.Urwała, bo mężczyzna złapał ją mocno za rękę, jego palce wbiły się w nią bole-śnie.- Przestań paplać, idiotko! - Ochrypły głos sprawił, że Helene przeszył lodowatydreszcz.Coś było nie tak! To nie Toby! Teraz, poniewczasie, uświadomiła sobie, że byłinaczej zbudowany.- Słuchaj uważnie.Przyjmij moje ostrzeżenie, bo drugiego nie bę-dzie.Jeśli będziesz obstawać przy tym małżeństwie, to jeszcze przed ślubem zostanieszwdową!- Co pan wygaduje? - Helene próbowała mu się wyrwać, ale był zbyt silny.- Pro-szę natychmiast mnie puścić! Kim pan jest?Napastnik jeszcze bardziej wzmocnił uścisk, aż krzyknęła z bólu.- Kazałem ci słuchać.Masz zerwać te zaręczyny, bo jak nie, to będziesz następna.Helene wyrywała się z całej siły, ale z pewnością nie zdołałaby się uwolnić, gdybynie to, że akurat ktoś wszedł na taras.- Panno Henderson.to pani? - usłyszała głos Toby'ego.- Pamiętaj, drugiego ostrzeżenia nie będzie! - syknął jej do ucha, a potem puścił ją iszybko odszedł przez trawnik.Helene zachwiała się lekko.Toby znalazł się przy niej w jednej chwili.- Kim był ten gość? Przestraszył panią? Helene odetchnęła głęboko.- Pomyliłam się.Wzięłam go za pana i zaproponowałam, żebyśmy wyszli na świe-że powietrze.Na szczęście uciekł, kiedy pan się pojawił.Możemy już wrócić na salę?- Przeklęty drań! - warknął Toby.- Bale przebierańców są fantastyczne, ale podwarunkiem, że żaden łajdak nie wykorzystuje maski, by straszyć kobiety.Może pobiegnęza nim i dam mu nauczkę?- Nie, lepiej nie robić zamieszania.Wracajmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]