[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.zacznijmy zatem odprawdziwego wyglądu Anny Kliwijskiej, szczęśliwie bowiem zachował się opis,dokonany zaledwie kilka dni po opisywanych wydarzeniach przez ambasadorafrancuskiego, Charlesa de Marillac, bezstronnego obserwatora, który nieskłaniał się ani ku idealizowaniu urody księżniczki, ani ku wyolbrzymianiujej wad.Otóż Anna Kliwijska wyglądała na lat trzydzieści (naprawdę miaładwadzieścia cztery), wysoka i chuda, "przeciętnej urody, o stanowczym,zdecydowanym obliczu".Według Marillaca nie była tak urodziwa, jak o niejmówiono, ani tak młoda (w tym się oczywiście mylił), ale "stałośćcharakteru malująca się na jej obliczu wynagradzała braki piękności".Słowate wydają się zgodne z ostrożną uwagą Christophera Monta o "powadze jejoblicza", które odzwierciedlało wrodzoną skromność Anny."Córka Kliwijska" była poważna, w każdym razie w oczach Anglikówwyglądała poważnie, jak na swój wiek.Była poważna, bo tak ją wychowano,zaś stroje niemieckiej mody nie przydawały jej młodzieńczego wdzięku na tledworu lubującego się we francuszczyznie, kojarzonej z zabawą iprzyjemnościami.Chociaż Henryk Viii nigdy nie powiedział, że "sprowadzilimu flamandzką kobyłę", *4 to apokryficzna ta przypowiastka oddaje, zezwykłą trafnością takich przypowiastek, głębokie różnice kulturowe międzydworem kliwijskim i angielskim.Holbein świetnie uchwycił powagęportretowanej, u której krytyczny obserwator mógłby nawet dopatrywać sięsztywności.Poza tym Wotton potwierdził w swoim sprawozdaniu, że Holbein,powszechnie wówczas uważany za mistrza portretu realistycznego (a niepochlebczego), stworzył znakomitą "podobiznę" Anny.Piękna młoda kobieta, jakkolwiek sztywna czy zle ubrana, byłaby doprzyjęcia.Lecz Anna Kliwijska, wbrew przesadnym relacjom dyplomatów,piękna nie była.Odpowiedzialność zatem ponoszą posłowie, a nie malarz.Aleczy Anna Kliwijska była w rzeczywistości szpetna? Przynajmniej w myśldzisiejszych kanonów urody kobiecej nie jest brzydka na obrazie Holbeina:widzimy bowiem kobietę o wysokim czole, wąskim podbródku, szerokorozstawionych oczach o ciężkich powiekach.Z pózniejszych lat panowaniaHenryka Viii mamy świadectwa wskazujące, że Anna Kliwijska miała miłąpowierzchowność.Jeśli Chapuys pisze, że Anna oceniła Katarzynę Parr jako"nie dorównującą jej pięknością", i nie opatruje tego żadnym komentarzemani nie prostuje tego stwierdzenia, to mając na względzie ogromnedoświadczenie ambasadora hiszpańskiego, uznać możemy, że przechwałka niebyła bezzasadna, a w każdym razie opinia taka nie budziła rozbawienia.Zważywszy jednak, że Holbein namalował jej portret en face, w pozienajlepiej tuszującej braki urody, można przypuszczać, że nieumyślnieumniejszył defekty Anny.Niedawne prześwietlenia rentgenowskie innego jejportretu, pędzla któregoś z uczniów Barthela Bruyna Starszego (albo samegoBruyna), ujawniło znacznie dłuższy nos pod wierzchnią warstwą farby.Wprawdzie u Holbeina nos Anny nie jest krótki, lecz nie jest on równieżnadmiernie długi, nie dłuższy choćby od nosa Joanny Seymour.Chociażinaczej niż w epoce fotografii, długie nosy nie były wówczas uważane zawadę, to jednak nieco kartoflowaty nos mógł być jedną z przyczynkrólewskiego rozczarowania.Pozostaje jeszcze kwestia jej cery.Być może, tu należy szukać przyczyny:uwagi dworu kliwijskiego na temat szkodliwości długiej morskiej podróżymogły świadczyć, że Anna miała z cerą kłopoty, i stanowić dyplomatycznąpróbę przezwyciężenia problemu.Kiedy król gromił swych dworzan zawprowadzenie go w błąd, jedyne usprawiedliwienie, jakie zdołali wybąkać,dotyczyło jej cery.Przyznali, że istotnie, karnacja jej wydaje siębardziej "śniada", niż się spodziewano.(Bliższa prawdy była zapewne uwagaSouthamptona, że spotkanie w Calais nie jest odpowiednią chwilą, bykrytykować lady Annę, "którą wychwalano w tylu sprawozdaniach iportretach".) W każdym razie równie śniada była księżniczka Krystyna, zaściemna karnacja Anny Boleyn jej nie zaszkodziła, mimo że ideałem pięknabyła "nieskazitelna biel".Wszystko to nie wyjaśnia jednak w pełni tajemniczości całego epizodu, azwłaszcza gwałtownego zawodu, którego doznał władca (i jego oburzenia, choćwcale nie miał o to pretensji do Holbeina).Wyjaśnienia należy więc szukaćw tajemniczej sferze fascynacji erotycznej.Król spodziewał się uroczej,młodej narzeczonej, a zwłoka wzmogła w nim jeszcze pożądanie.Ujrzał zaśosobę, która, by nazwać rzeczy wprost, nie wzbudzała w nim żadnych podnieterotycznych, a z którą miał niebawem przecież połączyć się w miłosnymuścisku.Teraz, gdy oczekiwanie zmieniło się w rozczarowanie - i to kompletne -powstało zasadnicze pytanie.Skoro to małżeństwo w tak oczywisty sposóbmiało przynieść królowi "niezadowolenie i udrękę" w miejsce "przyjemności ispokoju", to czy było istotnie kontraktem, który należy utrzymać?Przypisy1.Obraz ten znajduje się obecnie w Narodowej Galerii Portretów, wLondynie, jako portret Krystyny Duńskiej (ponieważ pochodziła z Danii);patrząc na nią dzisiaj łatwo zrozumieć zachwyt króla.2.Nazwa zachowała się do dzisiaj; Kleve to miasto położone o 14kilometrów od granicy holenderskiej, w niemieckiej Nadrenii Północnej -Westfalii.3.Portret znajduje się teraz w Luwrze.Nie wiadomo, co się stało zwizerunkiem Amelii Kliwijskiej - zawsze zainteresowanie skupiało się naAnnie, jako starszej; Amelia nie wyszła za mąż.Uznano ostatnio, że ciekawyportret Anny Kliwijskiej w St.John College w Oxfordzie nie jestsiedemnastowieczną kopią, lecz obrazem jej współczesnym, namalowanymprzeznieznanego flamandzkiego malarza z warsztatu Barthela Bruyna Starszego wKolonii lub nawet pędzla samego Bruyna.Być może, był to obraz obiecany wlipcu 1539.4.Anegdotę przytoczył biskup Burnet w końcu siedemnastego stulecia niepowołując się na żadne zródło.Horace Walpole w swoich osiemnastowiecznych"Anegdotach o malarstwie angielskim" również daje jej wiarę.Anna Kliwijskabyła "kobyłą flamandzką, a nie Wenerą, jak przedstawił ją Holbeinposługując się powszechnie w jego zawodzie stosowanym pochlebstwem".Rozdział Xv
[ Pobierz całość w formacie PDF ]