[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A skąd ona wie? Mówi, że zna dokładnie zawartość szafy matki.Jest w stanieocenić, czy zniknęła choćby najmniejsza część garderoby.Ramp spojrzał na mnie ostro. Nawet bielizna? Nie sądzę, żeby coś takiego tam było. Czemu?Ramp wciąż wlepiał we mnie wzrok.Nie ruszył drinka. To nie ma znaczenia. Widzi mi się, że mężulek jest w pobliżu. Otóż to. Więc zapytam z innej beczki.Co zrobiła lokalna policja, opróczbezsensownego patrolowania okolicy? Obawiam się, że nic więcej.Ich działania nie odniosły żadnegoskutku. To prawda, że gliniarze nie grzeszą inteligencją, ale cóż mająpocząć? Chodzić od domu do domu i wkurzać miliarderów? Minęłoparę godzin od zniknięcia i nie ma powodu do paniki.Jeśli jednakpojechała takim wózkiem, ktoś musiał ją zobaczyć.Pewnie wciągnęli jejrejestrację na listę zaginionych samochodów? Zajął się tym komendant policji. Zwąchałeś się z samym wielkim szefem? Był tutaj. Osobisty kontakt z obywatelami.Ach, ci bogacze. A FBI? Nic z tych rzeczy.Nie włączają się, dopóki nie ma wiarygodnychdowodów zbrodni, najchętniej takiego rodzaju, jaki uwielbiajądziennikarze.Chyba że twój zasobny przyjaciel ma odpowiednieznajomości w administracji federalnej. Na przykład? Kogoś, kto mógłby zadzwonić do Waszyngtonu.Jednak nawet wtakim wypadku musi upłynąć parę dni, zanim federalni zacznądochodzenie.Bez dowodów rzeczowych wyślą paru agentówwyglądających na aktorów.Połażą trochę po domu w swoichnieodłącznych płaszczykach i będą szeptali do krótkofalówek, żebysporządzić głupi raport.Ile upłynęło czasu? Sześć godzin?Spojrzałem na zegarek. Prawie siedem. Alex, to nie piekarnia.Co jeszcze masz mi do powiedzenia? Niewiele.Właśnie wróciłem od jej psychiatrów.Nie mają żadnychpodejrzeń. Znam te typy.Są świetni w zadawaniu pytań, gorzej jest zodpowiedziami. Masz do nich jakieś pytania? Przyjdzie na to czas.Ramp popijał alkohol, zezując na mnie znad szklanki. Jak chcesz. W sumie pozostaje czekać.Zwykłe czynności w razie zniknięciadotyczą finansów, kart kredytowych, czeków, ale to można sprawdzićw godzinach pracy banków.Czy dzwoniliście po szpitalach? Pewnie policja to zrobiła.Jeśli chcesz. Parę telefonów nie zaszkodzi.Więcej zrobię stąd, niż gdybymstracił pół godziny na dojazd do ciebie. Jednak byłoby lepiej, gdybyś przyjechał. Tak? Tak. Trzęsiecie portkami, co? Jakbyś zgadł. Chwila milczenie. Dobra.Doktor Silverman nie jest tymzachwycony.Chyba go poproszę, żeby poszukał mojego krawata.Ramp i ja czekaliśmy, nie mówiąc wiele.On wciąż popijał i corazgłębiej zapadał się w miękkie poduszki kanapy.Ja rozmyślałem oMelissie, która będzie strasznie zaniepokojona, jeśli jej matka wkrótcesię nie pojawi.Pomyślałem, czy nie powinienem pójść do niej i zobaczyć, w jakimjest stanie, ale zdecydowałem, że trzeba dać jej odpocząć.Teraznajważniejszą rzeczą jest sen.Minęło pół godziny, a potem jeszcze dwadzieścia minut.Kiedyzadzwięczał dzwonek, podszedłem do drzwi i otworzyłem je.Miloubrany był w swój zwykły ubiór.Granatowa przeciwdeszczowa kurtka,szare spodnie, biała koszula, brązowy połyskliwy krawat i półbuty tegosamego koloru.Był starannie ogolony i widać było, że niedawno zajrzałdo fryzjera, gdyż włosy miał krótko ostrzyżone.Już trzy miesiące był nazwolnieniu, a wyglądał ciągle jak wzorowy funkcjonariusz policji.Przedstawiłem ich sobie.Ramp obrzucił Mila bacznym spojrzeniem,przymrużył oczy i pogładził wąsy.Jawna podejrzliwość.Miałem wrażenie, że Ramp chce tym samymdać do zrozumienia, że nie da się łatwo nabić w butelkę.Milo to zauważył, ale nie zareagował.Po dobrej chwili Ramp stwierdził łaskawie: Mam nadzieję, że pan nam pomoże.Upłynęło dobrych parę miesięcy od czasu, kiedy Miło byłpokazywany w telewizji, ale Don mógł mieć dobrą pamięć.Aktorzy nawet ci najgłupsi zwykle posiadają dobrą pamięć. Detektyw Sturgis jest na bezpłatnym urlopie.Pracuje w policji LosAngeles. Byłem pewien, że już o tym wspominałem.Ramp ciągle przyglądał mu się.W końcu Milo odwzajemnił się tymsamym.Obaj wpili w siebie zabójcze spojrzenia.Pomyślałem, że takzachowują się byki przed walką patrzą spode łba i uderzają kopytem oziemię.Pierwszy odezwał się Milo: Od tego tu jestem rzekł i wyrecytował wszystko, co mupowiedziałem na temat sprawy. Zgadza się? zapytał. Tak odparł Ramp.Milo skrzywił się w uśmiechu.Wyjął notatnik z kieszeni kurtki,przerzucił parę stron i zatrzymał gruby paluch na papierze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]