[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niezależnie od tego, przy tej długości nie możesz zrobić właściwie z nimi nic pozazwiązaniem z tyłu.Będziesz wyglądała o kilka lat młodziej, jeśli je zetniesz.Niepotrzebujesz robić nic radykalnego, wiesz o tym.Aisling nadal nie była przekonana. A w jakiej fryzurze mnie widzisz? zapytała. Bardziej miękkiej, krótszej, bardziej puszystej Jo zaczynała czuć się w swoimżywiole. Z pasemkami! Jestem już za stara na pasemka powiedziała Aisling ponuro, przypominającsobie lato w Grecji, kiedy po raz pierwszy spotkała Michaela.Miała wtedy dłuższewłosy, ze złocistymi pasemkami rozjaśnionymi słońcem.Nigdy już nie będzie takwyglądała. Chcesz jeszcze trochę herbaty? zapytała Jo. Strasznie chce mi się pić, muszęwziąć jeszcze jedną filiżankę.Ze względu na dziecko nie piję już kawy. Nie, dziękuję Aisling poczuła, że łzy napływają jej do oczu.Do cholery, takdobrze się trzymała.Nie płakała od środy, kiedy to otworzyła szufladę w szafcenocnej i natrafiła na zdjęcie całej rodziny przed zamkiem Kilkenny, zrobione dwa latatemu.Michael osłaniał oczy przed słońcem, a w gorącej wodzie kąpany ośmioletniPhillip odbiegł, żeby porozmawiać z uprzejmą Amerykanką która zaofiarowała się, żezrobi im zdjęcie.Wyglądali wtedy na tak szczęśliwą nierozdzielną rodzinę.Patrzącna swą uśmiechniętą, okrągłą twarz, sposób, w jaki trzymała Michaela za rękę i160usiłowała schwytać Paula, Aisling zastanawiała się, czy rzeczywiście byli szczęśliwi.Czy też było tak, że kiedy ona wierzyła w szczęśliwą rodzinę, Michael planował jużromans? Rozpłakała się.Zanosiła się od płaczu, a rano obudziła się z czerwonymizapuchniętymi oczami, które niezbyt pasowały do czerwonej bluzki, którąwyprasowała starannie poprzedniego wieczora. Nie płakałam już od środy powiedziała, szukając w torebce chusteczki.Czasami czuję się tak silna i zdecydowana, żeby mi się udało, a czasami po prostupłaczę. To jest dozwolone westchnęła Jo. Ja sama przez połowę czasu ocieram oczy,a przez drugą marzę o tym, żeby udusić Richarda paskiem od jego aparatufotograficznego. Przepraszam Aisling pociągnęła nosem. Nie chciałam się użalać.CzyRichard kontaktował się z tobą? I tak, i nie odpowiedziała Jo bezbarwnym głosem. Tak, to znaczy skon-taktował się i nie, nie będę się z nim więcej spotykać.Nigdy.Chyba, że zostanęwezwana, by zidentyfikować w kostnicy jego zwłoki.Można sobie pomarzyć.Aisling przestała płakać i popatrzyła z niepokojem na przyjaciółkę.Czy wskutekciąży pomieszało jej się w głowie? Richard to gnojek oświadczyła po chwili Jo. Mała poprawka: to gnój.Poproszę jeszcze czajniczek herbaty. Przyszedł, żeby mnie zobaczyć wyjaśniłaprzyjaciółce. Niosąc prezenty i błagając o przebaczenie.W każdym razie tak mi sięwydawało.Wzięłam to gówno do łóżka.Pozwolił mi myśleć, że wszystko jestcudownie, wspaniale, cacy, dopóki nie stwierdziłam, że on nadal wybiera się doLondynu.Bez wątpienia z tą wybitną intelektualistką Saschą dodała.Mam pewnepodejrzenia co do tej dziwki i mojego eksukochanego. Zwinia! Aisling płonęła oburzeniem. Zwinia to za mało powiedziane powiedziała Jo. Niech ten skurwysyn lepiejtrzyma się ode mnie z daleka przez resztę swojego życia albo będzie potrzebowałsztucznej szczęki!161 Jo, jesteś nieprawdopodobna! Powiedz mi, co się naprawdę stało? Nie uwierzyłabyś.Moje życie zamieniło się w jedną z amerykańskich telenowel.Znasz je: ona go kocha, ale on ma głęboko ukrytą, ciemną tajemnicę, która poruszyłają do samych głębin jej jestestwa.Oczywiście należy to powiedzieć niższym głosem.Mogę sobie świetnie wyobrazić Jaclyn Smith grającą mnie, a może powinna to byćJane Seymour? W każdym razie musiałaby to być jedna z tych ciemnowłosych,poważnych heroin.Nie potrafię sobie wyobrazić, kto miałby grać czarnego typa.Jo wzięła herbatę od barmana. Już prawie pół do pierwszej powiedziała O której musisz być z powrotem? O drugiej.Ale to tylko pięć minut drogi stąd. Dobrze więc.Oto historia mego życia: część dwudziesta szósta.Aisling z ledwością zdążyła wrócić na czas do pracy.Myślała dotąd, że to jej sięnie powiodło.Biedna Jo! Ojciec jej dziecka rzuca ją jak kotka otrzymanego wprezencie na Gwiazdkę, który w styczniu nie wygląda już tak ślicznie jak na pudełkuod czekoladek.Poza tym, trzeba jeszcze dodać do tej krzywdy obelgę, postąpił już takpoprzednio, zostawił już innego niechcianego gwiazdkowego kotka oraz nienarodzone kociątko.Skończony skurwiel. Dzięki Bogu, że już jesteś powiedziała Elizabeth z wdzięcznością, kiedyAisling weszła do ich niewielkiego biura na górze. Okropnie się czuję.Po prostumuszę wrócić do domu i położyć się, bo umrę. Oczywiście, musisz iść powiedziała odruchowo Aisling. Czy jesteś w stanieprowadzić? Czy może zatelefonować po Pete'a, żeby cię zabrał? Pete był mężemElizabeth, księgowym, który przez telefon sprawiał wrażenie, jakby całował ziemią,po której stąpa żona. Nie, dam sobie radę.To blisko.Przykro mi ze względu na ciebie, AislingElizabeth podniosła przepraszające brązowe oczy. Chyba muszę już od dziś wziąćurlop macierzyński.Nie wiem, czy zdołałabym wytrzymać jeszcze jeden tydzień.Wiem, że nie przekazałam ci jeszcze mnóstwa spraw. Nie wygłupiaj się zbeształa ją Aisling, usiłując nie myśleć o tym, że od tej162chwili zostaje sama z tym strasznym Leo. Musisz wrócić do domu i zadbać o siebie.Firma Richardson, Reid i Finucane będzie funkcjonować, nawet jeśli zapomnęprzynieść Leo poranną kawę i zagubię połowę jego listów! Nie martw się.Do chwili, kiedy odprowadziła powoli Elizabeth do jej czerwonej pandy za-parkowanej na Fitzwilliam Square i upewniła się, że jest w stanie dojechać samo-dzielnie do domu, umysł Aisling działał na najwyższych obrotach.Była nie tylkoprzerażona tym, że mogłaby zagubić jakieś ważne dokumenty w piekielnym kom-puterze, nie wiedziała też, czy poradzi sobie z nagłymi i trudnymi poleceniami Leo. Gdzie są te cholerne akta Reilly'ego? wykrzyknął dzisiaj rano, nie pamiętająco tym, że wcześniej wcale o nie nie prosił.Nie trzeba nawet przypominać, że wszystko w środku jej się skręcało, kiedynatknął się na nią samą w którymś z pomieszczeń i pytał, jak sobie daje radę. Są jakieś kłopoty? zapytał poprzedniego dnia, kiedy przyniosła mupołudniową kawę.(Czarną i bez cukru.Jestem wystarczająco słodki!). Dobrze, Leo powiedziała szybko. Elizabeth jest wspaniała i mam nadzieją,że będę już dobrą sekretarką, kiedy ona odejdzie.Sekretarką, ty napalony chamie pomyślała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]