[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pragnęła go teraz i wczeÅ›niej, od dÅ‚ugiegoczasu.Pragnęła, żeby jej dotykaÅ‚, poznawaÅ‚ jÄ… i kochaÅ‚.ChciaÅ‚a oddawaćmu jego miÅ‚ość z głębi swego ciaÅ‚a i duszy.- Chodz ze mnÄ… - poprosiÅ‚a gorÄ…czkowo i tym razem jego sÅ‚owa wypeÅ‚niÅ‚y siÄ™ treÅ›ciÄ….ChÅ‚odne powietrze wywoÅ‚aÅ‚o gÄ™siÄ… skórkÄ™ na jej ciele i usztywniÅ‚o jejbrodawki, a może spowodowaÅ‚o to oczekiwanie? UsÅ‚yszaÅ‚a skrzypieniesprężyn, kiedy siÄ™ na niej poÅ‚ożyÅ‚, dojrzaÅ‚a jego uÅ›miech, gdy dotykaÅ‚ jejpiersi.gwaÅ‚townie, delikatnie i gorÄ…czkowo, pierwszy raz.I innemiejsca.CzuÅ‚a gorÄ…co jego bioder naciskajÄ…cych jej biodra, dodajÄ…cychswÄ… siłę do jej siÅ‚y.Jego mÄ™skość unosiÅ‚a siÄ™ nad niÄ…: przedmiot godnydotyku miÅ‚oÅ›ci, gdy jego dÅ‚onie i usta porażaÅ‚y jÄ….NachylaÅ‚ siÄ™ nad niÄ… nisko, muskajÄ…c wargami jej usta, policzki,szYJe> uszy.MówiÅ‚ gÅ‚osem zarezerwowanym tylko dla miÅ‚osnego aktu,Å‚agodnymi sÅ‚owami, sÅ‚owami zachÄ™ty.Czuj.Pragnij.Prze-489żyj to ze mnÄ….Tak dobrze.Tak piÄ™knie.Potem to on leżaÅ‚ na łóżku,unoszÄ…c jej ochocze biodra, gdy na nim usiadÅ‚a.Gibkie, dzikowznoszÄ…ce siÄ™ ciaÅ‚o majÄ…ce ogieÅ„ w swym centrum.Wyborny, palÄ…cyogieÅ„.- Nie! - usÅ‚yszaÅ‚a swój gÅ‚os, ale nie wiedziaÅ‚a, czego siÄ™ boi.-NieDev.- Tak! - powiedziaÅ‚ nagle, całą siłę swojego ciaÅ‚a wkÅ‚adajÄ…c wpchniÄ™cie.Krzyknęła, zaskoczona dzikos'ciÄ… tego uczucia.Prymitywnego, niepoddajÄ…cego siÄ™ kontroli.WychodzÄ…cego poza wszystko racjonalne.- Tak! - powtórzyÅ‚, przyciskajÄ…c do siebie jej biodra, żeby niemogÅ‚a umknąć.Kolejne, nagÅ‚e pchniÄ™cie i jeszcze jedno, jak ruchy ogiera.OsunęłasiÄ™ w fale przyjemnoÅ›ci, rozlewajÄ…ce siÄ™ po sobie kolejno bez koÅ„ca.ZatraciÅ‚a siÄ™ w nich.CzuÅ‚a, sÅ‚yszaÅ‚a i widziaÅ‚a wszystko przez mgłęoszaÅ‚amiajÄ…cej przyjemnoÅ›ci.- Nie.- usÅ‚yszaÅ‚a znowu swój wÅ‚asny jÄ™k, przebijajÄ…cy siÄ™ przezzakłócone fale, krzyk negacji wobec wszystkiego, co byÅ‚o przeszÅ‚oÅ›ciÄ… ico zostaÅ‚o zepchniÄ™te na zawsze przez ten akt miÅ‚oÅ›ci.- Maggie! - zawoÅ‚aÅ‚ do niej z oddali i znowu poczuÅ‚a siÄ™ unoszonasiłą jego ciaÅ‚a wnikajÄ…cÄ… do jej wnÄ™trza.Potężny, niemożliwy napór.Eksplozja gwiazdy.SzaleÅ„stwo.%7Å‚ycie.Obejmowali siÄ™ w radosnej i doskonaÅ‚ej miÅ‚oÅ›ci.LeżaÅ‚a obok niego na łóżku, na wpół przykryta jego ciaÅ‚em, awszystkie jej nerwy, mięśnie, włókna i koÅ›ci rozpÅ‚ywaÅ‚y siÄ™ odmiÅ‚osnego aktu.CaÅ‚a gorÄ…czkowość przemieniÅ‚a siÄ™ teraz w leniwespeÅ‚nienie.Co siÄ™ wÅ‚aÅ›nie staÅ‚o z nami? - zapytaÅ‚a siÄ™ w myÅ›lach.Ekstaza, bÅ‚ogość, przesÅ‚anie do przeszÅ‚oÅ›ci, afirmacja życia wÅ›miertelnie niebezpiecznym Å›wiecie.I, och, o wiele wiÄ™cej niż to.PoruszyÅ‚ siÄ™, żeby znowu objąć jÄ… ramionami.%7Å‚eby dotykać jej ipoznawać.PieÅ›cić i wznosić siÄ™, i opadać inaczej niż przedtem-TerazÅ‚agodniej dotykać nawzajem swych pragnieÅ„, z czuÅ‚oÅ›ciÄ… i niespiesznÄ…jednoÅ›ciÄ….490A potem znieruchomieli, uÅ›miechajÄ…c siÄ™, z twarzami przytulonymi dosiebie, zmÄ™czeni i speÅ‚nieni.- To dopiero poczÄ…tek, Maggie - powiedziaÅ‚, przyciÄ…gajÄ…c jÄ… znowu dosiebie.- PlanujÄ™ niespodziankÄ™ na nasze setne urodziny.- Mmm? - mruknęła pytajÄ…co, poruszona jego pragnieniem połączeniaich przyszÅ‚ych losów.- Najlepsze zostawiam na koniec - powiedziaÅ‚ sennie.- Nazywam toapokaliptycznym pieprzeniem.- To miÅ‚e - powiedziaÅ‚a, rozbawiona i w peÅ‚ni nasycona.- BÄ™dÄ™ miaÅ‚ana co czekać.Jak przyjemnie jest Å›miać siÄ™ z kimÅ›, kogo siÄ™ kocha - pomyÅ›laÅ‚anagle, przypominajÄ…c sobie, że Å›miech umiera ostatni.Nie byÅ‚o seksumiÄ™dzy niÄ… a Jackiem przez bardzo dÅ‚ugi czas z powodu jego choroby.Ale od czasu do czasu coÅ› zwariowanego wywoÅ‚ywaÅ‚o ich Å›miech.Iwtedy przepeÅ‚niaÅ‚a ich miÅ‚ość.PrzesycaÅ‚a kojÄ…cymi falami.Wspomnieniem o dobrych czasach, kiedy doznawaÅ‚a radoÅ›ci.I nadziei.IÅ›miechu, który wystarczaÅ‚, by wypeÅ‚nić wszechÅ›wiat.- Kocham ciÄ™, Maggie - powiedziaÅ‚ Dev, wyczuwajÄ…c nagłą ciszÄ™,która jÄ… ogarnęła.- Ja też ciÄ™ kocham - odpowiedziaÅ‚a poważnie, zadajÄ…c sobie pytanie,czy majÄ… czas na to, by siÄ™ kochać.I szczęśliwa z tego powodu.Oboje spali przez jakÄ…Å› godzinÄ™ czy dwie, zanim wschodzÄ…ce sÅ‚oÅ„cezaÅ›wieciÅ‚o przez pozbawione zasÅ‚on okna, przynoszÄ…c z sobÄ…rzeczywistość nowego dnia.- ChcÄ™, żebyÅ› dzisiaj byÅ‚a w pogotowiu, Maggie - powiedziaÅ‚Dev, stojÄ…c nago w Å‚azience, mokry po wziÄ™ciu prysznica.PopatrzyÅ‚a na niego zaskoczona, z na wpół wciÄ…gniÄ™tymi spodniami.- PowiedziaÅ‚am ci, Dev: muszÄ™ dzisiaj wydostać Cody.MiaÅ‚ takÄ… minÄ™, jakby go uderzyÅ‚a.- O czym ty, do diabÅ‚a, mówisz? - zapytaÅ‚ ostro.- WydawaÅ‚o1111 siÄ™, że ustaliliÅ›my to w nocy?Tym razem Maggie zrobiÅ‚a zaszokowanÄ… minÄ™.- WiÄ™c ty myÅ›laÅ‚eÅ›, że to ustaliliÅ›my? - zapytaÅ‚a, nie wierzÄ…c491w K co sÅ‚yszy.- W jaki sposób Iw1 Przez to.że poszliÅ›my do łó:.%7Å‚e siÄ™kochaliÅ›my? Och.: i Å›miaÅ‚e.Panienka nie panuje na; :bÄ…, wiÄ™c jÄ…uspokojÄ™ w trać?.-?" -".sposób!OiarniÄ™ta nagłą wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… n«y stawionym smutkiem, naciÄ…gnęłagwaÅ‚townie bluzÄ™ i odw:.i »iÄ™ do drzwi.- To, że ciÄ™ kocham, Dev.c: :; siÄ™ z tobÄ… kochaÅ‚am, nic tu :: zmienia,do cholery.Jester uci sobÄ….i nadal muszÄ™ wy-dosuc Cody z tego domu.: czekaÅ‚a na odpowiedz, tyk nzasnęła za sobÄ… drzwiami.De\ zn staÅ‚w miejscu owiniÄ™ty w ; -.Å›ciskajÄ…c pięści z frustracji i niewnejbezradnoÅ›ci.Ora byÅ‚a tak idiotycznie dziel:,.v wiÄ…c,powiedziaÅ‚aÅ› mi: Do cholery, przestaÅ„ gadać i zrób co spokój tymparadoksom i ratuj dziecko.%7Å‚eby uratować Cod) ae wystarczy dyskusja,to walka na Å›mierć i życie.Rusz siÄ™! To vh-507Å›nie jest najwyższym aktem wiary".WstrzÄ…snęłaÅ› mnÄ…, powodujÄ…c żezrozumiaÅ‚em.Ty nie jesteÅ› prosta, Maggie, ale twoja wiara tak. JeÅ›li potra.fiÄ™ żyćw zgodzie z wÅ‚asnym sumieniem - mówiÅ‚aÅ› mi na tysiÄ…c różnychsposobów - i robić, co tylko mogÄ™ dla wszystkich wokół mnie, to jestempo stronie Boga.Staram siÄ™ być uczciwym czÅ‚owiekiem i czynić dobrona Å›wiecie w maÅ‚ych i wielkich sprawach.Staram siÄ™ nigdy nikogo niekrzywdzić i zawsze kochać Boga.To jest wszystko, co jestem w stanierobić, i biorÄ™ na siebie peÅ‚nÄ… odpowiedzialność za to, co robiÄ™.Ale niemogÄ™ ugrzÄ™znąć w trzÄ™sawisku teologii.Nie mogÄ™ pozwolić na to, żebyKoÅ›ciół za mnie myÅ›laÅ‚, bo to nie jest to, czego Bóg ode mnie wymaga.Nie obchodzi mnie, czy to jest intelektualna pycha albo czy ignorujÄ™wspólnotÄ™ myÅ›licieli liczÄ…cÄ… dwa tysiÄ…ce lat.Odróżniam dobro od zÅ‚a, ajest dobrem ratowanie dziecka, nawet jeÅ›li mam przy tym zginąć".TowÅ‚aÅ›nie mi powiedziaÅ‚aÅ›, zarówno w sÅ‚owach, jak i w uczynkach.SpojrzaÅ‚a w jego szare oczy, by zagłębić wzrok wprost w jego duszy.- SprawiÅ‚aÅ›, że pogodziÅ‚em siÄ™ z życiem na jego warunkach, Maggie.Nie na moich.I nagle przypomniaÅ‚em sobie.że Chrystus objawiaczÅ‚owieczeÅ„stwo, a nie jedynie boskość, i że nieodwoÅ‚alnie łączy jednoz drugim.To jedna z wielkich tajemnic wiary.i wÅ‚aÅ›nie jÄ… zobaczyÅ‚emw tobie.ByÅ‚aÅ› strażniczkÄ… mojej przemiany, a nie tylko Cody.ByÅ‚aÅ›współczujÄ…cym Å›wiadkiem i katalizatorem.Kairos! Taki moment w życiu, kiedy sens nadchodzi z przyszÅ‚oÅ›ci.Kiedy trzeba postanowić, czy jest siÄ™ w stanie zaakceptować ryzykonieznanego.przyjąć wyzwanie tego, co nigdy nie byÅ‚o twoim planem.Bez ciebie, Maggie, nie byÅ‚bym w stanie powiedzieć tak" temukairos.Nie byÅ‚bym w stanie powiedzieć: niech siÄ™ tak stanie teraz,Panie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]